Gdy dotarliśmy w to miejsce znaleźliśmy obszar jak po bitwie albo jakby jacyś szalony musieli ruszyć wszystko co sie dało ruszyć... I tak błąkaliśmy się od miejsca do miejsca w pewnym momencie pojawili sie z nikąd (szkoda że mgły nie było

) on ... Abigeo

i kontynułowalismy poszukiwania. Następnie wykonałem dwa telefony. Jeden z nich podał złą podpowiedź ale drugi poprowadził już do celu, choć i to nie było proste. I co z tej opowieści wynika? A no to ze bardziej trzeba ufać leśnym ludziom;) Dziekujemy za pomoc i kesza ukrycie.
(P.) Trener mówi że jak się czegoś nie lubi to trzeba to powtarzać. Chyba wezmę te słowa do siebie ... I zacznę chować w takich sposób kesze
Ps. W tym całym zamieszaniu nie wiemy czy dokonaliśmy wpisu więc na wszelki wypadek dokładamy fotę:)
Pictures for this log entry: