Podjęta na kordach zastępczych... Pobyt w okolicy ...załatwianie spraw...przy okazji keszyk. Razem z zuza007. Dzięki. Pzdr

Po dojściu na kordy ..kesz niestety pod grubą warstwą lodu. Niepodejmowalny o tej porze roku. Tym samym kordy zastępcze również nieuzyskane. Ale przygoda była extra. Można też było zobaczyć żeremie z bliska. Pzdr. 

Asysta przy zakładaniu. Kesz pomysłowy, technicznie dopracowany, kolejny w stylu Antosia. Teren interesujący, ale niełatwy; trzeba się tu nieco zmęczyć i trafić w odpowiednim czasie, aby mieć szansę na zdobycie skrzynki. Dziękuję za kesza i pokazanie miejsca:-).

Początkowo dojście do skrzynki wydawało się bułką z masłem, później było trochę trudniej, ale bez woderów dałem radę. Kordy trochę szalały, więc trzeba było pokręcić się po okolicy aż wreszcie dostrzegłem to co trzeba. Wtedy pojawił się problem z odkręceniem, było trudniej niż słoik z kompotemNa zapasowe kordy już nie poszedłem. Dziękuję za ciekawą skrzynkę i cert.  

Hello,

Wracając wczoraj późnym popołudniem zajrzałem do kesza. W sumie w "połówkach" dało się dojść prawie do punktu. Grunt jednak niezbyt zachęcał do dalszej eksploracji, kępki wcale nie były takie stabilne, ciuchy zbyt odbiegające od keszowych. Zatem odwrót i powrót dzisiaj, z woderami, bo kaloszków nie posiadam. I w sumie dobrze, bo tuż przed "YS" okazało się, że jedna noga weszła w wodę do połowy uda. Tak więc idąc udeptanym szlakiem należy się liczyć z możliwością małej niespodzianki ;)  Namierzenie łodzi było formalnością, dobranie do wnętrza wymagało więcej czasu. Ale ze spokojem, widoki ciekawe, może nawet jakiś bóbr się trafi, nikt nie siedział na plecach. W końcu się udało, w logbooku wiadomo - ci, co się nie ścigają po FTF-y :)  TTF był wolny, więc skorzystałem :)  Pozostało zabezpieczenie włazu i zanurzenie łodzi oraz powrót na twarde (już bez przygód). Bardzo przyjemny kesz w okolicy, która obfituje w efekty bobrzej roboty. Kilka cwanych miejsc tu jeszcze jest ;)  Po wszystkim sprawdzenie dodatkowego logbooka - tam pieczątka weszła na STF.   Jak dla mnie, to można zlikwidować wersję wpisu awaryjnego. Zamiast niego można dodać info o konieczności zabrania np. multitoola. Okazuje się, że właz ma bardzo ciekawe rozwiązanie, w którym można umieścić w poprzek narzędzie i ułatwić sobie otwieranie. Bez obawy - całość jest tak mocna, że przy wykorzystaniu głowy i rozsądku niczego się nie uszkodzi. Pzdr, Wojtek

Dziękujemy za gratulacje za zajęcie drugiego miejsca w wyścigu do Żółtej Łodzi Podwodnej. :-)

Niełatwo było dopłynąć, po drodze mijały nas, w mętnej wodzie, jakieś podejrzane kształty, ale nic to - w takim zanurzeniu i tak nie mogliśmy zrobić nic innego, jak tylko rozpaczliwie przeć do przodu. ;-)

Dziękujemy za wyśmienitą zabawę. :-)

Kiedy łódź powoli się wynurzyła i pokazała w pełnej krasie naszym olśnionym oczom, słowom zachwytu nie było końca.

Dopiero odkręcanie włazu sprawiło, że zapadła cisza, przerywana tylko posapywaniem z wysiłku. Udało się jednak, więc wpisaliśmy się do obu logbooków, w podstawowym na drugim, a w rezerwowym na pierwszym miejscu..

Rekomendujemy poszukiwania. Tylko uważajcie: bobry mają ostre zęby i silne ogony! ;-)

No i wyciągnęli nas z domu na FTFa ale nie żałujemy. Wybranie właściwej drogi podejścia sprawia, że spacer można odbyć suchą stopą, a jednocześnie zapewnia trochę emocji podczas balansowania na granicy żywiołów :-). Świetnie przygotowana skrzynka, z przyjemnością się podejmowało. Rekomendujemy poszukiwania tego kesza, a zielone szczególnie przyznajemy za.... dwa gwoździe, które dziwnym trafem znalazły się we właściwym miejscu, świadcząc o dużej rozwadze założyciela.
Przy okazji sprawdziliśmy, że Beatlesowska żółta łódź podwodna nadal na miejscu, dziękujemy.

FTF. No lekko hardcorowa ta skrzynka, ale Ro bul bul bul Ro bul bul bul i kesz się objawiłŁadny pojemnik, faktycznie pewnie długo tam wytrzyma.