"Co po zaprzestaniu budowy autostrady?
Oczywiście, obozy nie przestały istnieć, co dobrze pokazuje znany nam przykład Brójec. Pozostałych przy życiu robotników żydowskich zapędzono do rozbudowy kompleksu, który 2 lipca 1942 stał się obozem „wychowawczym” dla robotników przymusowych - Polaków, Rosjan, Ukraińców, Żydów, Francuzów, Czechów, Jugosłowian, Belgów, Serbów, Holendrów, Greków, Włochów i Niemców. Trafił tu nawet jeden Turek.
Aż do chwili likwidacji - 23 stycznia 1945 roku - przez obóz przeszło około 9.880 osób, z czego życie w nim straciło co najmniej 2.646 więźniów. Oto, co na ten temat napisał autor okolicznościowej publikacji o obozie, prokurator Przemysław Mnichowski: - Przyczyny uwięzienia były różne. Najczęściej osadzano w Brójcach za zbiegostwo z robót przymusowych, opuszczanie miejsca pracy, odmowę wykonywania jej w niedzielę oraz sabotowanie produkcji. Często posądzano o niechęć do pracy i wrogie nastawienie robotnika przymusowego do „chlebodawcy” niemieckiego, a także o kradzieże, zwłaszcza podstawowych artykułów żywnościowych. Niezależnie od więźniów, których pobyt w obozie pracy „wychowawczej” miał trwać do 56 dni, do Brójec z reguły w każdą niedzielę przyprowadzano „opornych” robotników z okolicznych wiosek na całodzienne przeszkolenie „wychowawcze”. Niejednokrotnie po bestialskim skatowaniu, niemieccy pracodawcy musieli ich wieczorem półżywych zwozić wozami konnymi do swoich gospodarstw. Jak stwierdzono, więźniowie w Brójcach pracowali przy rozbudowie stacji kolejowej w Zbąszynku, fabryce gumy i w zakładach „Telefunken” w Świebodzinie, w krochmalni w Brójcach oraz przy wykopach ziemnych na rzecz Wehrmachtu. Więźniów zatrudniały też okoliczne majątki rolne, leśnictwo, stacja kolejowa w Szczańcu i Szpital Miejski w Świebodzinie przy wyładunku opału. Pracowali także w prywatnych zakładach rzemieślniczych i w ogrodnictwie w Brójcach. Praca w obozie, która uważana była za środek wychowawczy, w rzeczywistości była środkiem szykan i tortur, metodą utrzymania więźniów w atmosferze ciągłego nękania, przede wszystkim zaś stanowiła podstawowy czynnik przyspieszania „naturalnej śmierci więźnia”. Ku pamięci tych, którzy tu tragicznie zginęli, na symbolicznym głazie położonym przy zjeździe z drogi Nr 92 do siedliska Nowe Karcze, dawniej Myszęcinek (gm. Szczaniec), umieszczono tablicę z napisem „Miejsce kaźni hitlerowskiej - OBÓZ BRAETZ 1941 -1945”. Ukazała się też wspomniana publikacja Przemysława Mnichowskiego o obozie, którą wydało Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Świebodzińskiej. Warto dodać, że jest to jedyna lubuska książeczka, o którą zwróciła się Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych, by umieścić ją w swoich zbiorach."