Miasto pawilonów
* * * * *
Nieoczywista rzecz związana z Tychami.
Tychy nie mają centrum (rozumianego jako centrum jako takie).
Każde osiedle jest samo sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Aby rozwiązać problem "gdzie iść na zakupy" osiedla (w mojej ocenie) były projektowane na dwa sposoby.
Albo robiono ryneczek gdzie było wszystko (osiedle A, B, K i Z).
Albo budowano na obrzeżach pawilon usługowo - handlowy.
A tych pawilonów w Tychach jest sporo.
Większość z nich umiejscowiona jest wśród osiedli z wielkiej płyty.
I każdy z nich to takie mini centrum miasta, bo zazwyczaj idzie załatwić w nich naprawdę sporo codziennych spraw.
Tutaj dla przykładu macie dwa pawilony połączone jedyną w mieście kładką nad drogą.
Żeby było ciekawie, ta kładka to istotna cześć ulicy Honoraty.
Czyli... mamy tu wielopoziomowe, bezstykowe skrzyżowanie ulic :)
* * * *
Kesz: Zwykły mikrus ukryty na kordach.