Automatyczna archiwizacja - 6 miesięcy w stanie "Tymczasowo niedostępna"

Skrzynka będzie czasowo niedostępna.

jak to mówią śpiesz się eksplorować urbeksy tak szybko odchodzą, w tym przypadku obiekt jeszcze jest na miejscu ale po pożarze więc Kesza pewnie już nie ma, dzięki chociaż okazję zobaczyć obiekt z bliskado środka też wchodziłem ale niestety intersująca większość spalona :/

Zaznaczam że byłem ale rzeczywiście młyn spłoniety do reszty, jeśli chodzi o wyższe kondygnacje, w tym to pięterko. Raz już tego kesza namierzyłem, jeszcze kiedy nie miałem pojęcia co to było, wtedy znaleźliśmy biały, dziwny worek, cóż to były za emocje(oczywiście w nocy, blisko północy, wiatr, mgła, te sprawy). Ze względu na to chciałbym, żeby kesz tu wrócił (wiem że jest drugi obok). Może ktoś będzie miał pomysł jak, żeby było bezpiecznie? :) 

Najpierw miał być dalszy ciąg Bydgoszczy. Ale jak to zwykle bywa rzeczywistość i całe stadko czynników, które z grubsza można by określić jako force majeure spowodowały, że niemal w ostatniej chwili postanowiliśmy wyruszyć do Ksawerowa, żeby dokończyć to, co pozostawało niedokończone. Niestety, było już zbyt późno, żeby skutecznie umówić się na herbatkę z Ojcem Założycielem, ale kto wie, może jeszcze w te okolice powrócimy...

Spodobał nam się klimat pierwszego z dodatków do dzisiejszego ścieżkowego programu podstawowego, więc postanowiliśmy, że inne dodatki powinny być w podobnym klimacie.

Tutaj niestety spotkał nas zawód, ponieważ jakaś nieczysta siła doprowadziła do spopielenia górnych warstw młyna razem z keszem zapewne...

Wielka szkoda :(

Pozostała jedynie mała pociecha w postaci sąsiada pod wierzbą...

Młyn spalony, kesz z pewnością też, na pierwsze piętro lepiej nie próbować wchodzić.

Niestety, młyn całkowicie spłonął.

 

(Zapomniałem, że przecież tego kesza kiedyś znalazłem siedząc na najwyższym piętrze w oknie. Szkoda tego woreczka...).

Pierwszy na mojej dzisiejszej drodze. Opis przeczytałem dopiero na miejscu i wtedy właśnie się zorientowałem że to nie jest kesz dla mnie. No ale stwierdziłem, że chociaż tam wejdę i sobie go obejrzę.

I kolejny raz wyszło tak, że wpisałem się logbooka którego w teorii nie mam prawa zdobyć. W międzyczasie skonsultowałem się z Jeanpaulem, żeby się utwierdzić w przekonaniu że dobrze robię, a i jeszcze musiałem zleźć i wrócić po narzędzie bo nigdzie nie było wspomniane, że potrzebny jest śrubokręt płaski.

Także, ten dzięki za tę akcję i kolejny raz za zmuszenie do przekroczenia własnych ograniczeń i pokonania lęków. Ale byłem z siebie dumny.

Zastanawiające jest tylko po co ktoś wtargał tam na samą górę starą lodówkę....

Przy okazji zgarnąłem do auta trochę maskowań.

Wspólny z Jeanpaulem rajd po drogach i bezdrożach bliższych i dalszych okolic Pabianic. Takie ekstremalne wyzwania to nie dla mnie. Jeanpaul podczas wielu dotychczasowych naszych wspólnych wypraw udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, ale tu przeszedł sam siebie wydobywając logbook i przekazując mi go do wpisania, a następnie bezpiecznie wracając po zakończonej sukcesem misji. No cóż, znów mam mieszane uczucia, czy zaliczyłem kesza: fakt, że znalazłem pojemnik i dokonałem wpisu w logbooku, ale pozostałe 99% to zasługa Jeanpaula. Dzięki

Ta skrzynka była dla nas z Wojtkiem prawdziwym wyzwaniem. Co tu można zrobić, gdy widzisz pojemnik ale nie masz żadnej drabiny ani sprzętu wspinaczkowego. Odpuścić? Nie, to nie w naszym stylu. Nie było łatwo, trochę adrenaliny i cel osiągnięty. Duża frajda. Dzięki za kesza!

Sprawdzałem dobre 15 minut w okolicy ze spojlera, a nawet trochę szerszej... Albo nie widziałem, albo nie ma...

Na początek wyprawy o keszerskim zabarwieniu, zdecydowałem się na ponowną wizytę we młynie. I jakże to był wybór trafny! Oj brakowało mi tego typu przeżyć i miejsc. Zdecydowanie za daleko odbiegłem ostatnimi czasy od klasycznego opencachingu. 
Kiedyś już biegałem po dziurawych stropach młyna. Nie pamiętam czy szukałem tej keszyny, czy zwyczajnie zaspokajałem ciekawość. Dlatego dziś po przeczytaniu opisu, szedłem jak u siebie. Skrzynka przywitała mnie nie kryjąc się ani trochę. Potem pewne ograniczenia i może nieco asekuracyjne podejście, kazało mi wykorzystać nieco zastanych rupieci by dobrać się do kart dziennika. Nie przeszedł bym żadnej procedury bhp, ale radocha jaką miałem zdobywając skrzynkę zdecydowanie była warta odrobiny szaleństwa.

Wspaniała zabawa. Dzięki.

Jednak jest wszystko w porządku hehehe, ale nie tędy droga jak dla mnie :)

Pewnie jeszcze sprawdzę :)

Kesz zmienił maskowanie na bardziej konspiracyjnedo tego stopnia, że sama myślałam, że go nie ma. 

Cosik mi się widzi, że nie ma. Przybyło śmieci, młyn jest często odwiedzany, na belce podpisał się tez jakiś Kropek. Pobieżne oględziny piwnicy i okolicy ściany, nie wykazały kesza. Jeśli ktoś jeszcze potwierdzi, a nie reaktywuje to podjadę któregoś dnia, ale też nie od razu. 

Szósty raz odwiedziłem to miejsce, a trzeci raz po kesza. Miejsce ukrycia cały czas to samo. Miło było wrócić w to miejsce. Dzięki.

dzięki smotkowi wiem, że skrzynka ma się dobrze, więc wraca do gry :)

Pomimo pożaru, skrzyneczka ocalała.

Szybka rozkminka z MariąAwarią, wieczorową porą, przy okazji rowerowania.

 

Młyn zwiedzony, piękna okolica, niedaleko wodospad, a wokół ani żywej duszy:) W skrzynce znaleźliśmy kartkę z klątwą, także hmmm... nie czytajcie tego, bo dosięgnie Was zły losRowerowy piąteczek z Plebkiem:) Dzięki!

Rowerowo z Fibi :)
Miejsce odwiedzane wiele razy, ale lubię ten klimat. Cisza spokój, rzeczka, zieleń, urbeksik, ciut adrenaliny :)
Aha i skrzynkę namierzyli jacyś 'tubylcy' co widać na dodanych wpisach przez nich, jednakże nic skrzynce nie jest.
Miło z ich strony, że zostawili wszystko jak zastali :)
Dzięki

znaleziona, TFTC :)

TFTC :)

N&P

Keszyk szybko znaleziony razem z Anoriell pod czujnym okiem Maleski. Dzięki wielkieSkądś kojarzę już to miejsce ;)

Miejsce znane już kilka razy tutaj byłem.Ostatnio całkiem niedawno.Skrzyneczka znaleziona bez problemu.Dzięki

Byłam tu wcześniej dwa razy, nie sądziłam że jeszcze tu kiedyś wrócę. Ale po pierwszym razie również tak myślałam. Na pewno nie spodziewałam się że wrócę tu sama, no ale jak się okazuje przegapiłam termin składania wniosków, próśb i petycji, nie JAś? :D

Teraz chyba bałam się tyci mniej, albo po prostu zrobił się ze mnie zawodowy keszerBo trzeba tu mi zaznaczyć że kiedy byłam tu po raz pierwszy był to mój pierwszy dzień keszowania. Gdybym wtedy wiedziała jak mi to zmieni życie :)

Bardzo Ci Yoshio dziękuję za reaktywację!

Miejsce nam doskonale znane.Dwa trzy razy w tygodniu po pracy  w ramach dbania o kondycje przejeżdżamy koło tego młyna.

Dziękujemy i pozdrawamy.

bolerob z żoną 

Rok temu byliśmy już w tym młynie, więc była okazja, żeby 2 raz odwiedzić to miejsce.

Znalezione razem z kwapi i grubasekjp. Pozdrawiamy :-)

Parę razy tu byliśmy i już szukaliśmy tego kesza. Tym razem w końcu był na miejscu. Również dziękuję za reaktywację, bo miejsce ciekawe.

 

Keszerskie JA.JA.

Miejsce odwiedziliśmy już kilka razy. Raz bo nie znaleźliśmy kesza, drugi raz aby się upewnić, że kesza tam nie było a trzeci raz kiedy yoshio napisał mi gdzie dokładnie powinien być kesz pojechaliśmy, żeby trzeci raz zajrzeć w to samo miejsce. A przez cały ten czas kesz chyba leżał w piwnicy.

Ponieważ młyn zwiedziliśmy już wcześniej to tym razem tylko po kesza, wpis i dalej w drogę.

 

Dzięki za reaktywację.

 

keszerskie JA.JA.

Jako, że już kilka razy byłem w owym budynku, tak dzisiaj nie miałem najmniejszego problemu ze znalezieniem. Rower zaparkowany w tym samym miejscu co ostatnio. Szybka akcja i schodząc słyszę głosy. Dobrze, że nie wypaliłem jakiejś głupoty, bo na keszerów to nie trafiłem ;). Dzięki

Rowerowo z Niestowarzyszonym Towarzyszem, który ofiarnie biegał pomiędzy dziurami w stropie :-)

Dzięki za zachętę do zwiedzania!

TTF

Po wdepnięciu w siki jelenia i po ucieczce przed atakiem wściekłego bobra zawitałam i tu. Mojego rumaka dwukołowego wtachałam do środka i kazałam mu warować przy schodach. Wbiegłam na górę, wpisałam się, na dól i pedałujemy do domu ( wyszło 58km)

Dzięki !

 

Przez trzy lata zabawy (nie licząc ostatniego miesiąca) byliśmy tu jeden raz. A przez ten ostatni byliśmy już kolejne trzy razy - magiczne miejsce Przyciąga I jeszcze widzę, że przyciągnie co najmniej raz

Tym razem podjeżdżamy, a tam już stoi zaparkowany wóz. Myślę "Kurna nasi". Ale nie, to nie byli nasi. Przeczekałem jak wyjdą, nie wykonają agresywnych ruchów, zajmą się sobą i jeszcze upewniłem się, że Lilalu czuła się bezpiecznie

Keszyk bardzo sympatyczny i nawiązujący do miejsca.

Dzięki.

No masz ci los. Przed chwilą tam byłem, dosłownie z tego okna wyglądałem bez świadomości, że nad głowa wisi keszydło.

Piękny obiekt stanowi ten młyn. Pamiętam jak pracował, mam jeszcze zdjęcia wnętrza tuż po zakończeniu działalności około 2006 r.

Cóż, mam motywację, aby tam rychło powrócić! :-D

Limonowo-Maleskowo rowerowe 42195m (plus mały bonus) z Mentorką

Młyn jest, wór na mąkę też, tylko młynarza gdzieś wcięło.

Ftf okupiony kontuzją kolana, ale jak się nie ma w głowie...

Wielkie podziękowania dla Maleski, bo gdyby nie ona, pewnie wybrałbym się tam najwcześniej w poniedziałek.

To przewieszenie kesza niedawno, to jabylem tam porobic zdjecia i zerknalem, czy moze kesz jest, gdy byl stwierdzilem, ze bardziej zabezpiecze calosc i kto wie, odpale tam skrzynke na nowo, jednak uprzedziles mnie i bardzo dobrze, pozdrowienia i dziekuje :)

Wczoraj tam byłam :-)