01.01.2023 Z nowym Rokiem to Nowym Krokiem Spacer  tu i ówdzie. Wycieczka szlakiem keszy z GC i lokalnego serwisu.

Spoko kesz, byłby, ale teoretycznie rozwiązałem - no nie, loguję nieznalezienie. a kesz do archiwum ignorowanych keszy.

 THX ZA CACHE !!!

Więcej w opisach wycieczek na geocaching.com
THX !!!!

Rowerowo jak zwykle i to był bardzo pomocny rower. Zdj poop a bardzo pomogły. Dzięki za fajną skrzynkę. 

TFTC, skrzynka na miejscu, znaleziona wspólnie z Jujami. Niestety odpowiedź na kluczowe pytanie zajęła nam sporo czasu, choć jak się okazało, znaleźliśmy ja praktycznie na początku;p chyba trzeba będzie zaznajomić się z tytułową lekturą, bo fabuła nas zaciekawiła;)

Jak we wpisie. 

Niestety pierwszy etap chyba zniknął w wodnej toni, bo go nie znaleźliśmy. Dzięki Poop udało się nam zgarnąć finał, który się dobrze trzyma. 

Jak w logu.

Pierwszy etap znaleziony dosyć szybko. Niestety karteczka cała mokra i tekst nie jest czytelny. Na szczęście finał w miejscu intuicyjnym dla keszera więc po chwili dedukcji i skojarzeniu pewnego faktu (który mijałem parę minut wcześniej) udało się odnaleźć skrzynkę. Dzięki za keszyk.

Pierwszy etap był chyba najszybciej znalezionym dzisiaj keszem, bo zobaczyłem go z daleka zanim nawet się zatrzymałem rowerem. Najwięcej czasu znalazło mi wyszukanie odpowiedzi z pomocą Wujka Google. Na szczęście z pomocą przyszedł pewien łódzki teatr, a właściwie nazwa jednej z jego sztuk :-)

Rozszyfrowanie koordynatów nie sprawiło mi żadnych trudności, tyle lat w harcerstwie robi swojeMiejsce ukrycia finału też wytypowane bezbłędnie. Faktycznie, bez roweru lub pomocy drugiej osoby może być ciężko. Niestety byłem w dzień, więc nie wiem o co chodzi z drogą mleczną. Coś się świeci w nocy?

Zdecydowana gwiazdka za pomysł i zagadkę.

Pojemnik szukana na raty cała rodziną, dlatego, że źle wykonaliśmy obliczenia. :-/

Na samą książkę jako nagrodę kiedyś mocno się napaliliśmy z żoną, podczas bicia rekordu czasowego w Escape Roomie o takiej samej nazwie. Jednak mocno się zraziliśmy, gdy się okazało, że ostatniego dnia pokonała nas inna ekipa, która o dziwo nie chciała ani zdjęcia pamiątkowego ani chociaż pochwalić się nazwą swojej drużyny... Może jesteśmy przewrażliwieni, ale dla nas jest to trochę podejrzane i zalatuje przekrętem... :-/

Tutaj wykonanie I etapu i sam finał bardzo nam się podobały i mimo, że skrzynkę łapaliśmy w dzień, to udało nam się dostrzec "mleczną drogę".Natomiast przy finale ja musiałem robić za rower, a żona zgarniała kesza. :-D

Dzięki za skrzynkę i pozdrawiamy. :-)

Nie ma to jak uczcić szóstą rocznicę ślubu na keszowaniu z dwoma psiakami ;)

Byliśmy już kiedyś w escape room w temacie "Lampionów" i był super. Kesz tematyczny również. Chyba nadszedł czas na przeczytanie książki ;)

Szliśmy z innej skrzynki do pierwszego etapu Lampionów. Idziemy sobie idziemy i nagle widzimy w jednym miejscu coś wystającego. Zmysł keszera nie pozwolił nam przyjąć, że to śmieć, więc zajrzeliśmy. Jakie było nasze zdziwienie, jak się okazało się, że to finał Lampionów! Tym razem schowaliśmy tak, że nie widać z dalekai poszliśmy na pierwszy etap (żeby nie było :P)

Bardzo dziękujemy za fajnego kesza!

Szybki serwis. Tak naprawdę w etapie 1 trzeba zdobyć tylko pytanie, reszta jest podana w opisie kesza.

To ja poproszę o serwis, bo właśnie zacząłem czytać książkę 

Pierwszy etap już nie do rozszyfrowania, udało się trochę na czuja dotrzeć do prawidłowej ścieżki, a później już jak po sznurku do celu. Dzięki!

Skrzynka zdobywana pod osłoną nocy i trzeba przyznać, że nawet lepiej ze względu na przemoczony pierwszy etap i słabą widoczność kolorów... Na szczęście poszliśmy na wyczucie i dotarliśmy drogą mleczną. 
Konieczny serwis 1 etapu. Dzięki!

Zdobyta za trzecim podejściem. Najpierw był wstępny rekonesans i oswojenie okolicy przy szalejącej burzy dżipiesowej. Wczoraj udało się podjąć etap po około 30 minutach wciąż szalejącej burzy, ale zagadka przerosła kolegę Gugla. Udało się ją dopiero rozwiązać dzięki precyzyjnym pytaniom do Gugla w zaciszu domowym. Wiem, można by też po prostu przeczytać książkęZ namierzeniem finału nie było problemu, zwłaszcza, że droga mleczna pomagała. Bardzo ciekawe miejsce - niby las, a jednak te stare równe alejki pozwalają myśleć, że była tu kiedyś jakaś bardziej znacząca droga. To lubię w keszowaniu - można na chwilę przystanąć w miejscu, które się zwykle mija bez refleksji i nagle dostrzegasz małe niezwykłości. MTFTC!

Nie czytałem nic Bondy, ale był ze mną Wojtek, który czytał. Szybko udzielił poprawnej odpowiedzi, a ja zdeszyfrowałem kordy finałowe. Na miejscu mieliśmy spory problem, bo obaj nie jesteśmy wielkoludami. Na szczęście wykombinowaliśmy sposób jak się dobrać do tego miodu. Bardzo ładna Droga MecznaDzięki za kesza!

Jestem świeżo po lekturze tej książki i mimo, że mnie trochę rozczarowała, to jednak zapadło mi w pamięć kilka kluczowych postaci. Udało się więc dość szybko odpowiedzieć na zadane pytanie i uzyskać współrzędne finału. Tu muszę zauważyć, że karteczka z deszyfratorem łapie wilgoć i jest już trochę rozmazana, lepszym pomysłem jest jednak laminowanie takich podpowiedzi. Prowadzeni świetnie wytyczonym szlakiem szybko odnaleźliśmy obiekt, który skrywał finałowy pojemniczek, ale musieliśmy nieźle się nagłowić, jak go podjąć. We dwóch daliśmy radę, ale ciekaw jestem, jak radzą sobie samotni keszerzy niżsi niż Marcin Gortat i np. bez roweru. Ale sam pomysł ciekawy i wykonanie zasługuje na ocenę znakomitą. Dzięki.

Szyfr jaki zobaczyłem na miejscu mnie rozbroił.Szkoda że nie znalazłem miejsca do siedzenia bo bym usiadł.Chwila myślenia i widzę że nie dam rady to co mi pozostało myślę porozglądam się po okolicy.Trwało to dobre kilkanaście minut ale trafiłem na odpowiednie znaki,które zaprowadziły mnie do celu.Dzięki

Urlop zakończony. W pracy jak to po urlo­pie pełno spraw i od razu nadgodzinystandard. po pra­cy pojechałem od razu po kesza, którego przegapiłem przed urlopem i nies­tety z braku latarki postanowiłem to zro­bić za dniaKesz udało mi się szybko namierzyć, ale odpowiedzi nie były proste, jeżeli nie czytało się tej książki. Na szczęście autorka pomyślała, że niek­tórym to zajmie troc­hę czasu i było nawet miejsce siedzące (zdjęcie niżej). Mając już słowo poszło szybko z rozszyfrowan­iem,jednak po raz pierwszy widziałem taką metodę szyfru. Finał, no cóż za niski jestem, ale ja bym sobie nie poradził. Chwilę musiałem komb­inować, ale w końcu odnalazłem kesza i  nawet się nie podawałem :P. Finał był super, bardzo mi się podobał. Za całość ode mnie leci Gwiazdka, szkoda tylko, że jedną mogę dać, bo zarówno finał jak i etap zasługują na wyróżni­enie. Pozdrawiam 

Patrząc jak umęczyli się inni, bardzo się ciesze, że mogłam uczestniczyć przy zakładaniuDzięki !

Keszyk zdobywany razem z luka128spacerek na współrzędne początkowe, chwila rozglądania i jest. Z zagadką troszkę nam zeszło i średnio mi się podobała (nie mam już po co czytać książki ;p). Jak już udało się znaleźć odpowiedź poszło szybciutkopo drodze znaleźliśmy drogę mleczną i dodatkowo się uśmiechnęliśmy. Przy finale obyło się bez problemów, (jedynie muszę teraz Bartkowi spodnie wyprać bo z jakiejś przyczyny miał całe zielone ;p) super pudełeczko!! I jaki słodki certyfikat! Po rozmowie z Bartkiem dajemy gwiazdeczkę: on za zagadkę, ja za drogę mleczną, opakowanie finału i super certyfikat. Dzięki!

przy okazji geościeżki podjechaliśmy z Bogasem i tu. Okazuje się, ze pierwsza myśl najlepsza, a nie kombinowanie :D

Książkę czytałam dawno, jednak chyba nie jest taka dobra jak się wydaje, skoro nie pamięta się z niej imienia podpalacza. Pamiętałam tylko dlatego, że byłam na przedstawieniu w teatrze na podstawie "Lampionów" :D

Klimat Rudy jak najbardziej na tak. dzięki za kesza!

Tutaj bardzo się cieszyłem, że jest ze mną Galka w duecie. Sam chyba nie dałbym rady na miejscu rozwiązać zagadki a i z podjęciem finału też mógł  być problem ze względu na wysokość. Super maskowanie a najfajniejsze certyfikaty, chociaż ciekawość zżera mnie jak wyglądał pierwszy. Dzięki za kesza. A i ta droga mleczna... Zielone musi być - za pomysł i wykonanie.

Książki Bondy zacząłem czytać właśnie z uwagi na to, że jedna z nich osadzona jest w Łodzi i byłem ciekawy jak to wyszło - a wyszło całkiem fajnie

Pomimo tego, że książkę przeczytałem to pytanie lekko nas zaskoczyło, bo ja pamięci do takich spraw nie mam, Lilalu jeszcze nie czytała, więc w ruch poszły Internety (bez rezultatu), ebook który ciągle jeszcze jest na komórce (bez rezultatu) i ostatecznie własna inteligencja. W sumie to ta inteligencja też bez rezultatu bo coś nam tam wyszło, ale nie były to prawidłowe kordy, ale na szczęście po drodze zauważyliśmy co nieco. Pytanie przeanalizuje sobie raz jeszcze na spokojnie w domu

Bardzo fajny mulciak, utrzymany w klimacie i w sumie żałujemy, że byliśmy za dnia, bo efekt nocny jest pewnie dużo lepszy

A certyfikat FTF stanie na honorowym miejscu i będzie uprzyjemniał nam wieczory

Dzięki.