Tu musiałem przejść szkolenie podwójnie. Za pierwszym razem szkoleniowcy oblali mnie na matematyce. W sumie pozwolili nam z Adamem poszwędać się po krzakach i dać pogryźć komarom ale na koniec podsumowali że jak mamy zostać komandosami to musimy też radzić sobie z matematyką. Znając oblicze autora szkolenia i to jakie wpadają mu do głowy pomysły o wąchaniu, lizaniu baź dotykaniu różnych dziwnych rzeczy wiedzieliśmy że nie będzie łatwo. Drugie podejście zacząłem od strzelnicy. Po oddaniu setki strzałów postanowiłem jeszcze raz przeczesać okolicę z uwagi że na strzelnicę zaczęli przybywać nowi adepci szkolenia. Tym razem sam udałem się w gęstwinę. Przypomniałem sobie że gogle map jest taka funkcja zmierz odległość i po każdym strzale sprawdzałem czy jestem w dobrym zasięgu. Dalej błądziłem po omacku i przyglądałem się wszystkim uschniętym drzewom. Z daleka musiało to wyglądać śmiesznie, pewnie jak jakiś zboczony dendrolog oglądałem suche drzewa i łazi bez celu po krzakach. Na koniec przeliczyłem jeszcze raz i okazało się że do dystansu zamiast B wstawiłem C. Teraz wszystko poszło błyskawicznie i nawet spoiler wydał się zrozumiały. 

Ps. Jeśli autor pisze że kesz ma formę spacerową to trzeba szykować się na wojnę. Czasami to wojna z samym sobą. 

#2364

Na taki dystans to lunetę trzeba.  Po kilku strzałach odpuściliśmy. Najlepszy dystans to setka lub dwie pięćdziesiątki. 

Miałam chwilę wolnego czasu, więc podreptałam sobie zwiedzić strzelnicę i poznać jej ciekawostki. Tyle razy byłam już w tym lesie, ale w niektóre jego części zaglądałam dziś po raz pierwszy. Wyliczenia poszły sprawnie, jakaś osóbka próbowała swoich sił, strzelając do tarczy. Na szczęście można było spokojnie obok przejść i poszukać bardzo pomysłowo schowanego finału. Świetnie się bawiłam, dziękuję za kesza!

Przypominają się stare dobre czasy i początki keszowania. Po 3 razy dreptasz w jedną i w drugą stronę, ale akurat to tylko dobry pretekst do odbycia spaceru podczas porannego śpiewu ptaków. Potem okazało się, że coś pozmieniali znowu w c:geo, jeszcze później ja sam coś zamotałem w obliczeniach. No to kroki na dzisiaj mam już zrobione. W końcu finał. Lubię to! Dzięki.

FTF

#7040

Zaskakujacy FTF, ale skoro czekał to go ustrzeliłem. 

Okolica znana, nawet już ze 2 razy te wały forsowałem. Dzisiaj szczęśliwie nikogo na strzelnicy nie było, więc mozna było zrobić spokojny spacer, szczególnie że przestało padać. 

Z liczeniem było troche problemów, najpierw trochę inaczej ilość odcinków na szlabanie wyszła, a na końcu literki mi sie pomyliły, więc wyszło coś dziwnego. Po poprawce do kesza jak po sznurku a na finale.... jak to u Pozieduwaca, uczta keszerska.

Najpierw wydawało mi się, że ktoś mnie w konia robi, potem połączyłem kropki i kesz wpadł w moje ręce. Świetny pomysł i wykonanie. I jeszcze tematyczne. Palce lizać. 

Gorąco polecam.