Kesz po serwisie w ramach bezpieczeństwa dostępny od góry 

Ja kesza nie znalazłem ale to nic nowego w moim wykonaniuMoże dlatego, że zrozumiałem patrząc na atrybut latarki i czytając logi, że należy wejść do tej dziury w ziemi pod zawalonymi stropami, a nie było opcji żebym z własnej woli tam wszedł, o nieMam nadzieję, że nikt tego nie zrobi, źle to wygląda wszystko, te wiszące wielkie płyty itd. Popatrzyłem tu i tam, i znalazłem jedynie strunówkę ze zdjęć więc zabrałem do wyrzucenia. Z tego, co dowiedziałem się od właściciela, nie trzeba wchodzić w żadne dziury w ziemi! Miejsce jest mega ciekawe, dzięki za wskazanie i za ten spacer w listopadowym deszczu. Coś pięknego. Chętnie kiedyś wrócę. Pozdrawiam

Podjechałem rowerem do końca, a gps pokazuje jeszcze 60 m dalejBez maczety nie ma szans, może spróbuję w listopadzie jak się uda być w okolicy

Ostatnia skrzynka na dzisiaj i zdecydowanie najtrudniejsza. Co na tle robionej też dzisiaj Wędrówki Sambora o czymś mówi. Trudność zadania 1,5 to na pewno nie jest, raczej 4. Dojście o tej porze roku jeszcze aż takim wyzwaniem nie było jak u Weskera, choć przedzierania się nie brakowało. Na miejscu po dłuższych poszukiwaniach przetrzepałem każdy zakamarek i wlazłem w każdą dziurę. Znalazłem też owe truchło lisa, na szczęście już tak nie śmierdziało - raz, że chłodniej, dwa, że już został prawie tylko szkielet. Nie mniej kesza nie ma. Dzwonię do poprzednika, dokładnie wypytuję, dostaję zdjęcia. Byłem tam już i szukałem, ale nic - ładuje się jeszcze raz. Nie mam pojęcia jak mógł zniknąć z takiego miejsca, ale bardzo dokładnie określona miejscówka przeszukana a kesza dalej brak. Może jakieś zwierze wywlokło. Pozwoliłem sobie założyć reaktywację w szczelinie obok, gdzie mogłem ją zasłonić i zabezpieczyć lokalnym budulcem.

FTF

Kesz jak kesz, ale dotarcie do niego to jak przebijanie się przez dżungle. Pierwotnie kesza szukałem w innym miejscu. Lisek, który zakończył obok żywot daje niemiłosiernie (zwłaszcza w taki upał). Gdyby nie kesz pewnie bym tu nie dotarł bo natura skutecznie wszystko maskuje. Skoro pierwsza droga była przez chaszcze to stwierdziłem, że wybiorę teraz inną. Jak się okazało, jeszcze gorszą, przez śmieci pozostawione przez gamoni. Znalazłem nawet ciekawe maskowanie i chociaż go tyle nie potrzebowałem to doszedłem do wniosku, że tyle zrobię tu dla przyrody. Na końcu jeszcze się powspinałem i nawet się udało, chociaż łatwo nie było. Dzięki za kesza dostarczającego tylu emocji.