Celem dzisiejszej wyprawy była Łysa Góra i odkrywanie tajemnic magicznego, ceramicznego świata. To miał być zwykły wyjazd w poszukiwanie skrzynek w sprawdzonym towarzystwie. Z niezastąpioną Słabakinią wyjazdy to czysta przyjemność i radość. Pomimo pochmurnego dnia zapowiadała się wspaniała przygoda...
Przed wyruszeniem uliczkami tajemniczej wioski postanowiliśmy jeszcze zatrzymać się przy tablicy opisującej historię łysogórskiej ceramiki. Deszcz jakby zaczął padać mocniej, a wiatr wyginał drzewa.
Zaczytany w opowieść o czarodzieju z Łysej Góry nie zauważyłem, że moja towarzyszka wcale nie stoi obok mnie... Kątem oka ujrzałem, na zalanym wodą chodniku, znajomą postać. Po chwili zniknęła za murami zamku...
Słabakinia??? Wracaj!!! Po co Ci ta miotła???
Kinga!!! A mozaiki? A skrzynki? Mieliśmy "robić" jeszcze Tarnów...!!!
Najpierw pobiegłem do zamku, potem do kościoła by w końcu udać się do zabudowań Czarodzieja z Łysej Góry. Nikt jej nie widział.
Mówili tylko, że gdzieś na wzgórzu mieszka samotna Jaga i bym tam zapytał. Brakło mi odwagi i sił.
Nigdy jej więcej nie spotkałem, ale dam wam radę:
" Nie keszujcie z czarownicami!".
Skrzynka nie znajduje się na współrzędnych.
Może tajemnice skrywa Jaga? Może starczy Wam odwagi.
Odnajdźcie moją Czarownicę!!! Mamy jeszcze Tarnów do zrobienia!!!
Z dedykacją dla wspaniałej towarzyszki wszelakich podróży - Słabakini.
Zapraszamy
Chrząszcze2