Nocna wyprawa do Białegostoku z Werroną - Edycja Trzecia. Tym razem to mi przypadła rola planisty, a ponieważ dwie poprzednie edycje zostały zaplanowane przez Werronę doskonale to poprzeczka była zawieszona wysoko. Z drugiej strony było mi trochę łatwiej, bo dzięki dwóm pierwszym edycjom miałem już jako takie wyczucie terenu i odległości. Generalnie chciałem, żebyśmy dokończyli dwie napoczęte w ramach poprzednich wyjazdów ścieżki i zebrali trochę quizów, bo to mój ulubiony typ kesza. Coś tam nawet w niektórych quizach miałem wykminione, więc zapowiadało się nieźle. Dostrzegając też potencjalne trudności w zdobyciu brakujących nam keszy na ścieżce żydowsko-wojennej rozesłałem wici wszem i wobec licząc, że jakaś życzliwa dusza się odezwie i pomoże. (Jak się później okazało odezwali się praktycznie wszyscy, dzięki czemu mieliśmy niesamowite wsparcie i ułatwione życie w czasie tej wyprawy, za co bardzo dziękuję!) Jednak kiedy sobie zebrałem wszystkie dane i możliwości, to się okazało, że są one rozrzucone na tak dużym obszarze, że w dostępnych dla nas ramach czasowych (czyli między ca. 21.00 a preferowanym przez nas pociągiem powrotnym o 5.10) posługując się "per pedes" nie mamy co liczyć na duże zdobycze. Zacząłem więc tworzyć różne warianty wyprawy i do tego stopnia "popłynąłem", że nawet wymyśliłem wariant przemieszczania się za pomocą miejskich rowerów. Ci, którzy mnie znają muszą czytając coś takiego pomyśleć, że "chłopu się na stare lata zupełnie zmysły pomieszały". Ponieważ zamierzałem przedstawić Werronie wszystkie opcje w pociągu (tę rowerową też, choć wiedziałem, że ona od razu będzie chciała ją wybrać, a ja zupełnie i ani trochę) to postanowiłem wreszcie uruchomić tableta (tak to się nazywa i odmienia? bo ja nie na tych technicznych rzeczach nie wyznaję), którego kiedyś tam dostałem w prezencie i do tej pory nie używałem. Oczywiście kiedy Werrona usłyszała o rowerach to zaczęła na przemian wypytywać, czy nie polecić mi dobrego specjalisty i czy zarejestrowałem się na stronie rowerów miejskich bo bez tego się nie da. Na szczęście nie zarejestrowałem się, więc ostatecznie pomysł rowerowy został odrzucony (ufff...) i po burzliwych dyskusjach uznaliśmy, że realizujemy wariant centralno-miejsko-krótkodystansowy, a obszary leśne i położone dalej od centrum zostawimy sobie na kolejną okazję. Ponieważ oprócz zwyczajowych już punktów programu (czyli dialogów o życiu oraz żulerskiej flaszki na jakiejś ławce w parku) w programie wycieczki znalazły się spotkanie z crl_ostem (to efekt mojej korespondencji) i kawka u Psikiszka (to efekt werronowej aktywności przedwyjazdowej), to zapowiadało się ciekawie...

Kompletna katastrofa . Zupełnie się zakręciliśmy w tym miejscu - łaziliśmy jak ostatnie luśnie i nie jest dla mnie wielkim pocieszeniem, to że z bliska obejrzeliśmy sobie ten mural - skądinąd bardzo interesujący. Godzinę tu zmitrężyliśmy. Szkoda mi tego czasu - nie ukrywam. Bo w Białymstoku jest dużo naprawdę dobrych keszy i pięknych miejsc, których nie zobaczyliśmy, a mogliśmy... To niepowodzenie bardzo zepsuło nam humory...

Ale sie nałaziliśmy, ile zobaczyliśmy! Najpierw wylądowaliśmy na niewłaściwej ulicy (którą szliśmy jjak osiołki  do końca wierząc w tajne przejście), potem przy muralu, ale niekoniecznie pod kordami. W końcu udalo się i pod kordy dotrzeć.Niestety półgodzinne przeszukiwania keszomiejscówki nie zakończyły sie sukcesem. Zarówno w krajobrazie jak i w naszych głowach zrobiło się zimmno wietrznie i ponuro :(

Znaleziony dzięki temu, że Yugo sprawdził kordy. : )

znaleziony dzięki spostrzegawczości bratysławy xd
dzięki!

TFTC Razem z michalczuk & wiśnia, .

Keszowanie z Błękitną 6 Team
TFTC
PS. Godzin nie pamiętam więc piszę 12:00

Błękitnej wycieczka po gościnnym Białymstoku w towarzystwie sympatycznych lokalnych keszerów. Dziękujemy za pokazanie miejsca i ciekawą historię oraz znakomite maskowanie.

Bezproblemowo, razem z Bambą, dzięki :)

Tutaj kłopotów nie mieliśmy, poszło bardzo sprawnie. Dzięki.

Zmiana miejsca ukrycia. Zapraszam do szukania.

Prace budowlane przy keszynie. Ocalała. Umieszczę w innym miejscu.

Skrzynka pomimo budowy obok przetrwała. Zabraliśmy całość Fibi przekażę. Dzięki!

Niestety, kesz nie przetrwał chyba toczącej się obok budowy. Ponadto ta rura biegnąca przez środek muralu.. Ech. Szkoda.

Znaleziona

Sobotni spontan. Dzięki za pokazanie miejsca.

Dziękuję za kesza.

duzo rzeczy myli miejsce ukrycia co czyni tą miejscowke jedwabistą/ dzieki 

Sam mural jakoś niespecjalnie mi się podoba, jednak patent na ukrycie - jak to mawiają keszerzy - znany i lubiany, ponadto z dodatkowym elementem, którego chyba jeszcze w tego typu keszach nie spotkałemNo i tutaj raczej nie zginie! Oby więcej takich keszy :)

Gdyby nie kesz nie wiedziałabym o tym muralu, mimo że na węglówce nieraz się bywało. Maskowanie idealnie wtapia się w otoczenie, widoczne jest tylko dla keszerskiego oka;)

Uwaga na strażnika kesza!

Miejsce bardo fajne. Z tym że niestety zmuszeni byliśmy je odwiedzić nielegalnym sposobem. Mural interesujący również.  Dziękujemy za pokazanie miejsca. TFTC :) 

Też się troszkę naszukaliśmy, ale ostatecznie wpadła keszyna w okoNiby maskowanie znane, ale tutaj po prostu pasuje jakoś aż nadto idealnieGwiazda! :)

Dzisiejszego dnia poleci chyba dużo zielonych. Bardzo mi się spodobał ten kesz- dlaczego? A no dlatego, że można było zrobić parapetowca lub innego magneto-przyczepa. Tutaj jednak nie dość, że piękny mural to i skrzyneczka inna niż bym się spodziewał- by nie spojlerować zobaczcie sami.

tu z kolei musiałem przybyć dwa razy przez jakąś ślepotę głupotę... drugi raz nielegalnie, bo keszowozem ale mały spał to co miałem zostawić dzieciaka na słońcu?

Na Węglówkę mam najbliżej to wyszła pierwsza skrzynka z ścieżki. Teren ogrodzony, całe szczęście jedna brama jest otwarta, więc legalnie pod sam kesz rowerem.

P.S. Dorzucam zielone.

Sprytnie schowana :)

Trochę się naczołgałem, bom ślepy.Dzięki za skrzynkę.