Mieliśmy szczęście, bo dzwoniąc trafiliśmy na życzliwego.. nie wiemy kogo. Z Jego polecenia udostępniono nam klucz w portierni domu leczniczego, który znajduje się obok i nikt nam na ręce nie patrzył. 

Wieżę zwiedzaliśmy z Turystką Kasią, którą wprowadziliśmy w arkana naszej zabawy. Było niesamowicie. Otrzymanym kluczem otwieraliśmy różne drzwi: jedne prowadziły do magazynu z figurami świętych i makietami kościołów, inne na chór, który jest dopiero w budowie, ale mogliśmy podziwiać wnętrze Kolegiaty spod gwiaździstego sklepienia niemal, inne które prowadziły już bezpośrednio do wieży. Czarni od kurzu i pajęczyn, mokrzy od potu dotarliśmy na poziom keszonośny, ale pomimo posiadania sześciu oczu nie znaleźliśmy skrzynki. I znów, po raz już nie wiadomo który, Założyciel przyszedł nam z pomocą - dziękujemy. :-)

Teraz już z czystym sumieniem (chociaż brudnym wszystkim innym) mogliśmy wspiąć się na sam szczyt i po raz kolejny podziwiać pejzaż z lotu ptaka. Było cudownie. :-)

Dziękujemy za te atrakcje, bo gdyby nie świetna skrzynka, ukryta w ciemnym zakamarku, nie bylibyśmy pewnie tak zdeterminowani, by ścigać bogu ducha winnych zakonników. ;-)

Skrzynka trudna do zdobycia. Telefon duszpasterstwa nie odpowiada, CIT wprowadza tylko większe grupy i tylko w określonych dniach.

Proszę bardzo, zmieniono typ skrzynki. Kesz cały czas jest na miejscu. Powodzenia następnym razem, pozdrawiam!

Weź we Wrocławiu załatw klucz do wieży, gdzie pozwolą ci

- iść samemu,

- zamknąć się od środka

- w dodatku wszystko za darmoszkę, bez podpisów, dowodów, nic pod zastaw!

Nie ma takiej opcji! A tutaj? - Bawcie się dobrze, hej!

No to się bawiliśmy, a co! Na całego, przy okazji oglądając stare makiety, strasząc jednego ptaszka, robiąc nieziemskie fotki z samego szczytu, podsłuchując pracującą za drzwiami służbę i oglądając sklepienie kolegiaty od drugiej stronyRewelacyjny pomysł na kesza, dziękuję za wspólną zabawę!

Była przygoda. Najpierw dodzwonić się do parafii. Potem umówić się z księdzem. Obiecał, że da nam klucze do wieży i będziemy mogli się zamknąć od środka, jeśli przyjdziemy po nie po mszy do zakrystii (13:30). Jednak msza była jakaś specjalna ze śpiewami i trwała dłużej. Ale udało się dostać. Jednak nie dostaliśmy kluczy, ale młodszego księdza (kleryka?) do otwarcia drzwi, a drzwi w wieży były niejedne. Niestety musiał wraz z nami zejść i pozamykać wszystko za nami. W sali z sercami zatrzymaliśmy się na dłużej, ale niestety nasz przewodnik nie chciał nas zostawić samych. Po pełnych nerwowego napięcia minutach byłem zmuszony użyć Broni Ostatecznej, czyli przyznać się co tu robimy. Ksiądz-luzaczek zdziwił się, że jest tu jakaś skrzynia ze skarbem, ale nawet pomógł nam szukać  ;)  i znaleźliśmy. Obiecał, że nikomu nie powie (nie chciał jednak się wpisać). Tak historia przebiegała. Dzięki za kesza.

PS kolegiatę obeszliśmy dookoła dwukrotnie czekając na koniec mszy, spodobały mi się łuki przyporowe i sklepienie od wewnątrz.

Kesz podjęty w składzie D.A.Y, podczas kilkudniowej keszo-wycieczki turystycznej. W tym kraju nawet wejście na wieżę kościelną trzeba załatwiać "po znajomości"Dzięki. 

Ekipa D.A.Y Team (dawidnd, Ania_be, ygrek) na gościnnych występach w Głogowie.

Posileni pizzą, pożegnawszy Autora i korzystając z jego protekcji wdrapaliśmy się na drugą dziś (ale wcale nie ostatnią) wieżę. Widok przedni, kesz również. Ścieżka skompletowana :)

Dzięki!

#2935

No i to jest czelendż. To rozumiem. Nie jakieś plus jeden w trzy minuty i lecę dalej nie odrywając nosa od smartfona.

Nasz czas operacyjny wyniósł tutaj około 4h. Było kilka planów strategicznych, taktycznych, plany A. B i C, a rzeczywistość i tak nam karki przyginała. Aż ostatecznie chyba cudem zdobyliśmy GO. Nasz SKARB. Otwierający wieżę.

Jeszcze nigdy nie miałem takiego komfortu w keszowaniu - bo skoro zamknąłeś wieżę od wewnątrz to nikt ci nie przeszkodzi w psoceniu, znaczy keszowaniu.

Szczęść Uhuhu czy jako to się tam w tym kręgach mówi. 

Trochę się naczekaliśmy zanim udało się zdobyć master key. Bo najpierw nikogo nie było, potem msza, potem chrzest i w końcu się udało. Ale warto było. No i co najlepsze, że nikt nie chciał od nas żadnego potwierdzenia, okazania dowodu i innych takich. Zwykłe słowo wystarczyło. Miałem nieco inne wyobrażenie idąc po kesza, ale to też mi się podobałoDzięki.

PS. zamykajcie dobrze drzwi u góry co by gołębie nie robiły swojej brudnej roboty ;)

Obrazki do tego wpisu:

panorama z wieży 1

panorama z wieży 2

panorama z wieży 3

panorama z wieży 4

Korzystając z okazji, że wieża miała być dzisiaj otwarta postanowiliśmy się tam wybrać. Z początku myśleliśmy, że przyszliśmy za późno. Ale jak się okazało przyszliśmy w idealnym momencie. Wieża kolegiacka robi świetne wrażenie, widok z niej również zawiera dech w piersiach. A co do samej skrzynki również ciekawy pomysł. Za co serdecznie dziękujemy

Po wyścigu z czasem aby dotrzeć tu na czas podjęta w keszowej drużynie. Zabytek robi wrażenie. Ksiądz też ciekawie opowiadał. Było milo.

Skrzyneczka podjęta w większej ekipie, dzięki za kesza!

Pierwsza dziś skrzynka w Głogowie i od razu na wysokim poziomieKolegiata widziana wielokrotnie ale dopiero dziś po raz pierwszy udało się zwiedzić i wejść na wieżę. A po drodze stadny STF i łądny keszyk wygmerany przez Szablę. Dzięki Założycielu za zorganizowanie wycieczki i możliwość podjęcia kesza!

Dzikie tłumy dzisiaj czekały na otwarcie wieży jak i samej kolegiaty a naprawdę warto tu zajrzeć i zobaczyć nawet resztki romańskiego muru...Sam widok z wieży także bardzo urokliwy. Kesz podjęty w licznej wesołej ekipie. Szabla szybko się z nim rozprawił. Oczywiście leci zielone. Dziękujemy.

Wieść o otwarciu wieży zgromadziła spora grupę keszerów i nie keszerów. Przyjemna wycieczka się zrobiła a i sporo ciekawych rzeczy można było się dowiedzieć. Oddział keszerski była tak liczny, że skrzynka nie mogła się przed nami uchować. Poszło szybko i sprawnie. Widok z wieży dość ciekawy. Warto tu zajrzeć. Dzięki.

Eventowy STF w nocnej ekipie krzyżówkowo-keszowej. Widok rewelacj..jak z ratuszowej wieży. Dzięki. Pzdr. 

Widoki z góry jak najbardziej warte tych wszystkich stopniZgarnięty w dużej ekipie podczas krótkiego zwiedzania. TFTC.

Na początku myśleliśmy, że mamy pecha: nowa skrzyneczka ujawnia się akurat w dniu wyjazdu na wakacje? O.o Na szczęście nikt nas nie wyprzedził i wspomagając się metodą "po znajomości" zdobyliśmy klucze, i tym samym przepustkę do FTFa B). Wyręczyliśmy nawet osoby w wieży sprzątające, dokładnie wycierając każdy jej kąt :D. I wtedy naszym oczom ukazał się prawdziwy skarb. Więcej nie powiem, musicie sami tu przyjechać ;)

A tu fotka na szczycie:

Obrazki do tego wpisu:

Fotka ;)