Znaleziona w towarzystwie szanownego założyciela, który przeprowadził prace serwisowe, by kesz był ładny i pachnący. Dziękuję bardzo za kesza.

Chwila kręcenia się po okolicy, zebranie danych i kesz namierzony. Podjęty w szybkim tempie z uwagi na plagę komarów w okolicy. Razem z czarnyksiąże. Dzięki. Pzdr. 

Na wycieczce rowerowej z Martą.
W końcu się udało. Do tego kesza podchodziłem wcześnie w sumie 3 razy.
Za pierwszym zastałem zamkniętą furtkę do szkoły.
Za drugim i trzecim byłem już na właściwych kordach finałowych, ale szukałem w najbardziej oczywistym miejscu i to był błąd.
Dopiero teraz spojrzałem nieco dalej i znalazłem.

Nasza pierwsza skrzynka! Wielkie dzięki, fajna zabawa!. 

Dzięki za kesza.

Rundka wokół Nieśmiertelnych i Grupy Kampinos, razem z choooch.

Kesz na miejscu. Dorzuciliśmy fantów. Uprzejmie donoszę, że worek maskujący jest kompletnie porwany. 

Dzięki!

Przyjemny keszyk, choć czasochłonny. Dzięki.

Trochę danych trzeba było pozbierać. Finał leżał na zewnątrz, chyba wypchnięty przez jakieś zwierzątko. Wrócił na miejsce.

Dziękuję za skrzynkę przybliżającą historię tych terenów.

Znaleziona za drugim podejściem, przy pierwszym źle przeliczyłem współrzędne. Zaskoczyła mnie tablica na szkole, już myślałem, że jej nie ma, a raczej że to nie o tą chodzie, ale w opisanym miejscu jest tylko jedna, malutka. Całość jak zwykle super, dzięki wielkie.

W końcu się udało ! Już nie pamiętam jak dawno odwiedziłem początkowe etapy, w pierwotnym miejscu ukrycia finału też już kiedyś byliśmy, ale skrzynki wtedy nie było. Dzisiaj wracając z lasu z Katką_40, Nuką i Horusem w końcu wstąpiliśmy po aktualny finał. Skrzynka jak zwykle super, wszystko na miejscu, certyfikaty i fanty bardzo fajne ! :)

Znaleziono podczas wiosennej psio-wędrówki. Dane zebrane bez większych problemów a teraz skrzynka znaleziona dość szybko. Kreta McDonald Foundation nie stwierdziłem. Wodnik wyruszył w dalszą drogę.

w czasie poszykiwań wskazań do finału była akcja tutejszej OSP i chyba jakś grubsza bo syreny wyły na całą wieś a i naakcję wyjechał cały oddział. po obliczeniu kordów udałem się na miejsce i trochę czasu mi zajęło odnalezienie gdyż zgodnie z podpowiedzią kesz miałbyć w karpie, tylko że ja trochę inaczej to słowo definiuję i dlatego tak raczej przypadkiem znalazłem gdy już zrezygnowany miałem iść do samochodu TFTC

Ten kesz wiążę się też z moim odwetem - otóż już kiedyś próbowałem go znaleźć, ale wtedy bez sukcesu. Dzisiaj również niewiele brakowało, a wszystko przez to, że inne miejsce wydawało mi się idealne wręcz na kesza i tylko przypadek sprawił, że zajrzałem w inne, które to skrywało skrzynkę. Dzięki!

Wspólny wypad na kesze z Pawello. Początkowo obstawialiśmy nie tą tablicę co trzeba, później było już tylko lepiej. Dzięki.

Dopiero teraz widzę, że jest sprawdzacz, ale w sumie to poszło bez niego :) Razem z dawidemnd.

Furtka do szkoły nie jest otwarta cały czas. W nocy była zamknięta.

Zapraszam do poszukiwań

Nowa skrzynka wraz z wyposażeniem w nowym miejscu ukrycia.

Do serwisu

Potrzebne miejsca odwiedzone (muszę przyznać, że tablica fundacyjna to super smaczek!). Będąc już prawie na kordach zobaczyłem pusty worek leżący tuż przy ścieżce. Kesza nie znalazłem ani w spoilerowym miejsce ani nigdzie w koło, choć szukałem w sporym promieniu od kordów właściwych... Worek zabrałem, a chwile potem wykorzystałem go do serwisu jednej skrzynek z Nieśmiertelnych.

Wykonano serwis skrzynki. Nowa skrzynka w nowym miejscu choć fanty odzyskane z poprzedniej. Zmiana zadania finałowego. Zapraszam

Skrzynka uległa zniszczeniu

Zadanie przysporzyło nieco wątpliwości językowych, jednakże opcja albo ... albo ... ostatecznie zdefiniowała obszar poszukiwań. Keszyk znaleziony, mocno pływający. Dzięki, pozdr.

Hello,

Wydawało się, że interpretacja zadań związanych z tablicą nie będzie nastręczała problemów. Ale nie, coś się nie zgadzało  Nawet szybka konsultacja językowa nie pozwoliła na "porozumienie", jak definiujemy termin słowo "wyraz" na tablicy pamiątkowej. Koniec końców przyjęliśmy, że ta brakująca cyfa to ... albo ... Wbiliśmy kordy i okazało się, że ta druga była OK  Niestety, keszyk dostał do wiwatu. Ktoś zakosił dekiel, dzięki czemu wszystko w środku pływało, także w pojemniku. Na szczęście logbook i certyfikaty nie ucierpiały. Daliśmy znać keramowi. Serwis będzie gruntowniejszy niż ten, który mogliśmy roboczo wykonać. Pzdr, Wojtek

O dziwo poszło sprawnie i bez problemów... choć było kilka momentów zawahania. Wizytę w Zaborowie zaczęliśmy od przerwy na kawę i kanapki na skwerku, a w międzyczasie okazało się że lavinka nie jeszcze miejscowej skrzynki z Nieśmiertelnych.

A potem do dzieła - co prawda okazało się że furtka od ronda jest zamknięta, ale na waypoincie rezydowała jakaś młodzież, co było znakiem że da się jakoś inaczej wejść i znaleźliśmy bramę bliżej cmentarza. Po sfoceniu wszystkiego powrót na skwerek, obliczenia, kordy wychodziły w miarę sensownie, no to po skrzynkę. Tu mieliśmy kolejny moment zawahania, bo wydawało się że trzeba się przebijać przez totalne krzaczowisko, albo mokradła... ale po sforsowaniu wstępnych krzaków, okazało się że dalej droga jest sensowna.

Na miejscu  nie było problemów ze znalezieniem, bo pojemnik zewnętrzny otwarty, a uszkodzone wieczko walało się obok. Ale pojemnik właściwy przetrwał nieuszkodzony i chyba bez utraty zawartości. Po szybkich logowpisach (komary!!! znak że jesteśmy na opłotkach Kampinosu), wszystko ładnie pozamykaliśmy i  zamaskowaliśmy

Rowerowo po okolicy, doczyszczanie łypiących na człowieka na mapie skrzynek. Tutaj trochę trwało, liczenie współrzędnych na ławeczce przy różanej Madonnie. Efekt... jeny, to chyba nie tam! A jednak.

Na miejscu mały problem, nakrywka i drut luzem, chyba mugole odkryli, ale skrzynka cała i zdrowa, tylko ślimaki spod niej trzeba było uratować. W pobliżu spora rodzinka łabędzi piła wodę z bajorka.

Bramka od ronda była zamknięta ale główna była otwarta więc nie było problemu. Niedzielne keszowanko z Serengeti, dziękuję.

Bramka tak, ale nie od strony ronda, tablica malutka,ale litery wyraźne, więc problemu nie było,razem z Bambą, dzięki :)

Tutaj poszło w miarę sprawnie ze zbieraniem danych, chociaż też miałem problem ze znalezieniem tabliczki a i jedna z bram do szkoły była zamknięta. Dobrze że znalazłem inne wejście.Dzięki

Przy wejściu do szkoły jest jeszcze jedna tablica poświęcona Powstańcom Styczniowym 1863 roku.

Dziękuję za pokazanie miejsca i skrzynkę

Kesz, który jako jedyny pokonał nas podczas pierwszego ataku na geościeżkę. Do dziś pamiętam ile to czasu spędziliśmy w aucie na rozwiązywaniu kordów. Kilka razy wychodziliśmy z auta w celu sprawdzenia notatek. Nie dało rady. Vulpecula dowiedział się co nie gra i okazało się, że tabliczka jest wielkości mikroskopijnej i w ciemności nie dało rady jej zauważyć, a podobno była czymś zaklejona na dodatek. Mniejsza z tym. Podczas drugiego najazdu wróciliśmy do punktu wyjścia i dalej jak po sznurku. 

Drugi najazd na Partyzantów AK razem z pani_ka, Vulpecula, Nefryt+. Dzięki wielkie.

Podczas pierwszego wyjazdu nie udało nam się odnaleźć właściwej tablicy. Za drugim razem poszło szybko i bez problemow. Dzięki za przedstawienie ciekawej historii. 

Na tym keszu zakończyliśmy zeszłoroczne zmagania z serią. Nie ma co ukrywać, że nas pokonał a może to było już zmęczenie.... Dziś ze świeżymi siłami podejmujemy walkę i od razu odnajdujemy to czego nikt nie znalazł poprzednim razem. być może miało to związek z tym, że owa tabliczka oklejona była taśma maskująca ja przed zabrudzeniem na czas remontuna wszelki wypadek Keram wyposażył nas w niezbędne informacje i mogliśmy dziś podjąć się zadania na spokojnie. Szybka rozkminka co i gdzie i już mogliśmy pomknąć na finał położony w malowniczych okolicznościach przyrody :)

Zimowe keszowanie z historią w tle, czyli druga część wyprawy Szlakiem "Grupy Kampinos" w składzie Pani_ka, Nefryt+, Victor+, Vulpecula

Drugie i ostatnie podejście do geościeżki szlakiem grupy Kampinos. W doborowej ekipie: Vulpecula, Nefryt+, Victor+, no i ja, czyli pani_ka. TFTC i geościeżkę oraz pozdrawiamy z Łodzi:)

Przy okazji wizyty na grobach udało się zaliczyć trzy skrzyneczki i to z cyklu o AK Kampinos. W towarzystwie założyciela.

Dziękuję!

Bardzo ciekawa historia. Zwłaszcza zainteresował mnie aspekt ekshumacji. Spacer umiliła letnia pogoda. Dziękuje za kesza.

Niby zwykła szkoła, a z jaką przeszłością. Sam kesz zlokalizowany w fajnym miejscu i w środku wciąż są dwa certyfikaty za trzecie miejsce.Dziękuję za tą ciekawą opowieść.

Ano trochę mi się podejrzane wydało, że jest tylko jeden certyfikat STF, ale uznałem, że widocznie tak ma być. No i mea culpa, że nie przyjrzałem się dokładniej wpisom w logbooku. Najbardziej z tego wszystkiego to mi szkoda, że się tam przy tym keszu nie spotkaliśmy - wygląda na to, że była to dosłownie kwestia godziny - może ciut ponad. Ja tam nie jestem zanadto towarzyski i iwentowy, ale lubię takie przypadkowe spotkania przy keszu . A swoją drogą pan wędkarz to dopiero musiał być zdziwiony, że w taki dzień, w takim miejscu pojawiają się tam co trochę jakieś typki i wszyscy się kryją za tym samym drzewem . O ile w ogóle zwracał uwagę na cokolwiek innego niż spławik...

To pojemnik 5 litrowy a tylko w srodku mniejszy na gadżety. Pojemnik szczelny wiec można do niego kretów wagonik załadować :)

W ostatnim etapie znaleźliśmy takie ścinki, z których tata zrobił geokreta.

Bardzo fajny skarb - dziękuję za niego!

No cóż - jak się świątecznie odwiedza rodzinę gdzieś dalej niż rzut beretem, to się niestety traci okazję na FTFowe wyścigi . Gratulacje dla Iwonii1999 i Fotoimpresji. Nam przypadł w udziale STF, choć i tak obawiałem się, że tym razem będziemy poza "pudłem". No ale najwyraźniej inni pojechali jeszcze dalej (albo na jeszcze dłużej) niż my.

Bardzo dobry kesz! Chyba najlepszy z dzisiejszych - choć oczywiście trudno go porównać na przykład z Rudolfem. To trochę tak, jakby porównywać "Confutatis Maledictis" z Requiem Mozarta (koniecznie w wykonaniu The Academy of Ancient Music i Christophera Hogwooda - bardzo lubię tę wersję i to wykonanie) z Peace on Earth/Little Drummer Boy (oczywiście w wykonaniu Binga Crosby'ego i Davida Bowie)...

No w każdym razie tutaj wybitnie zwolniliśmy i tak niespieszne tempo naszej wyprawy. Zaparkowaliśmy sobie samochód koło ronda (tak bardziej w stronę kościoła), a potem przespacerowaliśmy się do szkoły (tu zebraliśmy dane z tablicy i obejrzeliśmy dokładnie pomnik), a potem na cmentarz, gdzie dokonaliśmy wszystkich obliczeń i zapaliliśmy świeczkę Antoniemu Dałkowi (chyba tak nam zostało po Nieśmiertelnych...). A kiedy już się upewniliśmy, że finałowe kordy są właściwe... poszliśmy sobie spacerkiem po finał. Tam jeszcze zebraliśmy materiał na nowego geokreta, którego koncepcję wymyślili moi Hobbici .

Bardzo dziękuję za tego kesza i za tę historię!

Niedzielny wypad z martuś

STF się trafił tak daleko od domubardzo przyjemny multaczek. Dzięki wielkie !

Hmm nie wiem czy to my z r00t7 nie byliśmy przypadkiem drugim teamem, ale kto by na to patrzył ;)

Odwiedziliśmy cmentarz, potem szkołę, tam wyliczyliśmy koordy i okazało się, że całkiem dobzi z matmy jesteśmyKoło finału spotkaliśmy pana wędkarza, ale schowaliśmy się za drzewami i się już nami nie interesowałMyśleliśmy że skrzynka faktycznie będzie rozmiaru duża, chcieliśmy władować do niej kilka geokretów, a tak to tylko jeden się zmieściłDzięki za ciekawą skrzynkę.

Chciałam być sprytna i połączyć przyjemne z pożytecznym.  Zaproponowałam więc rodzinie wycieczkę do Kampinosu. Po drodze wysiadlam w dwóch miejcach i wykonalam zdjęcia.  Obliczenia postanowilam zrobić podczas lesnych wędrówek A wracając podjąć skrzynkę.  Cóż, kiedy z pospiechu (niecierpliwa rodzina w samochodzie) sfotografowalam niewłaściwe obiekty...

Trzeba będzie przyjechać rowerem :)

No tak dokładnie było, niestety nie mogę czuć się w stu procentach Romeem ponieważ Iwonka nie ma balkonu i nie czekała na nim na mnieDzięki serdeczne za tą fajną skrzynkę.

Zabraliśmy oba certy FTF

Mój pierwszy ftf wczoraj wracając z Nieśmiertelnych zdobywanych w okolicach Skierniewic i Rawy Mazowieckiej zebrałam dane, czyli zrobiłam zdjęcia, policzyłam kordy, a dziś bladym świtem autobusem z Fotoimpresje pojechałam w miejsce docelowe iiii... JEST  :)  W sumie skrzynka zdobyta dzięki uporowi Fotoimpresje, który o 5.45 stał u mnie pod oknem gotowy do wyjazdu. No bo kto to słyszał, aby Święta spędzać w domu przy suto zastawionym stole i przed telewizorem  :)