Tytułowy mostek to nie licząc przejazdu kolejowego jedyna przeprawa przez Ślęzę na terenie Parku Tysiąclecia. W latach 90’tych była to jedynie stalowa konstrukcja i przechodzenie po niej groziło kąpielą w rzece. Dzisiaj są już barierki i położona jest kratownica, więc przeprawa nie jest tak ekscytująca jak dawniej.
Koordynaty wskazują na most. A kesz taki trochę eksperymentalny jest. Zakręcany, teoretycznie wodoszczelny mikrus przymocowany jest do konstrukcji, która wyłania się z wody przy niskich stanach Ślęzy. Próżno szukać kesza podczas wiosennych roztopów. Stąd atrybut o dostępności czasowej.
Podejmując uważajcie na 2 rzeczy:
-mugoli oblegających okolicę podczas ładnej pogody,
-siebie, żeby się nie poślizgnąć i nie zaliczyć kąpieli.
Kesz zawiera logbook w strunówce i ołówek podwędzony z Castoramy, ale na wszelki wypadek jak by pojemnik puścił wilgoć zabierzcie coś do pisania.
Zakrywajcie wszystko roślinnością żeby z mostku widać nie było.
Powodzenia