Keszyk podjęty za ciemnego, podczas przechadzki po okolicy. Słowik był jeszcze na gałązce, ale nie grał. Jestem pewien, że zarówno podczas podejmowania jak i odkładania odstawiałem kesza w całości (wkładanie i wyjmowanie bokiem). Jeśli nie znajdzie się winny, to podskoczę niebawem i spróbuję jakoś zreperować kesza. Z zielonym powrócę jak dozbieram. Dzięki!