Wpisy do logu Hodowla danieli w Jastrzębiej
1x
0x
0x
3x Galeria
Pokazuj usunięcia
2024-06-30 13:16
A walon
(
3113)
- Wykonano serwis
SERWIS 30 czerwca 2024 13:16 Hodowla danieli w Jastrzębiej
Keszu, po samowolnej ucieczce z kryjówki, zaopatrzony został w 'wąsy' i teraz już tak łatwo kryjówki nie opuści. Może to jednak nie była ucieczka, tylko wypadek, kiedy wychylał się, by zobaczyć, co się dzieje poniżej, w domku z basenem, jeszcze przed wizytą policji albo już w trakcie (^_~).
Opisanie logbooka.
2024-06-30 13:16
A walon
(
3113)
- Znaleziona
30 czerwca 2024 13:16 Hodowla danieli w Jastrzębiej
Daniele są, spore stado - uciekły jak podeszłem bliżej do płotu. Został tylko byk. Podniósł się, poburczal, poprychał i... czekał, co zrobię. Odszedłem to znowu się położył. Co za byk - tylko by się byczył.
Dobrze odwiedzić hodowlę danieli jak najprędzej - tu może mieć miejsce tragedia, jak w innej hodowli danieli ll i wówczas niewiele zostanie do oglądania.
Oj, tu się działo, nawet policja (była) przyjechała.
Keszu zaginął; w skrytce ani śladu po nim. Było podejrzenie, że pożarł go kot i kilkanaście metrów dalej wyzionął ducha na trawniku, i już się nadymał - cóż, kesz nie dla każdego jest strawny. Ale nie, keszu skorzystał z grawitacji i sam się zakamuflował w nowym miejscu - poprostu zawiało go, i to bez alkoholu. Odnaleziony podczas oddolnych poszukiwań, a przy okazji również - komplet kluczy.
W domku poniżej (z basenem) były tylko dziewczyny, które go wynajęły; przekazały numer telefonu do właściciela i odjechały. A ten po telefonie o kluczach pojawił się wraz z żoną błyskawicznie - doszła do nich pocztą pantoflową info o nocnej wizycie policji, ale nie chcieli przeszkadzać swoim gościom (czy właściwie: gościówom) - teraz spodziewali się najgorszego: wyrzuconych kluczy od domku, kompletnej demolki w środku.
Przejęli klucze - okazały się, że te jednak nie od domku. Gospodyni zaczęła gorączkowo kręcić się po obejściu, przeglądała wszystko w poszukiwaniu strat. Gospodarz zaprosił na ciasto. Okazało się, że dziewczyny wynajęły domki na imprezę panieńską i szalały tak, że sąsiedzi policję ściągnęli. Dziewczyny policjantów chyba przekabaciły, może jakąś butelkę przytulili, nie zadzwonili do właścicieli i wrócili na posterunek. Przy okazji spytałem o gospodarstwo danieli. Chyba z ich właścicielami gospodarz nie ma idealnych stosunków. A ci mają problemy ze zbyt dużą liczebnością stada - zezwolenie na odstrzał jest, ale brak zainteresowania wyrobami mięsnymi z danieli.
Gospodyni coraz spokojniej kręciła się po posesji, w końcu usiadła przy stole - nie zlokalizowała żadnych strat; zaskoczyła ją tylko duża ilość pozostawionych pustych butelek po alkoholu. Ale miałem dla nich jeszcze jedną niespodziankę - tego białego kota, co zaległ na trawniku... i się nie ruszał; tak ściślej - kocicho, wielkie jak mały żbik. Gospodyni, co zna swego męża, od razu zadzwoniła do brata; ten przyjechał i odprowadził kota na katafalku z łopaty, na miejsce spoczynku. Ani słowa więcej nie padło o kocie - czy to ich, czy sąsiadów. Dlaczego mam przeczucie, że to była kotka gospodarzy, która przychodziła tu do wynajmowanego domku? Od razu wciągnięta do imprezy panieńskiej, przeholowała już w pierwszą noc, a do końca imprezy zdążyło ją rozdymać do gabarytów żbika.
T4TC