Pierwsza reakcja - czy oni nie mogą tych rzeczy budować wyższych? Czy nie wiedzą, że prędzej czy później jakiś keszer będzie musiał tam wleźć?

Powrót do auta po inne obuwie i ląduję się do środka. Noc wcześniej lało, to nie ułatwia. Z drugiej strony wieczór zimny więc komarów nie ma, to na plus. Zresztą chromolić komary, z tymi zresztą pająki zdają sobie nieźle radzić. Inne rzeczy jakie tam widziałem, już ich nie od-zobaczę. Robale trochę podobne do tego morderczego azjatyckiego szerszenia, tylko większe, czarne i wyglądające na znacznie wredniejsze. Wolałem żyć bez świadomości ich istnienia. Dobrze, że ze względu na temperaturę, były nieaktywne.

Sama skrzynka również, podobnie jak u Weskera, znaleziona w drodze powrotnej. Nie łatwo ją wypatrzeć.

Znaleziona z Weroniką. To nasze drugie podejście do tego kesza. Za pierwszym razem byliśmy nie przygotowani i w butach weszliśmy do połowy. Tym razem wyposarzeni w kalosze poszło błyskawicznie. Wybraliśmy wejście od strony parku i to był chyba dobry wybór. Kanał jest z tej strony nieco wyższy a kesza trafiliśmy na 1/3 długości tunelu a nie w połowie jak jest na mapie. Po znalezieniu kesza postanowiliśmy przejść kanał do końca. Druga połowa kanału jest niższa i kalosze zapadły się w muł na tyle że mało brakowało a nalało by nam się do środka. Komarów nie było za dużo lecz za to my spotkaliśmy innych krwiopijców- pijawki. 

#731

Gorzej tylko wyglądałem po pobliskiej luzowej orbicie Katula. Nóg nie czułem już w połowie, a to kłanianie się w pas to już w ogóle nie w moim stylu. No ale skoro jest kesz to nie ma zmiłuj bo na mapie zaczął już denerwować. Oczywiście, że pierwszym podejściem ominąłem kesza bo o mało latarka nie wpadła mi do "wody". Za drugim podejściem już baczniej się przyglądałem i dostrzegłem mikruska. Pajęczyny zebrałem chyba wszystkie możliwe. W wodzie uwaga na szkło. Dzięki za keszyk.

Pomimo ostatnich kilku bardziej trikowatych keszy Pozieduwaca i kawior&jardo rachunek za pranie zdobywa jednak snieeeguNie spodziewałem się, że tam jest przejście, chociaż bardzo często korzystam z tego górnego - 3x światła i czyściutko, ale tam nie ma skrzyneczki. Komarów się nie spodziewałem o tej porze roku, informuję że są na miejscu i mają się dobrze, jednak z racji temperatury za bardzo nie są zainteresowane podgryzaniem keszerów. Radzę się dobrze rozglądać przy poszukiwaniach, ja przeczołgałem się za daleko i spostrzegłem mikruska dopiero w drodze powrotnej.

Pozdrawiam

Po dzisiejszym treningu nóg na siłowni , już nic ich nie miało zaskoczyć. Czyste spodnie też odeszły w niepamięćPatrze i myślę sobie, to na pewno nie jest tam ... tak , to było jednak tamOdjechana w kosmos miejscówka.

Temperatura tak niska, że komary chyba wszystkie uciekły do ciepłych krajów. Złośliwie się schował mikrusek - bałem się że go przeoczę, ale jakoś się udało.

Dzięki za kesza.

Z dziennika keszera:

2017-03-26 To był dobry dzień na kezowanie:

10:15 – ustawka z teamem Dzikazmija na skrzynkę „MOSQUITO”

10:38 – I JEST pierwsze ZWYCIĘSTWO! - mamy ją (za którymś podejściem ale MAMY)

Potem te szalone ludki zrobiły mi niespodziankę – mini tort urodzinowy w plenerze + % :)

12:06 – skrzynka „Estakada Klecińska” – znalezona

12:50 – skrzyneczka „FAT – xlud” - jest też nasza

Niestety jedna uparta keszyna pod nazwą „WWK: Wrocław Grabiszyn” nie daje za wygraną, ale jeszcze ją dopadniemy prędzej czy później... Wynik keszingu 3:1

17:10 – jak by tego było mało to kolejny spacer (tym razem już z dziećmi) i następna skrzyneczka wpada mi w ręce „LEŚNIK - KAZAMATY, RUINY, STRZELNICE I BASEN”

(czyli 4:1).

Obrazki do tego wpisu:

Mini tort w plenerze :)

Skrzynka męczyła oczy od paru lat, jeszcze przed oficjalnym pojawieniem się w serwisie, gdy keszowało się czasem ze znajomymi. Niby blisko domu, ale... Dziś wdziałem gumowe ciżemki i chwacko wybrałem się dorwać prześladowcę. Warunki panujące w wylęgarni nie były najgorsze i o dziwo poszło nawet sprawnie. Fajny pojemniczek.Wreszcie z ulgą mogę to powiedzieć: Dzięki za kesza! 

Obrazki do tego wpisu:

Wreszcie :)

Pierwszy nasz kesz dzisiaj więc rozpędziliśmy się za mocno i trzeba było się wracać. Wracać już powoli i dokładnie obserwując wszystkie zakamarki. W środku przyjemnie chłodno i nieprzyjemnie wiele pajęczyn i pająków. Komara nie uświadczyliśmy żadnego. Udało się znaleźć. Dobrze, że gdy wychodziliśmy nie natkneliśmy się na nikogo cali w pajęczynach wyglądaliśmy co najmniej dziwnie. 

Dziękuję 

Jak juz tu wlazłem, to nie ma zmiłuj - nie wyjdę puki nie znajdę. Nas dwóch, latara jedna - ale co tam bylem i widziałem tu cuda. Powrót dokładny, żeby rozwiać wątpliwości i sukces, z latarką łatwiej. Dzięki za bolące nogi i keszyka.

Co my się tutaj namęczyliśmy! W piekielnej czeluści spędziłem ponad 30 minut. Już mieliśmy dzwonić po spoiler, aż tu nagle... jest! Satysfakcja ze znalezienia ogromna. Oczywiście pamiątkowe zdjęcia zrobione. Do czego to już dochodzi... Włażę do kanałów w poszukiwaniu papierowego dzienniczka. Masakra! Dzięki za odlotowego kesza!

Oczywiście pierwszy wlazłem ja. Wszędzie pierwszy się pcham, nie ważne czy do ścieków, czy na drzewa. Kiedy już zalazłem do połowy, zawołałem Barcieja, żeby mi pomógł, a Kiwi został na zewnątrz i pilnował plecaków. Siedzieliśmy tam z pół godziny, zanim go znaleźliśmy. Spróbujcie sobie wyobrazić jakie ma się nogi, jak się na nich kuca przez pół godziny. Tak mi zdrętwiały, że następnego dnia miałem zakwasy!

Ten kesz… Normalnie bym go dodał do swojej listy ignorowanych, ale byłem na keszowaniu z kolegami (Barciej33 i powder-phun), którzy bardzo entuzjastycznie podeszli do podejmowania kesza. Nie chciałem ubrudzić butów, bo matka by na mnie nawrzeszczała, więc po prostu czekałem pół godziny aż koledzy znajdą kesza. No, teraz przynajmniej mam tego drania z głowy.

Poziomy trudności powinny być chociaż odrobinę większe, moim zdaniem.

[Znalezione w pełnym składzie Drużyny - wieczorny spacer z psem tym razem w Parku Zachodnim zamiast na rodzimym Śródmieściu]

Tego kesza mieliśmy nie podejmować – na koniec spaceru i Futrzata-Część-Drużyny i Lepsza-Część-Drużyny już nieco zmęczone. Ale jednak… Po samych kordach mieliśmy już pomysł gdzie schowana jest skrzyneczka, zatem „może tylko podejdziemy” i „skoro już jesteśmy to tylko się upewnię…” 

Jak już się dotrze na miejsce, to kesz błyskawiczny (tym bardziej, że zastany nieco na wierzchu).

Dziękujemy!

Chyba kesza nie ma

Podjęta razem z xytrasem, pod czujnym okiem straznika, który focił dzięki!

Dostaliśmy służbowe polecenie, by się wreszcie tą znakomitą keszyną zająć ..i tak też się stało. Szczęśliwie warunki tam panujące były do przeżycia i po chwili niewygody kesza miałem w ręku. Ukrycie fajne, pojemniczek fajny, generalnie wszystko grało ale..! scan faktury za pralnię wyślę sniegosławiowi na maila, dzięki wielkie za kesza! ..chociaż nie wiem czy dzięki xD

Dzis xytras sie meczyl

Ciemno, cała już brudna, w drodze powrotnej z innego keszowania, myślę sobie - raz się żyje :)

Moskitiera byłaby zbędna ale dobrze że nie mam arachnofobii :)

Nie wiem czy dziękować czy podrzucić ciuchy do prania??? hehe

Znaleziona w czwórkę. Wypatrzyła Madzia M. Mniej się pobrudzisz wchodząc od strony zachodniej. 

Było trochę zabawy ze znalezieniem skrzynki, ale w końcu udało się.

Bardzo dobrze zagospodarowana miejscówka, kesz podjęty z uśmiechem na twarzy. Oj, trzeba było pobrodzić trochę w błocie, kalosze na ryby przydały się. A tytułowych zwierząt też mnóstwo, mimo pory roku. Dziękujemy!

ileż tam błota ,po same kolana. Najgorsza keszerska meijscówka w mojej połrocznej historii. Sniegu nigdy nigdy więcej :):) ujeb... po samą łockcie. Nigdy więcej :):)

Przechodziłem obok, to zalogowałem się w logbooku.

Obok kesza leżał automatyczny ołówek. Ciekawe czy to nie XLUDa?

#416

Razem z Ratowniczką.

Takie miejsca na pewno lubią komary- keszery już nie szczególnie bo mięśnie mogą boleć... Zazdroszczę tym co podejmowali zimą i współczuję tym o będą szukać latem

Tu trudność terenu może się zmieniać!

Dzięki za rozgrzanie.

Weekendowy wypad z Forgottensilesia i chochlikiem na wrocławskie spotkanie. Chochlik buty czyścił na balkonie country house i zielarza całe popołudnie, ale miejscówka fajna. Dziękuję

Już wrota nie zachęcały dam do wejścia więc wysłaliśmy pewnego Chochlika na poszukiwania. Łatwo nie było, czysto tym bardziej ale misja zakończona sukcesem.

Brudno, ciemno, mokro - super miejsce, o ile jesteś komarem. Chyba nie jest to miejcie do którego wraca się z tęsknotą. Podjęta na wspólnym keszowaniu rękami Chochlika

Wycieczka do Wrocławia z Atena i Chochlikiem. Chochlik się poświęcił i 2 razy przeszedł cały tunel. Wyszedł z butami ubłoconymi do kostki, z pajęczynami na plecach ale szczęśliwy bo odnalazł skrzyneczkę. Podjęto z  Countryhouse i Zielarzsa. Dzięki 

Uff, buty czyściłem pół dnia ale warto było. Tunel gościł mnie dwukrotnie, za pierwszym razem zasugerowałem się złym miejscem. Potem było czyszczenie butów, telefon do przyjaciela i ponowna wycieczka do tunelu, tym razem zakończona już sukcesem. A potem znowu czyszczenie butów . Podjęto razem z ForgottenSilesia, atena.pl, countryhouse i zielarzsa.

Dzięki

Weszliśmy od niewłaściwej strony, pomimo tego keszyna szybko została namierzona. Niezła zabawa. Dziękujemy