Lubię multikesze, bo pozwalają na dłuższą chwilę zanurzyć się w opowiadaną historię. Tym razem było podobnie. Zadania nie były skomplikowane i trudne, więc polecam nawet dla osób, które nie lubią tego typu skrzynek - może się przekonacie. Miło spędzony czas, pomijając smutną historię. Cieszę się, że dwór cały czas się remontuje, bo jest okazały i piękny. Mam nadzieję, że niedługo będzie odnowiony.
Finałowa skrzynka jest na miejscu i w stanie, który cieszy oko. Kolejne podziękowania z mojej strony dla autora, bo to jednak dużo większy nakład czasu i energii na taką wieloskrzynkę.

PS. Nawiązując do tzn. "zmysłu geokeszera" to finał poszukiwań nas rozbawił. Okazało się, że po przyjechaniu do Guzowa zrobiliśmy mały postój przed keszobraniem, a na miejsce postoju wybraliśmy punkt w odległości 50m od kesza finałowego. Szósty zmysł czy cuś...

Znaleziono podczas pochmurno-słoneczno-huraganowej psio wędrówki. Musiałem uważać żeby coś mi na główkę nie spadło kiedy szedłem po tę skrzynkę. Na szczęście poszło w miarę szybko i bezkolizyjnie.

Przy okazji objazdu innej ścieżki. Jak na multaka poszło sprawnie i przyjemnie. Thx for cache

Z liczeniem nie było wcale łatwo. Pierwszy i drugi etap odnaleziony bez problemu ale potem to już tylko przypadki pewnego keszera. Szukając finału nawet prawie trafiliśmy na Wollsona ale kula w płot tymczasem. Dopiero poprawka wyliczeń pod okiem Ojca Załozyciela zaowocowała znalezieniem skrzynki w miejscu gdzie wczesniej byliśmy tylko ....... Ciooo, sza. Dziękuję za pokazanie kawałka histori i skrzynkę

Tu się trochę zamotaliśmy, ale w końcu się udało, dzięki :)

Bawiliśmy się naprawdę rewelacyjnie. Dziękujemy za super realizację pomysłu. Więcej takich. 

Sympatyczny multak i pokazujący ciekawe miejsca. Zwłaszcza nietypowa kapliczka mi się podobała. Ale, ale... Brym, dlaczego Ty nie piszesz, kto wyliczał te kordy, które wyprowadziły nas na czyjeś podwórko? ;-p Hehehe...No dobra, za drugim razem udało się je policzyć właściwie, więc mogłem odpuścić karny bieg za keszowozem.Dziękuję za skrzyneczkę. :)

Znaleziona.Oczywista sprawa, że niedzielne keszowanie to musi być leniwe i powolne.Cyferki też jakoś w taki dzień były leniwe i nie chciały się dobrze policzyć, tak więc wylądowaliśmy w ... malinach. A dokładnie prawie na czyimś podwórku. Po tym doświadczeniu Azymut stwierdził rezolutnie, że coś chyba nie tak! 8/ No jak to tak! Przecież to czyjeś podwórko!Trzeba sprawdzić, jeszcze raz policzyć... i w ogóle!No i faktycznie - po sprawdzeniu cyferek i ponownym przeliczeniu wylądowaliśmy w zupełnie innym miejscu. Już prawidłowym!W każdym razie - miejscówka może i obrosła roślinnością, ale kesz się znalazł.TFTC. :)

Finał jest na miejscu, jakiś gryzoń go podgryzał, ale tylko trochę izolacji zeżarł, sama skrzynka jest cała.

Etap początkowy - znaleziony, 3 etapy pośrednie - znalezione.......i niestety to już wszystko co udało mi się namierzyć. Pojemnika finałowego nie ma albo jestem ślepy.

Dzięki za spacerek po Guzowie i możliwość poznania ciekawych miejsc.

Trochę jeżdżenia było, wraz z dwukrotnym przejechaniem wjazdu na drogę do kesza, ale ostatecznie obyło się bez większych problemówBardzo fajna skrzynka :)

Pierwszy kesz na swiatecznej wyprawie z Werrona na pobliska wieze. Dziekuje i pozdrawiam!

Znowu wieloetapowy skarb od Meteora! I znowu bardzo mi się podobał. Tata już tu był więc było nam trochę łatwiej, ale pojechaliśmy po drodze na wszystkie etapy, bo tata nam je chciał pokazać i też musieliśmy trochę policzyć to co trzeba...

Dziękuję za pokazanie tych miejsc!

Cały keszyk zebrany jak po sznurku. Dzięki wielkie. Skrzyneczka zebrana razem z Bossem. Podobało się :) 

Multak po nocy! Czyli to co lubimy najbardziej :)
Świetna skrzynka! Dzięki!

Dobrze przygotowane, fajnie zrobione. Podobało się. dzięki!

Bardzo fajny mulciak bez udziwnień bardzo przyjemnie się go zdobywało.Dzięki

Udało się za 3-cim podejściem... bo:

1. trzeba liczyć i w ogóle jest sporo form zapisu współrzędnych geo i musiałem się nauczyć itd...

2. ktosik sobie zaparkował jakieś 20m od finału i przeczekanie wygrał on.

3. udało się, ale finał w "wieczorowo - spacerowo - kukurydzianej" okolicy (ws. kukurydza: oprócz popcorn'u z ziaren posiada także w okresie wzrostu walory maskujące nierząd młodych (niemłodych też!) par homo sapiens)... odłożyłem po ponad 1h wyczekiwania na okazjęTTF is mine!

PS: Jakość skrzynki znakomita + niesamowita zawartość w większości przygotowana pod młodsze pokolenie. Dziękuję meteor2017 za kawał dobrej roboty!

STF? Ale niespodzianka. Spodziewałam się tu tłumów. Historia szpitala znana, bo meteor opowiedział mi ją z milion razy, zanim założył skrzynkę. Śmiałam się, że skrzynka-marzenie dla Aspergera, bo jest dużo liczenia (a ja bardzo lubię liczyć, nawet jak marudzę). ;)

Dombie w doskonałej formie, pozytywnie nastawiony na włażenie w chaszcze. No więc oddałam mu dowództwo. Właził, sięgał, znajdował, przeliczał i namierzał . Ach właśnie, już wiem skąd ten dobry humor u mojego kompana! - Dombie ma nowego GPS-a. z jakimś systemem naprowadzania na kesza po zapachu. No czy jakoś tak .  
Dzięki Meteorze za fajnego keszyka!

Ano właśnie - to jest najlepszy dowód na to, że mój organizm budzi się dopiero koło 11 . Przepraszam za to - rzeczywiście jest 2,5, ale jak po obudzeniu się o 6 oglądałem sobie opis, to musiał mi tam zamajaczyć jeszcze jeden słupek... No to jest też dowód, że o 6 rano powinno się po prostu smacznie spać...

Jakie 3,5? Jak byk stoi 2,5! ;-P To ze względu na odległość do pokonania od punktu startowego do finału.

I wreszcie finał dzisiejszego poranka - znakomity i bardzo przyjemny multak - idealny do tego, żeby go sobie rozrywkowo podjąć w ramach wycieczki rowerowej na przykład (skoro coś takiego pisze taki fanatyk rowerów jak ja, to znaczy, że naprawdę każdy może się z nim zmierzyć tym środkiem lokomocji ). Co prawda dziś zrobiliśmy z Werroną tę trasę samochodem, ale to z powodów zupełnie od nas niezależnych... No, OK - z powodów trochę od nas zależnych, ale całkowicie uzasadnionych - mieliśmy niewiele czasu, a cztery FTFy do podjęcia, no i oddalone od siebie o ładnych parę kilometrów...

Tutaj dodatkowo trasa jest o tyle miła, że pozbawiona jest jakichś ekstremów (początkowo lekko niepokoiło mnie to 3,5 w trudności terenu, ale całość jest spokojnie dostępna dla wszystkich - no, może finał wymaga leciutkiego wysiłku... a właściwie to zachowania ostrożności).

Absolutnie znakomity finał dzisiejszego poranka i absolutnie zasłużona rekomendacja .

Dzięki za tę szpitalną wycieczkę!