od 25 lat raz w roku jeżdżę ma Ogólmopolski Zlot Przodowników Imprez na Orientację.Tym razem padło na Obrzycko k. Szamotuł. Tak więc koło spoykaia ze znajomymi, imprezy na orientację, zwiedzania, znalazł się czas by podjąć parę keszy. M.in. tego, za co dziękuję autorowi :)

Znamy już przyczynę naszej poprzedniej porażki: otóż kordy i wtedy i teraz wskazywały przeciwną stronę mostku. Po konsultacji z Malylukiem - dziękujemy- okazało się, że jest on jednak po tej stronie, gdzie tablica pamiątkowa. Gdy doczekaliśmy się wolnego pola działania, skwapliwie skorzystaliśmy i nareszcie udało się skrzynkę znaleźć.

Dziękujemy. :-)

Oki. 

Z tego, co udało mi się wyczytać w listingu wnioskuję, że Michael Schudrich jest bardzo mądrym człowiekiem. Historia z mostem ciekawa i tajemnicza - mam nadzieję, że przypuszczenia o zamurowanych macewach nie są jednak prawdziwe. Skrzyneczka znalazła się po kilku minutach.  Dziękujemy za kesza i historię.

Skrzynka cały czas na miejscu

Drugie podejście w nieco łatwiejszych okolicznościach i niestety porażka.

Znaleziona - dzięki za kesza.  Ftf poszło jak po maśle :)

Poświęciliśmy tu naprawdę dużo czasu na poszukiwania, gdy tylko Pan Z Balkonu skrył się w chłodzie mieszkania.

Niestety, pomimo poświęcenia, pokiereszowania rąk i obmacania / obejrzenia wszystkich potencjalnych kryjówek na kordach i nie tylko, nie udało nam się znaleźć skrzynki.

Od dawna, bo od sierpnia 2018 i wizyty w supraskim muzeum, planowana wizyta w Szamotułach. Pomimo, że zamkowego kesza znaleźliśmy kilka miesięcy wcześniej, wkrótce po publikacji i nie była to nasza pierwsza u Nałęczów wizyta, to trzeba było jechać do Puszczy Knyszyńskiej żeby się dowiedzieć jakie skarby dzięki grze w chowanego toczonej przez przemytników pospołu z celnikami tu posiadamy. Kiedy nad Samą pojawiły się nowe skrzynki, to był znak, że wyprawy na wystawę ikon dłużej odkładać nie należy. 

W drodze na kordy dopadło nas solidne oberwanie chmury ale deszcz wzięliśmy za dobry omen. W końcu powinien uchronić przed obecnością przechodniów i ciekawskich oczu. Niestety, strażnika z loggii nie odstraszył, co więcej po chwili zebrała się wokół niego cała famuła i poczęli nas świdrować - wzrokiem -  nie gorzej niż Założyciel zwykł czynić z kamieniami. Parasol miał maskować nasze ruchy ale okazał się równie nieskuteczny jak nasze starania odnalezienia kesza. Wrócimy.

Obszar poszukiwań pilnowany przez pana na balkonie, który najwyraźniej się nudził.