Automatyczna archiwizacja - 6 miesięcy w stanie "Tymczasowo niedostępna"

Skrzynka będzie czasowo niedostępna. (Zgłoszenie #8674)

Tak jak poprzednicy. Wszystko ogrodzone. Nawet nie śmiałem przechodzić przez siatkę na teren prywatny, bo w oddali widziałem krzątające się osoby.

Ostatnim razem byłam tu z Różowką, która nie przepada za moczeniem się w bagnach, więc odpuściłam. Dziś jednak keszyk musiał znaleźć się na mojej liście! Podmokłości fajne, buty i skarpety musiały zostać na  brzegu. (dzieci moje!, nie wolno tak robić! Matce wolno, bo jej już nic nie zaszkodzi) Woda zimna jak lód....brrrr. Do tej pory zimno mi w stopy. Ale keszyk zdobyty. W środku trochę wigotno, ale czego się spodziewać w takim miejscu. Dzięki za skrzynkę!

Nawet próbowalismy z rommyrafem dotrzeć do skrzynki ale od strony asfaltowej drogi nie jest to możliwe. Wszędzie ogrodzenia i prywatny teren. Przedarliśmy się przez jedno ogrodzenie (dopiero w budowie ale tak czy siak wleźlismy na prywatny teren), nawet przekroczyliśmy ciek wodny ale zatrzymały nas bagna. Być może istnieje jakieś dojście od strony lasu - ale nasze mapy nie pokazywały tam żadnej, nawet marnej ścieżyny.

Od ponad roku same DNFy więc może lepiej skrzynkę przenieść lub zarchiwizować?

Stawy odgrodzone siatką. Nawet nie próbowałem podejmować.

I tutaj to już masakra jak się zapadłem to już myślałem że z tamtąd nie wyjde heheh. Potem pan nas poganiał chyba trzeba skrzynkę przenieść w inne miejsce :(

Przygoda... Weszliśmy sobie na spokojnie, szlismy wydeptaną ścieżką, GPS pokazywal okolo 49 metrów, więc postanowiliśmy skręcic w haszcze. Damian idzie i nagle znalazł się po kolana w błocie, nie mógł się ruszyc w ogóle, a ja nie miałam tyle siły by go wyciągnąć. Nareszcie po porunastu minutach grozy udało się cało wyjść z tego felernego miejsca. Wracając dostaliśmy niezly opierdziel od właściciela, że to teren prywatny itp. Może warto pomyśleć nad zmianą miejscówki?

Sprawdziłem dokładnie zasięg przyszłego ogrodzenia. 'Suche' dojście w okolice kesza nadal będzie - tylko mniej wygodne.

Nie mam pojęcia nawet czy w dobrym miejscu szukalismy ale moczary, krzaki i wędkarze chyba właściciel ;p uniemożliwiły nam odnalezienie, może nastepnym razem :)

Idąc od strony Osieczka nie próbujcie tak jak my iśc przez lasNie ma ścieżki, są haszcze i jeżyny, a dalej bagno. Lepiej nadłożyc drogi i iśc asfaltówką.

Sam kesz - leży w totalnym bagnie. Polecam zabrac kalosze, ablo inne nieprzemakalne buty :)

Akcja Geowiosna cache nr 8.

Powiem szczerze lekko nie było, koordy mi strasznie pływały........zresztą nie tylko GPS pływał, całe buty i spodnie do kostek przemoczone. I za te ciężkie warunki order zielonej gwiazdy.

Zabrałem geokreta niezalogowanego.

Dzięki.

Kesz byl tam gdzie go odlozylem ale przy obecnym zarosnieciu terenu byl mocno zamaskowany i szukalem go z 30 min . Teraz jest w miejscu zgodnym ze spoilerem, lekko zakopany z boku pniaka.

W przyszłym tygodniu będę w okolicy to sprawdzę czy nie dostał nóg.

nie wiem gdzie kesz został schowany , chyba nie tam gdzie pierwotnie , na pieńku przy którym miał być kesz rozłożyłem notebooka i zdjęcie pasowało do otoczenia ; trochę szkoda bo po przebrnięciu bagienka , dwa razy rzeczki i pokrzyw , które nad wyraz obrodziły , wróciłem z nosem na kwintę 

Inny pieniek w pobliżu kordów jest 'dziurawy' i nawet miałem tam schować, ale wtedy trudniej było by znaleźć.

 

Kiedyś odpuściłem sobie tę skrzynkę - i słusznie, w trybie GPS Free i na rowerze, trudno by było (zwłaszcza że Google Maps w tym miejscu jest pokryte chmurą).

Dziś atak z GiepSem lavinki. Nie atakowaliśmy od wsi, tylko od strony lasu, gdzie łatwiej było na jakiś czas zostawić rowery w krzakach. Potem marsz w sandałkach przez bagno, pokrzywy, przeprawa prrzez Jeziorkę, apotem znów bagno i pokrzywy. Widząc ilość pniaków, stwierdziłem, że GPS Free byłoby bardzo trudno.

Niestety w śroku mokro, logbook zabezpieczony strunówką, jeszcze jako tako, ale reszta masakra. Jeden fant w ogóle do wywalenia, reszta do wysuszenia. Zabraliśmy namoknięte rzeczy do odratowania, dając w zamian suche i/lub nienamakające + strunówka na fanty + wytarcie pudełka i zawartości.

Kto w sandałkach ten w sandałkach. Moje sandałki chciała zabrać rzeka, więc je zdjęłam i łaziłam boso (po bagnie też). No i pieką mnie po dziś dzień. Stopy, łydki po pokrzywach piekły tylko nocą, zwłaszcza po tym jak je wyszorowałam w zimnej wodzie w wannie... skrzynka bardzo duża i ładna,szkoda tylko że nie dało się jej zakopać(pomimo posiadania łopatki) ani ukryć w pieńku, więc zagrzebaliśmy w ciulu. :)

Droga do tej skrzynki nie była miła.. Białe buty zrobiły się czarne. Żabek pełno wszędzie, tylko patrzyłam jak wskakują do wody. W środku dość mokro. Logbook względnie suchy. Dzięki 

 

Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że ta skrzynka nadal istnieje. Prawie dwa lata bez logów.. Ale zarzykowałem i było warto.

Po chwili kręcenia się i zwątpienia, natknąłem się na skrzyneczkę leżącą bezczelnie na wierzchu, pośrodku podmokłego terenu.

W środku było lekko wilgotno, więc nieco przetarłem pojemnik i lekko podsuszyłem zawartość. Jak na warunki w jakich była i czas od ostatniego znalezienia, stan praktycznie iedealny.

Przeniosłem ją kilka kroków od miejsca znalezienia, w sąsiedztwo innego pieńka - w miejscówkę ciut suchszą.

O matko jedyna! Mielismy nadzieje ze z tymi kaloszami to żart.. W efekcie błoto chlupało w butachObszukalismy sporo drzew.. zwlaszcza ze GPS poprowadzil nas ciut krzywoW koncu znalezlismy - widac bez problemu, w srodku suchutko.. 

Jako ze zmarzlismy brodząc po kostki w bagnach, to pozwolilismy sobie na zabranie wisnioweczkiIn: żaba; kluczyki samochodowe (prawdziwne Citroena) 

Liz & Glaeken 

Znaleziona!

Myślałem, że jestem cwany... szpec na gumowe szelki i w ogóle ;)
Słuchając uwag poprzedników, zaatakowałem kesz z drugiej strony
dochodząc do niego praktycznie suchą nogą. Pokrzywy co prawda
sięgaja brody, ale to raczej drobiazg. Najlepsze zaczęło się przy
keszu... kiedy zacząłem rozwijać folie, okazało się, że w foliowej
owijce gniazdo urządziły sobie czerwone mrówy! Do sprawy zabrałem
się "po chińsku", tzn. znalazłem dwa olchowe patyki i tymi "pałeczkami"
zacząłem odwijać kesza. Poszło mi całkiem sprawnieLogbook
zaopatrzyłem w "strunę" , wymieniłem podarte i "zamrówkowione" worki.

In: Czerwona smycz
Out: Nic

No zupełnie nie zgadzamy się na takie traktowanie starych Snufferów

Bez spojlaka, na same koordy, zaatakowana od strony rzeki, ino trza było rzekę przejść po obalonym pniu. No skrzynka nie jest łatwa bo bagno niesamowite. Również proponuje podnieść stopień trudności terenu przynajmniej na 4.

I to ma być łatwa skrzynka?! Proponuję - przynajmniej w okresie deszczowym - podwyższyć rating na 5/5 ;)<br /> Gdy doszedłem do punktu zero zorientowałem się, że stoję po łydki w bagnie, po pas w szuwarach a rzeczonego pieńka i skarbu ani widu ani słychu. Potaplałem się jeszcze chwilę po okolicznych szuwarach i postanowiłem zadzwonić do wlaścicielki. Rozmowa z Melą co prawda nie wniosła nic ponad to co było w opisieale zachęciła mnie do dalszej i wytężonej pracy. I tak, już po chwili, znalazłem kesza w sumie nie daleko od miejsca, gdzie wskazywał gps.<br /> <br /> OUT: kilo błota w butach i nogawkach :)<br /> IN: nic

Skrzynka znaleziona, chociaż córę musiałem po bagienku na barana nieść.

Bardzo urokliwe miejsce,

Tu przynajmniej o szpiegów bać się nie trzeba