Chwilę mi zeszło, bo kombinowałam, gdzie tu najlepiej kopać.
Dziękuję za kesza
Ode mnie 5 gwizdek :)

21.07.2022 Czwarty dzień mega-weekendu lipcowego. Wycieczka szlakiem keszy z GC i lokalnego serwisu.

No pewnie. najlepszy kesz jaki ostatnio widziałem. Proszę o więcej.

Ale żeby nie spoilerować, to weźcie saperkę, łopatę, rękawiczki, bo tak taką dziecinną cmentarną to zajmuje grubo ponad pół godziny wykopanie dołka, rozmiaru średniego psa.

Więcej w opisach na geocaching.com
THX !!!!

Piątek, godzina 21:30, dzwoni kolega, że zaraz u mnie będzie i jedziemy na spacer. Nie wiem z kim, nie wiem gdzie, ale stwierdziłem, że raz się żyje. No i tak się okazało, że wylądowałem w środku niczego na Piętnastkach. I wtedy taka szybka myśl, przecież gdzieś tutaj była skrzynka tygodnia! No nie mogę. Reszta towarzystwa średnio zainteresowana. Czytam opis, potrzebna łopata. Ziemia zamarznięta. Na szczęście mieliśmy ze sobą siekierę. Stwierdziłem, że tym lepiej :)

Na szczęście po jakiejś godzinie, jeden z kolegów stwierdził, że jest za zimno i musi się przejść to "chodź po tego kesza". Nie była to pierwsza jego zabawa z OC, bo już kilka skrzynek świątecznych ma na koncie, ale nadal się nie zarejestrował :(

Wysłałem do Snacka zdjęcie poniższe z infem, że idę po jego skrzynkę. Ależ długo nie mógł zapałać o którą chodzi ;)

Na miejscu.... nie bez siekiery to ani rusz. Zamarznięta ziemia. Dała radę, odkopaliśmy. Ależ się namachaliśmy.

Dziękuję, a za film dorzucam gwiazdkę :)

Noo. Myślałem już że nie odkopię. Idąc ścieżką przy rzece prowadząca do stawów, napotkałem martwe zwierzę. Duży, o ładnej sierści, biały, spasiony canis familiarise. Leżał na samym środku ścieżki bez śladów fizycznej ingerencji. No różne rzeczy znajdowałem na keszach: telefon, człowieka śpiącego ale to zdziwiło mnie najbardziej do tej pory, a jeszcze dzień się nie skończył.

Po dotarciu na koordy i obczajeniu terenu na kilka metrów w każdą stronę załapałem.

A więc skrzynka dostala nową torebkę, może to ja uchroni ciut bardziej przed wilgocią. 

Dzięki za kesza. 

Zawartość skrzynki przemoczona, ale logbook się trzyma, Nie wszystko zgadza się z treścią filmu, chyba przyda się ogólne odświeżenie. 

Miałam coś do załatwienia na północnych rubieżach Łodzi, to pomyślałam, że jest okazja żeby sobie tu podjechać. Za bardzo tego nie przemyślałam, bo krzaki po pas, a do tego krwiożercze potwory. Nie pozwoliło mi to zbytnio cieszyć się jeziorkami, musiałam się szybko uwijać. Szczęście, że nie byłam w sandałkach. Skrzynkę znalazłam dosyć szybko (o dziwo), później jednak nastąpiły drobne komplikacje. No ale się uparłam i jakoś poszło. Przyznam, że ciekawy pomysł, chociaż chyba wymaga odświeżenia. 

A filmik jest przekozacki!:D :D  Dzięki!

Gratuluję Oscara. Kesz typowo snackowy. Trochę się trzeba nakombinować. Jednak po paru chwilach już w ręku. Krety ze środka lecą dalej. To ostatnia na dziś ale chyba jak dotąd najlepsza skrzynka.

Ej, to naprawdę ładne miejsce. Szybko zerknąłem na mapę przed wyjazdem i myślałem, że to jakieś odstojniki czy inne świństwo, a tu taka przyjemna sceneria i spacer groblami. Dodatkowo ten genialny filmik. W ogóle nie pretensjonalny ;-)

Sama skrzynka już przetrącona zębem czasu i w środku mokro, ale za całokształt i poczucie brania udziału w epickiej przygodzie, należy się rekomendacja.

Dzięki!

Skrzynka znaleziona, jednak po wielu trudach i dwóch podejściach. Pierwsze podejście - trafne wytypowanie miejsca. Ale nie... to nie może być to. Drugie podejście - saperka, kłujka i jedziemy. Może jednak pierwsza myśl najlepsza, ale nie, bez sensu... Trzeba pamiętać, że intuicja keszerska nie myli. Dzięki za kesza. Pomysłowy, nie powiem...

Wielkie brawa za pomysł...nie spodziewaliśmy się kesza w takim miejscu:) już mieliśmy się poddawać i nagle nas oświeciło. Od dziś skrzynka ma drugie znaczenie:) 3letnia keszerka zachwycona! Dzięki:)

Nowy pojemnik, filmy po rekonstrukcji cyfrowej czyli skrzynka tygodnia wraca ;)

Powodzenia!

Hmm, mi też filmiki przestały działać.

Bez nich ten kesz nie ma sensu, jeśli się uda naprawić to kesz wróci.

Zaopatrzeni w łopatkę, saperkę i szpadel wyruszyliśmy dziś na poszukiwanie Skrzynki Tygodnia. Na miejscu zaraz zaczęliśmy kopać kolejne doły, na szczęście Jeanpaul rozejrzał się dokładnie i dalsze rycie terenu okazało się zbędne. Pomysł szatański i bez pomocy mojego keszowego Towarzysza poległbym tu sromotnie, ale i tak bardzo mi się podobało. Dzięki!

Bardzo żałuję, że pod filmami nie pokazały mi się napisy, bo znając poczucie humoru Autora pewnie było zabawnie. Natomiast co do samej skrzynki, okazało się, że niepotrzebnie taszczyłem ze sobą wielką łopatę, bo kesz leżał sobie na ziemi. Jednak wcale nie było tak łatwo go zauważyć choć kordy w miarę poprawne. Podejmowanie tego kesza sprawiło nam z Wojtkiem prawdziwą frajdę i za to wielkie dzięki!

Kto by pomyślał, że w ten weekend wylądujemy w Zgierzu. A do tego będziemy zmuszeni do wykopania kolejnego stawu rybnego. Zanim jednak łopaty poszły w ruch, to dzięki JAśkowi po raz pierwszy osobiście braliśmy udział w motokrossie. Nic więcej nie napiszę, bo boję się zaspojlerować. To po prostu TRZEBA przeżyć i samemu TEGO doświadczyć. Czajorek dokopał się przed nami - farciarz. Gratulacje! Złapaliśmy smaka na kesze Snacka! 

Wspólnie z Pumą, Błękitnym Teamem oraz Jaśkiem i założycielem przewędrowaliśmy morza i oceany by tu zawitać, chwilę szukanie trwało, w końcu udało się znaleźć... szkoda, że zakopek - trza sobie łapki umorusać, albo szpadla kawałek wziąć co by pojemnik wykopać (no my akurat nie mieliśmy)... ale ogólnie zabawa i okolice bardzo interesująca... dziękuję i pozdrawiam... czajorek

Zmodyfikowałem nieco opis kesza oraz byłem sprawdzić jak się ma po zimie.

Niestety robiąc serwis sam go uszkodziłemPróbowałem skleić na miejscu ale nie za bardzo to wyszło. Pojemnik jest pęknięty więc proszę się z nim obchodzić jak z jajem! Jak znajdę taki sam to wymienię, póki co można spokojnie podejmować.

Dorzuciłem certyfikatów i podkopałem głębiej bo wystawał już na powierzchnię, a nie chce żeby zainteresował się nim jakiś lis czy sarna.

Dotychczasowym znalazcom oczywiście gratuluję!

Daję gwiazdę za opis,ale dalej tak sobie myślę, że myślałeś ze nie dam rady.Mam nadzieje że jesteś zawiedziony.Dzięki bardzo śmieszne

Miejsce nie znane wcześniej ,skrzynka tygodnia,brzmi obiecująco więc jadę obejrzeć o co kaman.

Krótki spacerek grobelką i już byłem na miejscu.No telefon zastępczy się nie popisał ,ciężko było wytypować miejsce do kopania,więc zaczynam czytać wpisy poprzedników

viktora naczęty staw nr 16     pudło ( ja wykopałem nieopodal 17)

obiecujący kamień olo_Lilalu  rzeczywiście nic nie skrywał,, dopiero po ok 15 minutach kręcenia się i kłucia wszystkiego  w promieniu 30m  znalazłem miejsce do kopania.

Uzbrojony tylko w większych rozmiarów skrobaczke do szyb w samochodzie  wydobyłem tego klasyka,a ile czasu mi to zeszło to może wiedzieć jedynie ten co ma już te skrzynie na koncie :)

Na koniec wymieniłem krety,zwiedziłem jeszcze okolice i nazad do samochodu.

Gwiazda za pomysła.

Dziękuję za kawał fajnej zabawy.

 

 

Przeczytawszy czy też obejrzawszy opis, uśmieliśmy się do łez - no genialny pierwszy odcinek bardzo dobrze zapowiadającego się serialu

W terenie nie poszło już nam tak sprawnie. Najpierw po drodze przypomniało mi się, że wziąłem tylko małą łopatkę ogrodniczą, a miałem zabrać saperkę. Potem spacer od ul. Smardzewskiej. Dobrze, że nie wjechaliśmy dalej bo Sylwestra spędzilibyśmy na wydobywaniu auta z błota i wody. Teraz to tam kajakiem chyba będzie łatwiej się dostać. Szczęśliwie można iść po grobli. Prawie na kordach znalazłem bardzo obiecujący kamień, ale nie skrywał nic ciekawego. Na tych lepszych kordach po paru dziabnięciach kłujką trafiłem na coś obiecującego i jak zacząłem wywijać tą mini łopatką to tak się zmachałem, że skrzynkę do wpisu musiałem podać Lilalu, żeby trochę odsapnąć  No normalnie zziajałem się od tego kopania jak pies. A ufajdałem jeszcze lepiej

Na koniec uprzątnąłem trochę pobojowisko, coby miejsce nie rzucało się w oczy.

Dzięki.

Najgorsze w całości, to były błota i woda, która wylała się z pobliskiej rzeczki, a co do samego kesza, trochę podziubaliśmy kłujką, ale gdy podeszliśmy pod kordy, poszło szybko i sprawnie, w końcu sama skrzynka ukryta pod kamieniem, więc intuicyjnie.

Dzięki za kesza!:)

---

 

Trochę czasu spędziliśmy w okolicy, no ale kiedy w końcu dostrzegliśmy charakterystyczny kamień, wiedziałam że to już musi być to! Z łopatą (albo chociaż łopatką) na pewno poszłoby szybciej, no ale kto by tam patrzył na atrybuty i wpisy poprzedników przed wyjściem z domu..Dzięki za dobrą zabawę!

Na wstępie powiem, że gdyby nie humorek Nefryta to za kesza nie przyznałbym gwiazki. Teraz po fakcie wydaje mi się to dziwne, że chłopak zdobył rano kesza i przyjechał ze mną w nocy żebym ja go zdobył. Łączę wątek w całość i stwierdzam, że zrobił to specjalnie aby pokazać mi jak dobrze zamaskował obszar swoich podziemnych penetracji. I muszę przyznać, że gdyby nie pomoc pierwszego znalazcy to Piętnastki musiałyby zmienić swoją nazwę na Szesnastki. Co też się dzisiaj dowiedziałem, ze nazwa ta wywodzi się od 15stu stawów jakie się tam znajdują. Tak wiec mało brakowało, a dokopałbym się do wód gruntowych, a może jakieś źródło wywaliłoby do góry.

Tak na zachętę do ruszenia czterech liter sprzed kominka/kaloryfera powiem, ze zadanie macie ułatwione iż nie dałem rady lepiej zamaskować wykopu.

Druga sprawa. Czasami warto nie czytać opisów, bo w tym wypadku łopatka jest dobra do przesadzania kwiatków z doniczki. Lepiej od razu wynająć firmę co robi odwierty na studnie. Jeżeli miałbym porównać kesza do starego OC to jest w Łodzi taki klasyk, przy którym trzeba spojrzeć na sprawę bym powiedział górnolotnie :-).

Dziękuję za pokazanie miejsca? Za dużo to się nie naoglądałem o godzinie 22, ale przynajmniej wiem o jego istnieniu oraz wiem gdzie Nefryt szukał motywacji do czytania lektur na egzamin maturalny. Tak tak, łowił ryby i czytał lektury, których i tak nie trafił na maturze :-). A mówiłem, żeby wyjechał w Bieszczady...

 

 

Po nocnym dyżurze postanowiłem podjechać po tego kesza. Piętnastki sa mi doskonale znane. Po dwóch dniach ciągłych opadów okolica zamieniła się w istne bagno.  Dobrze że zabrałem sporą saperkę bo inaczej musiał bym obejść się smakiem.  Bardzo lubię takie stare OC.Piękny tradycyjny zakopek.  Cała operacja zajęła mi dobre pól godziny.  Uświniłem się do pasa. Nie spodziewałem się że w keszu czeka na mnie ładny certyfikat pierwszego znalazcy.  Oczywiście jak to przy zakopku bywa-  poprawiłem maskowanie ale charakterystyczny kamień pozostawiłem na miejscu.  Przyda się więc szpadel,  łopata albo nawet minikoparka. Po ostatnich opadach trudność zadania oraz terenu spokojnie oceniam na 3,5. Kopania dużo ale starałem się aby nie pozostawić żadnych śladów na ziemi.  

Kesz jak kesz-  zwykły zakopek ale za opis leci gwiazdka.