Kim są muchomoroniarze? Do czego muchomorów używały nasze babcie? Kiedy je zbierać (grzyby nie seniorów) i po jaką cholerę ktoś w ogóle miałby to robić? Odpowiedzi na wszystkie te pytania są całkowicie zbędne normalnym ludziom, dlatego wiem, że chętnie je poznacie.
Zacznijmy od tego, że nawet zwykli grzybiarze są kurde dziwni.
Co w takim razie powiedzieć o ludziach, którzy zbierają te konkretne grzyby, które przyroda wyposażyła w kolorystyczny odpowiednik słowa “spier*dalaj”? Czy da się wyraźniej dać do zrozumienia, że coś jest toksyczne? Nie, przynajmniej do czasu wymyślenia atmosfery w pracy.
Mimo to kiedy wieczory robią się chłodniejsze, a lato daje znać, że było miło, ale nara, lasy zaczynają roić się od ludzi, którzy nie spojrzą nawet na dorodnego maślaczka. Wzgardzą kurką i przejdą obojętnie obok prawdziwka. Dla nich król jest jeden i jest nim jaszczur, to znaczy muchomor, ale istnieje szansa, że znajdują się w takim stanie, że nie zauważą różnicy.
To właśnie muchomoroniarze. Ewentualnie syberyjscy szamani, ale oni rzadziej noszą koszulki z The Doors na klacie. Można ich rozpoznać również po tym, że zamiast muchomor mówią Amanita, bo tak jest, wiecie, bardziej tajemniczo. Faktycznie, muchomor czerwony, czyli Amanita muscaria (cholera chyba się zaraziłam) jest jedną z najstarszych metod wprowadzania się w stan odmiennej świadomości. Starszą od konopi indyjskich, a być może i od małpki przed pracą.
Muchomor zawiera kwas ibotenowy oraz muscymol, od których człowiek może dostać halucynacji. Ale nie ma tak dobrze, że sobie pójdziecie do lasu i weźmiecie gryza czerwonego kolegi prosto ze ściółki. To znaczy, wtedy też dostaniecie, ale halucynacji jelita grubego. Będzie mu się wydawało, że jest wężem strażackim. Muchomora podobno trzeba wcześniej ugotować albo przynajmniej ususzyć.
Muscymolu, który odpowiada za większość psychoaktywnych właściwości, jest w muchomorze niewiele. Do czasu. Tutaj właśnie wchodzą do akcji suszarki i garnki. Przy pomocy temperatury kwas ibotenowy zamienia się w muscymol i muchomorem w końcu można się nawalić. Poza tym podobno poprawia pamięć, działa przeciwzapalnie, a być może pomaga również chorym na Alzheimera.
Niektórzy miłośnicy Amanity (czy to Riders on the storm?) posuwają się jednak jeszcze dalej. Najpierw robią z muchomorów przetwory. Potem je zjadają. Później siadają na nocniku. A jeszcze później… cóż powiedzmy, że nie narzekają już ani na pragnienie, ani na głód metafizycznych doświadczeń.
No dobrze, a gdzie w tym wszystkim rola naszych babć? Kiedyś wywar z muchomora mieszano z brzeczką i smarowano tym słupy przed stodołami. Brzeczka odciągała owady od zwierząt, a wywar z muchomora dostarczał im wrażeń po raz ostatni. Tekst pochodzi ze źródła - " Zwierzęta są głupie i rośliny też"
Ps. Osobiście zbieram Amanite,i stosuje tzw. Mikrodosing . Po uprzednim suszeniu i odstawieniu ususzonej w zamkniętym ciemnym miejscu :-)
Kesz tematyczny, zawiera logbook ,parę giftow, certyfikaty. I NAJWAŻNIEJSZE! Zawiera literko cyferki,które będą potrzebne do znalezienia finałowej skrzynki