Jak wizyta w cygańskiej dzielnicy. Wszędzie gdzieś ktoś patrzy. Jedni na placu zabaw, inni przed domami. Ci na leżaku, ci wieszają pranie a ci piją piwko przed wejściem do klatki. Wystarczyło pojawić się na horyzoncie, aby ściągnąć uwagę całej dzielnicy. Koszmar....Nawet nie zamierzam tu wracać. 

Miejscówka raczej spalona. Odnaleźlismy tylko drucik na którym była zawieszona skrzyneczka. Reatywacja na tym samym drutku. A miejsce oprócz tego że mega zaśmiecone wcale nie takie złe. Napewno ciekawe i warte zobaczenia. Dzięki za kesza.

Na podwórzu bawiły się bandy dzieciaków. Owszem wygląda to trochę zaniedbanie, ale w biały słoneczny dzień patologi nie stwierdziłam. Obok miejsca ukrycia przepięknie rozkwitły właśnie trzy wiśnie. Tylko miejscówka chyba spalona, bo kesza nie było. Dzięki.

Ciekawe te familoki i tętnią życiem. Bez rękawiczek nie ma co podejmować. Dzięki za pokazanie ciekawej zabudowy

Mój telefon nie potrafi w koordynaty, nie chcę jechać na Śląsk, tylko po finał tego kesza

Albo razem z Mysza. nie umiemy w matematykę, albo czegoś nie rozumiemy, albo kordy są pieprznięte bo obydwa Szajsungi wyrzucały jak nie w pobliżu Szkoły Policji w Katowicach to po przepisaniu kordów na inny format pytało czy chcemy oznaczyć Wolbrom lub wyrzucało w jakiejś karczmie po drodze na Kraków... Trzeba będzie spróbować jeszcze raz z GPS z prawdziwego zdarzenia, nie takim telefonowym, bo zawsze sprawia kłopoty :/

   Przesadzacie przedkładając Tour de Biedronka nad delektowaniem się magią miejsca . Nietypowe obiekty objęte nadzorem konserwatorskim, życzliwi mieszkańcy oprowadzający i pokazujący ciekawe miejsca nietypowego osiedla i krótki, poznawczy spacer dla obliczenia kordów. Ale miejsce faktycznie ma swój "klimacik" 

Choć mieszkańcy poziomych wieżowców i szeroko rozumiana patelnia nie są mi obce, to co mnie tu zastało, przerosło najśmielsze oczekiwania. Rumuński targ na środku, samochody sprzedawców jak z Wrak Race`u. Nie wysiadaliśmy, numery namierzone z auta. Wizyta w Biedzie, wyliczenie koordów i atak na z góry upatrzoną miejscówkę. Wspólnie z Paulinką. Dzięki.

Łło panie, przez chwilę zaczęłam się zastanawiać czy się nie teleportowaliśmy do jakiejś rumuniady! Sędziszowskie sobotnie allegro akurat się kończyło. Nie na moje nerwy takie miejscówki. Oberek pod równie zrumunioną biedę i potem podjęcie kesza. Jak dla mnie z samochodu. Dzięki