Opis miejsca:
[...]Ulica Żaglowa, ocieniona przez stare pochylone nad nią lipy, kończy się bramą prowadzącą na plażę. Przed wojną nosiła nazwę Seeweg, czyli Droga do Jeziora lub ulica Jeziorna. Niegdyś stała tu stara, żeliwna, pięknie rzeźbiona pompa, po której dziś zostały jedynie marne resztki. Pod numerem drugim znajduje się stara rezydencja rodziny Borchert, do której od bramy wjazdowej pod górę prowadzi cienisty podjazd. Prosto biegnie droga prowadząca do dawnych zabudowań gospodarczych, a na rozstaju rośnie ogromna, przepiękna brzoza, pamiętająca z pewnością czasy powstania tej siedziby.
Dokładna data wzniesienia rezydencji nie jest dzisiaj znana. Oddano ją do użytku w 1916 lub 1917 roku. Budowę prowadziło Przedsiębiorstwo Robót Generalnych należące do rodzin Mitzoff i Beitzkie.
Właściciele i fundatorzy – Borchertowie, należący najprawdopodobniej do szczecińskich przemysłowców lub kupców, pozostali tu do 1939 roku, kiedy wygnała ich stąd wojna.
Dom zbudowano na sztucznie usypanym wzniesieniu w odległości kilkudziesięciu metrów od jeziora. Być może projektanci domu lub jego fundatorzy byli ciągle jeszcze pod wrażeniem powodzi, jaka miała miejsce w 1914 roku, dokładnie w noc sylwestrową. Woda zalała wówczas niższe dzielnice Dąbia, a jej poziom dochodził miejscami do dwóch metrów wysokości. Ludzi i dobytek ewakuowano na łodziach.
Wyniesienie w górę rezydencji Borchertów, niezależnie od powodów praktycznych, dodało jej malowniczości. Dom usytuowano bokiem do ulicy i bramy wjazdowej, zyskując tym samym wspaniałą panoramę na jezioro od strony elewacji ogrodowej. Dostawiono do niej taras z trzema biegami szerokich schodów i murowaną balustradą, dekorowaną dawniej kwiatami w specjalnie zaprojektowanych do tego celu donicach.
Od frontu dworek otrzymał półkolistą werandę z tarasem nad nią i szerokimi schodami wejściowymi. To tutaj dochodził podjazd i biegł dalej w stronę budynków gospodarczych, łącząc się z drogą gospodarczą od strony bramy wjazdowej.
Podjazd uzyskał reprezentacyjny charakter dzięki parkowej kompozycji, charakterystycznej dla architektury ziemiańskiej Pomorza. Posadzono tu szlachetne odmiany drzew – płatany, płaczące wierzby, dęby i kasztanowce. Kompozycję uzupełniały krzewy i kwiaty. Ich urodę mogli podziwiać jeszcze pierwsi, powojenni mieszkańcy tego domu – zanim brak opieki nie przyczynił się do zniszczenia ogrodu.
Nieznany architekt obdarzył dom formą pokrewną pomorskim dworom i pałacom, całość stylizując na siedzibę ziemiańską. Budynek otrzymał wspaniały, ogromny, mansardowy dach, podkreślony wielobocznym szczytem nad frontową werandą, ryzalitem od strony ogrodu i wystawkami w elewacjach bocznych. Narożniki otrzymały dekoracyjne bonie, a elementy detalu architektonicznego zapożyczone zostały po trosze z baroku i secesji, zlewając się w jedną spójną całość.
We wnętrzu na specjalną uwagę zasługuje dwukondygnacyjny salon ogrodowy z zawieszoną nad nim galerią pierwszego piętra. Od strony ogrodu zamknięty jest przeszkleniem z oknami na taras, a od głównego holu oddzielony jest przeszkloną ścianą z dekoracyjnym podziałem stolarki.
Układ pomieszczeń na parterze ma kompozycję zapożyczoną z barokowych rozwiązań rezydencjonalnych, gdzie drzwi wejściowe, hol, salon i wyjście na taras były nanizane na jedną oś kompozycyjną.
Do niedawna jeszcze zachowane były we wnętrzach oryginalne, dębowe parkiety układane w jodełkę, piękna, wewnętrzna stolarka i balustrady schodów. Niestety, wszystko to częściowo już przepadło, a częściowo znajduje się na drodze ku temu.
Powojenna historia domostwa Borchertów to historia niegospodarności i wandalizmu. Tuż po wojnie posiadłość przejęta została przez ZHP i przeznaczona na Harcerski Ośrodek Morski. W latach 70 zapuszczony dworek poddano remontowi i zaadaptowano na cele częściowo hotelowe a częściowo administracyjne. Remont nie dobiegł końca, a stary dom stał przez następne dwadzieścia lat nie użytkowany.
25 września 1987 roku dworek Borchertów wpisany został na listę zabytków województwa szczecińskiego pod nr 1074. W tym samym roku podjęto ponownie remont pałacyku. Projekt adaptacji przewidywał miejsca hotelowe, funkcję administracyjną i gastronomiczną. Prace przerwano, pozostawiając budynek w stanie ruiny. Podczas tego pseudoremontu zniszczono całą stolarkę zewnętrzną, parkiety i posadzki we wnętrzach, nie zachowała się ani jedna cała szyba. Zdjęta z dachu, stara, ale wciąż dobra dachówka przepadła gdzieś bez wieści i obecnie dworek przykryty jest prowizorycznie blachą, a przez dziurawe okna leje się woda na odsłonięte części konstrukcyjne dachu i stropów.
Nie lepiej wygląda otoczenie starego domostwa. Przez ostatnie lata sukcesywnie wycinano stare, wielkie drzewa, coraz bardziej ogałacając podjazd i cały teren dawnej posiadłości.[...]
Opis z: post na Facebooku strony "Zakochani w Szczecinie" z dnia 1 maja 2015 roku.
Opis skrzynki:
Szukamy nisko w rozgałęzionym drzewie poza terenem posiadłości.