Płynąłem kiedyś Victorią.
Były duże fale i pod koniec zaczął się dramat..
Zszedłem na dolny pokład bo mniej bujało ale i tak było mi słabo.
Koniec końców wytrwałem ale ostatnie metry były nieprzyjemne.
Keszyk trochę nas zwodził ale w końcu po pełnym okrążeniu dali my radę.
Dziękuje.