Byliśmy kiedyś na takim keszu Seamira, co Mikołaj lądował na kilku drzewach jednocześniewspomnienia wróciły:D
Zastanawiam się tylko gdzie reszta Mikiego wylądowała i czy nie trzeba jeszcze Czapki poszukać...

Oj Mikołaj miał bolesne lądowanie, trochę mu pomogliśmy z tymi butami, ale nie wiem, czy ruszy dalejkeszyk zaliczony w przyjemnej zimowej scenerii, cert zgarnięty, jedziemy dalej ;)

Najpierw spotkanie u Decaradosów i dyskusje gdzie się przyczaić. Potem oczekiwanie na osiedlu prawie pod blokiem Krejzoli. Coś było na rzeczy bo później okazało się że nie my jedni wybraliśmy to miejsce 😅 ale że to nie małe osiedle to nikt z nas nie wiedział o innych 🤣 Nadeszła 18 i... kesza nima. Pojawił się po chwili i już jesteśmy w trasie. Po drodze wyprzedzają mnie Hasioki (trudno ich przeoczyć nocą 🙂) I siedząc z młodym na ich ogonie, dojeżdżamy na    miejsce. Tomek dostaje czołówkę i dzielnie idzie w stronę świecących w lesie czołówek 🙂 Bardzo fajny kesz, certy również (młody był zadowolony 😁😁) Fajnie było poznać świeżaków jak i zobaczyć dawno niewidzianych  znajomych 🙂 Podsumowując: ja zadowolony, poTomek też, gwiazdka leci.

Dzięki 🙂

My dzisiaj wybyliśmy na łódzkie iluminacje. Jak zakończyliśmy ścieżkę okazało się że powinniśmy być ciut po publikacji nowej keszynki w jej rejonie zatem plan ruszamy i gnamy do Mikołaja z pierwszą pomocąPo drodze nie jest łatwo ruch, wyboje na odcinku pyrzowice-bytom a na dodatek rezerwa od dłuższego czasu… musimy zjechać na stację… po tych perturbacjach docieramy na Kordy a tam zziębnięci keszerzy na nas czekajązatem w asyście Karwdo i Andzi udajemy się na pomoc. Jest Mikołaj ale kaj  te jego trzewiki ?! Są!!! No zdecydowanie Mikiego z butòw wyrwałodziękujemy za pięknego keszyka i możliwość podejmowania go w towarzystwie:) 

Nie ograniczalbym wpisów. Ja tam lubię poczytać, mimo iż się wybieram na skrzynki, bo akurat kilka powstało w zasięgu mojego rowera. A tak to sam Chrząszcz musiał zamieścić najkrótszy wpis. Jak ktoś nie chce to nie musi przewijać i czytać komentarzy. Imponujące jak się wam chce tak czatować wieczorami. Choć kiedyś nawet chciałem dołączyć, ale na rowerze to nie ma na co liczyć. Tym bardziej że nie wiem skąd wiecie kto akurat wystawia skrzynkę. Z drugiej strony jesteście trochę jak lektorzy filmowi, nie wiem czy jak bym was zobaczył to bym się nie rozczarował albo zdziwił jak wyglądacie i się zachowujecie.... A może właśnie wprost przeciwnie? Pozdrawiam liderów.

Założyciele zaskoczyli lokalizacją kesza. Obstawiałem o wiele bliższe tereny. Super wykonanie, postarali się sąsiedzi. Przyszedłem już na gotowe, ale widać że wspięliście się na wyżyny i to dosłownie :) 

Eleganckie szczewiki!Tak jak pisała quiet.girl wcześniej kręciliśmy się po okolicy i mogliśmy tutaj zostać xd Niemniej jednak w sumie to nie byliśmy ostatniUdało załapać się na wspólną fotkę. Jestem tego samego zdania co Vamos, jeśli ktoś nie chce sobie spojlerować to po co otwierać fotki czy dziennik? Nikt nikomu nie robi na złość i nie chce psuć zabawy, wręcz przeciwnie! Pod innym śśś'em wyczytałem wyrzut o "towarzystwie wzajemnej adoracji", kurde ludzie więcej luzu i zabawy. Niektórzy mają zajawkę, żeby się pościgać, przybić na miejscu pionę i zamienić kilka słów przecież nie ma w tym nic złegoŚliczne dzięki za skrzyneczkę i  wszystkiego dobrego dla wszystkich keszerów i keszerek! :)

Dojechaliśmy na miejsce jako ostatni - a mieliśmy najbliżej bo około 17:30

byliśmy dosłownie kilometr dalej, ale podjechaliśmy ostatecznie w inną lokalizację. Bardzo dziękujemy za chwilę przyjemności z keszem i z całą ekipą, która pokazała nam co i jak! Patent znany i baaaardzo lubianydziekujeMY i DO ZOBACZENIA niebawem! Zielona leci! Kawał świetnej roboty 

Jednak psikus hahaha, kawałek trzeba było dojechać. Emocje pod sufit, Super keszi jak zawsze super spotkanie z ekipąchętnie zajrzę do tego loogbooka poczytać barwne wpisy, których mam nadzieje, mimo prób zniechęcenia nie zabraknie.

"Grinch"dosypał czegoś paskudnego do tradycyjnych, śląskich świąt i mojej wczorajszej kolacji. Ból w kościach i ogólne odświętczenie. Ale trzeba było stawić czoła gagatkowi. Najpierw naświetlanie łódzkimi iluminacjami, głaskanie kotów i obiad w dobrym towarzystwie. Zacząłem znowu odczuwać! I przyszła ta niepokojąca wiadomość: wypadek ŚM w okolicach Bytomia. Pomyślałem, że to jakieś fatum. Kinga odpalaj! trzeba ratować Święta Śląskie! 

W życiu nie ma przypadków! 

Na miejscu byliśmy zbyt późno by pomóc ŚM. Kilka zastępów już działało. Kinga ma papiery więc zajęła się kończynami dolnymi, ja górną. Udało się uzyskać kontakt ze świętym:  sssanie........guuuumoooofilce...! Tyle powiedział i tyle  wystarczyło by odnaleźć pilot i uruchomić wzywacz dobrych wspomnień. 

Nagle pojawił się zagubiony zaprzęg, nawet Vamos z ciepłym słowem, elfy, elfy przebrane za grincha, nawet mała Ania ( ta co siama,siama,siama). 

Wspólnie stworzyliśmy zaprzęg i ruszyliśmy rozdawać paczuszki!!!

To kolejny piękny czas przy pomysłowej skrzynce! Dla takich chwil warto być pomocnikiem Mikołaja. 

Dziękujemy!!!

Nareszcie Ktoś trafił w niszę! 

Sanie, renifery, prezenty...ileż można!? ;)

BUTY! To jest temat

Nieomal mnie z butów wyrwało jak zobaczyłem gdzie jestem ja, a gdzie mój cel podróży?!

Andzia dzielnie asystowała, więc podróż przebiegała spokojnie.

A na kordach (jak zwykle- zero zaskoczenia) tłumy! Nijak nie da się zmylić tego peletonu. Każda ucieczka jest kasowana:(

Co do kesza... przyznam szczerze że mnie osobiście z butów wyrwało po raz drugi dziś! 

Widocznie taka karma;)

PS.

A z Grinchem to jest tak, że czasem nie wie (edit) co robi, a czasem nam się wydaje, że coś narobił;);) Czasem te dwie sprzeczności występują razem;);)

PS2.

Z tymi butami to żeby nie było - nie mam żadnego fetyszu tematycznego;)

Taktycznie czekaliśmy prawie że pod drzwiami założycieli a tu trzeba jechać na drugi koniec Bytomia. Dobrze że wrzuciliśmy bieg R w aucie i okazało się że na miejscu byliśmy pierwsimała deskorolka miała swój pierwszy wyścig zakończony sukcesem i do tego słodkości mogła zajadać już przy keszu. Dzięki!!