Mokosz przechadzała się wśród pokrytych poranną rosą traw, gdy zobaczył ją Weles. Suweren podziemnych krain, dostrzegł w niej wrodzony urok i subtelny majestat. Czarny bóg szybko przekonał młodą boginię, żeby udała się z nim do Nawii i obudziła uśpioną pod ziemią roślinność, aby podziemia cieszyły zielenią, tak jak górny świat. Zeszli razem do krainy mroku. Mokosz nigdy wcześniej nie była w podziemiach. Z każdym jej krokiem natura budziła się do życia, najpierw pojawiły się drobne mchy i porosty, a później trawy i piękne kwiaty.
Po wykonaniu swego zadani Mokosz chciała wracać na górę, jednak nie była w stanie znaleźć drogi powrotnej. Tam, gdzie wcześniej wiły się różne skalne korytarze, obecnie widziała tylko litą skałę. Pogubiła się w labiryncie podziemnych przejść.
Pod nieobecność bogini górny świat powoli zamierał. Kwiaty więdły, a drzewa traciły liście. Śpiew ptaków ucichł. Gdy w końcu Mokosz wyszła na powierzchnię, widok, który ujrzała, zmroził jej serce. Szybko wzięła się do pracy, wszędzie gdzie stąpała, tam uschnięte rośliny podnosiły się, pojawiała się znów soczysta zieleń.
Mokosz już nigdy nie zeszła do Nawii, choć jej władca zapadł jej w pamięć. Po pewnym czasie urodziła swoje najmłodsze dziecko – córkę o imieniu Marzanna. Nikt do końca nie był pewien jej prawdziwego pochodzenia. Cóż dokładnie wtedy zaszło w podziemnych komnatach? Nie nam, śmiertelnym, o tym wszystkim wiedzieć.
Co do skrzynki:
- po prawej stronie drogi asfaltowej idąc zgodnie z numeracją,
- na skarpie,
- resztki spróchniałego drzewa (foto#1),
- w środku,
- nie otwieraj czerwonego!!!