Keszerska eskapada po tych okolicach to jak podróż w wehikule czasu, tylko że zamiast doktora Emmetta Browna przewodnikiem jest GPS, a zamiast DeLoreana chmara komarów w roli dopalacza.

Najpierw średniowiecze - zamki, kościoły, ratusze. Człowiek przechadza się przez Reszel czy Barciany i pół żartem, pół serio zastanawia się, czy zza rogu nie wyskoczy krzyżak z mieczem i nie zapyta o pozwolenie na keszowanie na terenie zakonu. Potem epoka pruskiej arystokracji, eleganckie niegdyś dworki i pałace, dziś w stanie „romantycznej ruiny”. To taki moment, kiedy myślisz: Państwo von coś-tam miało tu kiedyś bal, a teraz to bardziej ring dla pogody, wiatr i deszcz walczą o tytuł mistrza ruin, a mury trzymają się już tylko siłą przyzwyczajenia.

Kolejny przystanek to czasy II wojny - Wilczy Szaniec, Mamerki i inne betony, gdzie historia wciąż ma swój chłód. Dawniej zapadały tu decyzje o losach Europy, dziś największym wyzwaniem jest podjęcie decyzji, czy skręcić w lewo czy prawo.

Pod rosyjską granicą czuć było, że duch historii nie opuścił tego miejsca. Dobrze, że licznik w DeLoreanie nie był ustawiony na 17 września 1939, bo podróż mogłaby się skończyć mniej wesoło. Na szczęście wszystko przebiegło spokojnie, choć wrażenie, że oczy służb, naszych i obcych, cięgle patrzą, nie opuszczało ani na chwilę. To chyba jedyny moment, gdy nawet GPS posłusznie trzymał się wyznaczonej ścieżki, jakby sam obawiał się przypadkiem przeskoczyć na „tamtą stronę”.

Puntami serwisowymi dla naszego wehikułu były wieże ciśnień, ceglane strażniczki, pamiętające inne epoki. Dziś zamiast wody pompują wspomnienia i wyglądają tak, jakby z góry sprawdzały, czy w logbooku wpisano właściwą datę znalezienia.

W międzyczasie padło też na Węgorzewo, a tu obowiązuje zasada prosta jak kesz w dziupli: Być w Węgorzewie i nie zjeść węgorza, to tak jak być w Wejherowie i nie…

Rowerowo podczas Green Velo

bez magnetyka, TFTC ♥️

⌚  16:21

DZIŚ:
Przpłyneliśmy wraz z wesołą kompanią Faderów do Węgorzewa. Postanowiliśmy wybrać się na spacer z celem zwiedzenia tego miasteczka. Okazało się, że jest tu trochę keszy! Wszystkie, które były na naszej drodze udało się wyzbierać.

TUTAJ:
Jest! Dzięki!

Moje 475 znalezienie!

Ciekawa historia, obecnie w dobie suszy za wiele wody w rzece nie płynie. Dzięki za kesza.

Tftc! Rowerowo z Kiką.

Tftc! Wielka Pętla Mazurska z BoiWo - dzień 3 - nigdy nie byłam w Węgorzewie, ale tu pięknie;) Koniecznie trzeba tu wpaść na dłuższy czas następnym czasem. Bardzo fajnie opisana historia węgorni i cudownie, bezczelnie ukryty kesz.
Klasycznie wpisu w logbooku użytkownika telefonalarmowy brak ...

Kolejna ciekawostka za nami kesz szybko się poddał zgodnie z podpowiedzią.
Majówka 2025. Piękne Mazury!
Dziękuję za pokazanie miejsca, opis,  oraz skrzynkę.  Pozdrawiam Remol19

Ciekawie ukryta, trudno podjąć, bo stale się ktoś kręci.

Zdobyta podczas samotnego wyjazdu na Warmię i Mazury. Dzięki!

Dziękuję za skrzyneczkę wszystko w porządku

Pięknie, po prostu pięknie.

Zdobyta. Dzięki za kesza.

TFTC

 

Znaleziona razem z Hekinu podczas rowerowych wakacji, dzięki

Tftc

Tftc ;)

Takie lubię. Szybko i sprawnie.

Przyjemna skrzynka ukazująca ciekawą historię.

Dodatkowo nakarmiliśmy kaczki :D

Kesz zdobyty w towarzystwie rodzinki :)

TFTC!

W jeziorku też pływały ale nie takie duże.  Dzięki. 

Przyjemne miejsce.

Dziękuję.

znaleziona , dzięki Wielkie
Wpis utworzony bezpośrednio z aplikacji Opencaching Kubut Maps

znaleziona
Wpis utworzony bezpośrednio z aplikacji Opencaching Kubut Maps

Nowa lokalizacja i podpowiedź

Budowa zrobiła swoje i zabrała kesza, można już podejmować.

Złapana razem z Moją psiapsiółką Sonią. Keszyk na miejscu, suchy TFTC

Odkrywanie uroku i piękna ziemi warmińsko-mazurskiej. Ślicznie dziękuję za skrzynkę i ciekawostkę :)

Spacerkiem po Węgorzewskich uliczkach. Bardzo ciekawe miejsce. Dziękuję za pokazanie miejsca i kesza. Pozdrawiam

Keszyk na miejscu TFTC

Nowy pojemnik, nowy logbook, powodzenia.

Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

Skrzynka będzie czasowo niedostępna.

Znaleziona z synem Dziękujemy.

Ciąg dalszy: Wakacyjne spacerowanie z Młodym po Węgorzewie. Tu: spojrzeliśmy na zielone ze spojlera i ... o kurczę dlaczego akurat jałowiec?
Jestem na to uczulona a Młodemu akurat ten typ skrytek nie szczególnie idzie, niby zajrzał ale tak bez przekonania i efektów. No to poszliśmy sobie dalej i zaczęliśmy poszukiwania od innego kesza tego zostawiając na powrót. Wracając sama sięgnęłam po kesza - niby szybko namierzyłam ale czerwone swędzące plamy będę leczyć przez 3-4 dni. No cóż, chce się kesza zdobyć to i pocierpieć trzeba. ;-).

Dziękujemy za założenie kesza i opowiedzianą historię.