Hello,

Możliwość zobaczenia flaszek Mariana, w dodatku z prawdopodobnie zachowaną zawartością, rozpalała nasze umysły. Przed wyjazdem zrobiliśmy mały przegląd satelitarny - potencjalnych miejsc ukrycia było sporo. Chyba łatwiej rozwiązać zagadkę. Wynik otrzymaliśmy dobry, jednak nie byliśmy go pewni. Mały farcik pozwolił nabrać tej pewności i tym sposobem zameldowaliśmy się u celu. Skrzynka z produktami znaleziona szybko. Cudeńka w niej leżą, jakimś dziwnym trafem nie wypite. Nie byliśmy godni moczyć ust w tych skarbach, zostawiliśmy je do podziwiania dla następnych. Chcieliśmy jakoś upamiętnić swoją wizytę, jednak nie było gdzie. Przeszukanie otoczenia pozwoliło odnaleźć pojemnik z keszerskim pamiętniczkiem. Ponownie zostawiliśmy go we właściwym pomieszczeniu, pod pozostałościami worka i ubrań. Skarby są osobno, żeby nikt postronny nie skusił się na nie przy przypadkowym odnalezieniu kesza (czyli tam, gdzie pisze lec).

Pzdr, Wojtek

Nie wiem czy dobrze rozszyfrowałem zagadkę, ale wychodzi, że chyba tak, skoro trafiliśmy za pierwszym podejściemDziś z Katką_40 i Nuką pojechaliśmy na miejsce. Miejsce super i oczywiście zawartość też ! Chociaż nie próbowaliśmy, ani nie dorzuciliśmy nic od siebie, to postanowiłem chociaż wrysować w logbooku mój następujący pomysł: że szkoda że u nas we Włochach nie ma żadnej wytwórni alkoholi, bo tutejsze nazwy ulic świetnie by pasowały jako nazwy takowych produktów: Wódka Popularna, Wódka Obywatelska, Wódka Techników, Wino Ks. Chrościckiego, Nalewka Latarnika, Likier Urszuli itd...

Znaleziono podczas pochmurnej psio-wędrówki. Skrzynka a raczej skrzynki, znalezione za pierwszym podejściem, chociaż zagadki nie rozwiązywałem. Po obejrzeniu na mapie wszystkich potencjalnych miejsc ukrycia, to właściwe uzyskało w moim mniemaniu 95% szans na powodzenie - miejsce, które lubię i gdzie czasami zaglądam na psie popasanie. Zawartość właściwej skrzynki po części została zdegustowana w celach poznawczych. Jako miłośnik wina byłem bardzo ciekawy jak po prawie czterech latach zachowa się carlo rossi i zaskoczenia nie było, wino jest obecnie na najlepszej drodze do przemiany w ocet. Próbę czasu przeszła cytrynówka ale pewnie dlatego, że uratowała ją ukryta moc (była to zresztą jedyna flaszeczka, której zawartość już prawie w całości wyparowała). Wódki nie próbowałem a pozostałe wynalazki nie zachęcały do bliższego zaznajomienia. Za możliwości poznawcze skrzynki daję rekomendację.

ps. podpowiedź o pakułach jest nieaktualna, teraz to cegły

pss. piwnica jest grobowcem latytoli co dokumentuje zdjęcie nr 1, być może sprawcą jest napotkany łosiotyl ze zdjęcia nr 2 ;)

Obrazki do tego wpisu:

latotyle

łosiotyl

Zawsze wiedziałem, że flaszki mają dodatkową wartośc poznawczą. Wczoraj przekonałem sie o tym ponownie :)

Zagadkę rozwiązywałem miesiąc temu, wiec już trochę zapomniałem jak doszedłem do rozwiązania, ale zasadniczo wyszedł mi jakiś wynik, a nie wiedząc w którą stronę zaokrąglać dodałem po roku w obie strony. Tak wyliczone miejscówki wrzuciłem w google maps i wyszło mi, że w dwóch z tych miejsc są właściwe miejscówki. Miałem lekki niepokój czy to na pewno te miejsca, ale od teg jest wizyta w terenie, żeby to zweryfikować :)

Dzisiaj wracając z Wawy podjechałem tam. Pierwsza miejscówka - wyglądała obiecująco, ale nie.

Druga miejscówa - też obiecująca, ale z pewnych względów odpuściłem (jak się potem okazało, słusznie).

No to trzeba sprawdzić trzecią - jadąc do niej zwiedziłem dużą część Żyrardowa (szczególnie że ze względu na wypadek zablokowany był przejazd pod wiaduktem kolejowym). Oj - tam zupełnie nie.

Po konsultacjach z właścicielką ruszyłem ostatniecznie na czwartą - tym razem właściwa miejscówkę. I znowu przejazd przez cały Żyrardów:) Jeszcze bedąc 100 metrów od celu wątpiłem czy to tutaj. A jednak. Eh co za piekna miejscówka.

Flaszki sa na miejscu i mają się świetnie :)

PS jak odkopię swoje obliczenia to spróbuję dojść gdzie się mogłem kopnąć (bo wybrałem trochę inne źródła do wyliczeń niż autorka zagadki).

Flaszki był tak super, że mają niezłą kolejce zdjęć na moim aparacie :)

Podjęta podczas kompletnie wariackiego dnia w towarzystwie Maleski i Niestowarzyszonego Towarzysza oraz czworonożnej Samby.

Zagadka rozwiązana szybko i sprawnie. Na miejscu mnóstwo skarbów, aż chciałoby się na (dłuższą) chwilę skryć w chłodzie przed słońcem z Marianową kolekcją... Ale niestety obowiązki wzywają, więc szybki wpis i dalej w drogę!

Jak to mówią... do trzech razy sztukaNa początku wytypowałem dwie miejscówki, ale przestrzeliłem. Do trzeciego podejścia lepiej się przygotowałemPopatrzyłem, przeanalizowałem i tym razem bingo :D

krótki spacerek z Wallsonem! 

uparł się Walli, że flaszki trzeba znaleźć, więc wytypował dwie miejscówki do sprawdzenia metodą "na Wallsona"; obie niestety nie wypaliły, postanowiliśmy więc zaatakować quiz inną metodą - i ta okazała się już skuteczna!

miło, że kieliszki na nas czekały, ale ostatecznie nie skusiliśmy się :)

Ja nie piję alkoholu tak więc dziękuję, byłem ciekaw po prostu. A w okolice Mariana zapewne jeszcze zawitam... Pozdrawiam!

Flaszki jak najbardziej nadają się do degustacji. Zapraszam w lecie, wtedy u Mariana jest naprawdę pięknie :)

Tak się zastanawiam... Te flaszki to naprawdę są do spożycia czy taka dekoracja? Ciekawe czy ktoś się odważył degustować?

No - to było naprawdę czadowe miejsce. Fajnie są te flaszki schowane. Tylko Mariana nie było w domu...

Dziękuję za skarb!

To najfajniejszy skarb, jaki znaleźliśmy dzisiaj! Tata nie pozwolił mi, żeby napisać za dużo, bo mógłbym spalić zagadkę, więc tylko powiem, że naprawdę tu było ekstra!

Dziękuję bardzo za ten skarb!

Dziś przy okazji święta (kolejnego) i ostatniego dnia pierwszych ferii przed właściwymi feriami mała wycieczka po żyrardowskich keszach.

Zaczynamy od czegoś, co powinno być chyba na koniec - zważywszy na tematykę No ale tak było wygodniej, poza tym Hobbici są jeszcze w wieku przeddegustacyjnym, a tata jako kierowiec na służbie też musiał się obejść smakiem... Ho, ho - a zasoby Mariana są naprawdę zasobne .

Natomiast nie stwierdzono kreta o dźwięcznym i jakże pasującym do mnie imieniu Smutas, co mnie właściwie już nie dziwi i chyba już nawet nie denerwuje...

Dzięki za fajny quiz

Wyedytowałem wpis Bazylka. Log nie jest miejscem na tego typu słownictwo!

Elvis7/COG

lavinka przypadkiem zajumała ze skrzynki pęczek fantów, które przyczepiły się do GeoKreta... dziś przejeżdżając obok zajrzeliśmy tutaj, by je zwrócić.

U Nas w Łodzi ceglane fabryki, miejskie dżungle, ale takich 'willi' przy szosach to nie ma, więc tym bardziej wypadało zdobyć tego kesza. Obyło się bez brutala, bo historia Marianaod tej strony jest mi bliska ... :) 
Jest jeszcze jeden fakt za który lubię u Was skrzynki, że w większości załapuję się na podium lub jestem pierwszy w tym rokuDziękuje !!!!

Offca niańczy Kluskę a Franek Bałwanek się zadekował w zamrażalniku z powodu odwilży, więc professor musiał się obyć bez towarzystwa i dlatego Meteor ulepił mu asystenta zapasowego, żeby nie musiał pić do lustra ;)

Nastał zmrok, więc wpadliśmy i my do Mariana na imprezkę po STF. Dzieciaki tuż przed celem strasznie marudziły. Po znalezieniu skrzynki jednak poweselały widząc, że w logbooku jest wpisany profesor Flüff. Dopytywały tylko czy offca i bałwanek Franek też tu byli. Żona twierdzi, że niezły klimat i bez dzieci można by się zadekować na dłużej.  Dzięki. (Hep...) 

Jak to się mawia, "głupi ma szczęście" i tyle. Czasami warto być we właściwym czasie i miejscu, nigdy nie wiadomo do czego to się człowiekowi przyda. Skrzynką najbardziej rozradowany był profesor Flüff, wyłonił się z mego Geokwietnika jak tylko usłyszał magiczne "słowo" orzechówka. Jako że potem częstowaliśmy go jeszcze tym i owym - dziś leczy się z potwornego kaca. Spełniam jego prośbę i daję rekomendację ;)

p.s. wymiana geokretów

Obrazki do tego wpisu:

Profesor Flüff podczas degustacji

Pierwsza wiosenna wycieczka rowerowaSłońce świeciło, ptaszki darły ryje, śnieg topniał w zastraszającym tempie... niniejszym ogłaszamy koniec sezonu zimowego, a początek sezonu wiosennego.

Mimo że początkowo planowałem zdobycie brute force'm (skoro Werrona mi tę metodę zarekomendowała), to jednak udało się rozwiązać zagadkę, a to dlatego że lavinka odkryła rozwiązanie nawet o tym nie wiedząc... dopiero ja skojarzyłem fakty ;-P To było juz z tydzień temu i jedno z nas mogło tu podskoczyć w międzyczasie, ale że rozwiązanie zespołowe to i podjąć postanowiliśmy zespołowo, dlatego dopiero teraz ruszyliśmy w teren.

Tuż przy gospodarstwie ślady na śniegu - "o, chyba jednak nici z FTFa". Jednak okazało się, że dziś rano była tu Werrona i zastawiła na nas pułapkę - przeniosła nieco skrzynkę (opis jednak nadal aktualny), a my znaleźliśmy starą skryjówkę i myśleliśmy że te ślady to jakiś pan Włodek, co flaszkę zajumał (trochę też mój błąd, bo nie chciało mi się wyciągać latarki). Telefon do założycielki, która wyjaśniła wątpliwości i kazała szukać dalej. Potem już szybko poszło.

Pan Marian chciał nas poczęstować flaszką, albo chociaż herbatą za to że mu flaszkę znaleźliśmy... ale to było pora na drugą kawę, więc wyciągnęliśmy termos z kawą, ciasteczka i na progu zaimprowizowaliśmy tradycyjną rozwałkę 2 o'clock.

Uprzejmie donoszę, że w dniu wczorajszym najbliżej "tajemnicy" flaszek był Pan Zdzich...Ale pewnie młody jeszcze, i zapachu alkoholu nie wyczuł...

 No tak, ten Baryła  to był dziadek Mariana! Nie wiedziałam o tym!  Ojciec nieboszczki matki!

Zgubne skutki picia wódki... z czasów prohibicji

Obrazki do tego wpisu:

Kurjer Warszawski 4 stycznia 1915

Gazeta Łódzka 4 marca 1915