To może jakiś pomóc z tą reaktywacją? Thx for cache.

Niestety, przeprowadziliśmy się i jest mi trochę nie podrodze w te okolice. Z reaktyeacją może być problem

No cóż. Niedobrze, trzeba będzie reaktywować, chyba jednak w trochę innej formie. Dzięki za sygnał. Na razie zawieszam

Niestety :(
Ogólnie, mniej więcej spodziewałem się, czego szukać po wstępnym zebraniu informacji o keszu. Po przybyciu na kordy najpierw udałem się po klucz - na jego miejscu znalazłem kartkę informacyjną o tym, czym jest Opencaching, itp... Później wdrapałem się na podest i dokładnie obejrzałem słup od dołu. Zupełnie nic szczególnego i keszopodobnego nie rzuciło mi się w oczy. Później jeszcze wykonałem telefon do Robcona, by dopytać się, co i jak. Po porównaniu jego instrukcji i stanu faktycznego stwierdziłem, że kesza WCIĘŁO.
A szkoda...

Albo niestety pojemnik zaginął, albo nie potrafiłem zrozumieć założeń autora, i nie znalazłem ani "kluczyka", ani samego pojemnika, a właściwie oznaczenia. Ale przynajmniej miałem ładny widok. 18:04

Logujemy sobie znalezienie, bo braliśmy udział w zakładaniu skrzynki i oczywiście (co widać) w kręceniu filmów.

Tak, jak się spodziewałem na miejsce można dojechać nie zsiadając z roweru. Później trzeba było się trochę pogimnastykować. Dzięki za skrzynkę.

Piękna droga! 8/ Nie wiem który moment był najlepszy. W sumie to wyszło coś koło 2,7 km takiej cudownej jazdy! Jeszcze nie widziały moje gały takiego czegoś, jak na przykład jadące samo auto! Ano jeździ ! W koleinach z błockiem ! I na dodatek bokiem! Albo był taki fajny zjazd z ostrym dołkiem, w którym trzeba było od razu skręcić ! No mimo wszystko auto nie przełamało się wpół ! 8/ Oczy były jak pięć złotych, ale większe już być nie mogły! A Azymut oczywiście w żywiole i dziwnie się na mnie patrzy ! 8/ Szczerze polecam tą drogę - jest normalnie na legalu i zapewnia cudowną pobudkę oraz wytrzeszcz oczy przynajmniej na kilka godzin ! :D  Kesz oczywiście też fajny. Ach, przygoda ...TFTC.

W planie było dotarcie do kesza rowerami, ale z powodu porannych opadów deszczu i zalegania wszędzie dużych kałuż, trzeba było ten pomysł porzucić. Żeby nie rezygnować z odwiedzin kesza, postanowiliśmy więc zaatakować bezpośrednio keszowozem. Przez wał przy Wale Miedzeszyńskim nie da się po legalu dojechać w okolice kesza, ale da się to zrobić od południa od Drogi Golfowej. I tak właśnie zaatakowaliśmy. A wybrana droga... okazała się cudna.Bo po pewnym odcinku zrobiło się naprawdę mocno terenowo: napotykaliśmy zalane wodą głębokie koleiny, piachy, górki, dołki a nawet przechyły i w kluczowych miejscach parę razy trzeba było włączyć reduktor. Ja przypomniałem sobie stare terenowe czasy, za to u Brym wystąpił efekt dużych oczu.Bo albo samochód jechał po błocie bokiem, albo z puszczoną kierownicą jechał w koleinach jak po szynach i sam zakręcał między drzewami, albo też przejeżdżał nad dużym dołem w przechyle na stronę pasażera i się przy tym nie wywracał.Skoro takie rzeczy się działy, to czy ta droga nie była piękna?Do tego jeszcze okazało się, że doprowadziła nas w okolice z bardzo ładnym widokiem na Wisłę, który szczególnie dobrze prezentował się z miejsca bardzo blisko kesza.No i sam kesz, też bardzo fajny, choć trzeba zgodzić się z Cziriosem, że nieco kontrowersyjny.Na wszelki wypadek dołożyliśmy woreczek na kluczyk, żeby tasiemka nie łapała wilgoci. Dojazd do kesza + widoki + skrzynka i filmiki, to wszystko podobało się. Leci gwiazda. :)

Znaleziona z lolek86 po ciemaku :)

Przyznam bez bicia że nie doceniłem terenu i postanowiłem pójść "najkrótszą" drogą (pod linią energetyczną), co okazało się nieoptymalnym pomysłem. Najpierw musiałem odbić na północ bo strumyczek i bagno-a kawałek dalej bobowe żeremie. Później wystarczyło "tylko" przekroczyć strumyczek po złamanym drzewie i już można było iść po skrzynkę. Będąc kilkanaście metrów od celu usłyszałem hałas i zobaczyłem szybko oddalającego się dzika, który był chyba równie zaskoczony co ja bo później obserwował mnie z bezpiecznej dla nas obu odległości. Sama skrzynka na na wysokim poziomie, profesjonalna i profesjonalnie wkomponowana w tło. Wchodzenie na konstrukcję jest niestety nieco problematyczne i niebezpieczne -mi "odjechał" jeden ubłocony but. Autor oczywiście opisuje te zagrożenia a ja uważam, że mając ich świadomość można skrzynkę bezpiecznie podjąć. Zielono polecam i zdecydowanie wrócę rowerowo pozwiedzać te okolice.

Obrazki do tego wpisu:

Bobrowa tama. NIE MOST (zwalone 200m w kierunku rzeki)

Opis pòźniej, gwiazdka pòźniej. ;)

Jest już później, więc zaczynam:

Piękne tereny nad Wisłą, o tej porze zupełnie puste. Pole działania zlokalizowane bardzo szybko. Szybko też, ale dokładnie, oceniłem potencjalne zagrożenia i pomimo widniejącej czachy zdecydowałem się zaryzykować, choć miejsce rzeczywiście kontrowersyjne jest.

Skrzynka zrobiona profesjonalnie, opis z humorem. Filmiki to oddzielna kategoria, ode mnie dostają nominację do Open-Oscara.

Dziękuję za certyfikat! Zieloną gwiazdę dodam gdy uciułam (spoko, jeszcze tylko dwie skrzynki).

Dzików nie było...

Ps. Dokładam obiecane zielone.

To był drugi obowiązkowy punkt dzisiejszego rowerowego keszowania. Na miejscu zastałem zaparkowane terenówki i miłośników wspinaczki, ale nie keszerów. Postanowiłem ich przeczekać. Po zaledwie 1,5 godziny dało się bez świadków podjąć próbę zdobycia keszaW sumie wyzwanie dość ciekawe, choć nie jestem przekonany co do umiejscowienia skrzynki w takim obiekcie, nawet jeśli to bezpieczne. Dzięki za kesz i certyfikat - udało się załapać na TTF :)

P.S. Filmiki super!

Byłam, widziałam, podziwiałam! Werka desperacko pokonała pierwszy etap z kluczem na szyi, ale wtedy okazało się, że do skrzyneczki nadal ma zbyt daleko. Nie dała rady, bo choć do skrytki było blisko, to jednak w dół dość daleko. Werka pracuje z dziećmi na wózkach, więc wyobraźnia zadziałała jednokierunkowo, a ja nie namawiałam. Jak dla nas poziom trudności wyższy niż 3 i to nie że względu na dziki. Filmiki super, pomysł i miejscówka oraz rozmiar i zapewne zawartość skrzynki też nietuzinkowe. Jednak poziom ryzyka nas przerósł. Żałujemy  :(

Rankiem przed wyjazdem w rodzinne strony podjechałem wykonać drobny serwisik. Dzięki erykradkowi za zwrócenie uwagi na pewien szczegół w opisie, który faktycznie mógł wprowadzać w błąd (już poprawiony). W kwestii domykania skrzynki, to tak jak w opisie, trzeba trochę siły użyć, żeby skrzynkę domknąć. Wymieniłem teraz klucz na solidniejszy (metalowy) z szerszym uchwytem, nie ma więc powinno być łatwiej i nie ma strachu, że pęknie. Testowałem wielokrotnie (DOCIŚNIJ DRZWICZKI I OBRÓĆ KLUCZ UŻYWAJĄC TROCHĘ WIĘCEJ SIŁY NIŻ PRZY ZWYKŁYM ZAMKU W DRZWIACH).

Cieszę się ogromnie, że gadżety w skrzynce cieszą się popularnością. Oby służyły godnie w poniedziałkowych bojach.

Robconowi GRATULUJEMY kolejnego już FTF-a w naszych MIAU-owych skrzynkach. Chyba będziemy musieli przyznać jakiś medal, puchar albo kryształową kulę :D

Dzięki też, za wyrażane w logach uznanie dla naszej twórczości filmowej :)  Cóż, godziny ciężkiej pracy na planie filmowym i żadnych kaskaderów, 100% tylko glivkowo - sandałowego udziału.

Pzdr i Wesołych Świąt.

Fajne filmiki. :)

Z wieczornego zdobywania tego kesza wyszła niezła przygoda z dzikiem w tle. Skrzynka mi się podobała, było z nią/przy niej trochę zabawy i za to + za wykonanie + filmiki w opisie leci reko. 

STF 20 min. po Robconie - gdzieś w tych polach się minęliśmy ;)

Powiadomienie dostałem pod koniec roboty w trakcie rozmowy z vilkolakiem. Jechałem wałem i miałem jakieś 500 metrów w linii prostej do skrzynki :)
Postanowiłem jednak zachaczyć teściów na Gocławiu, gdzie czekały na mnie moje dziewczyny, zjeść obiad i dopiero jechać po ftf'a. Stanąłem po drugiej stronie wału i ruszyłem z buta na kordy, zaliczając jeszcze 3 kesze z GC :)
Na miejscu poszło sprawnie pomimo zmroku i padającej baterii w telefonie. Zabrałem certyfikat ftf i gadżet na poniedziałek :)
Chciałem zostawić kalendarze ścienne, ale się nie zmieściły :(
Za całokształt daje zielone. Dzięki i czekam na kolejne Wasze skrzynki