LEGENDY GRODZISKA WIELKOPOLSKIEGO
LEGENDA O ŻOŁNIERZACH NEIMIECKICH
Początki gminy ewangelickiej w Grodzisku związane były silnym ośrodkiem reformackim w mieście, który istniał tutaj w drugiej połowie XVI wieku. Jego rozwój i pozycję zapewniała mu przychylność właścicieli miasta z rodu Ostrorogów. Przez następne wieki gminę ewangelicką utożsamiano z mieszkańcami Grodziska pochodzenia niemieckiego. Najstarszy cmentarz ewangelicki znajdował się przy ulicy Bukowskiej i Nowotomyskiej. Przy nim mieścił się również szpital ewangelicki w zachowanym do dzisiaj budynku przy ulicy Bukowskiej 52.
Z cmentarzem ewangelickim przy ulicy Bukowskiej związana jest pewna historia. Miała ona miejsce w latach siedemdziesiątych XIX wieku. Po błyskawicznej wojnie prusko - francuskiej w 1871 roku do domów powracali zwycięscy żołnierze niemieccy. Wielu z nich wróciło również do Grodziska. Wśród nich było dwóch kolegów, którzy przechwalali się między sobą własnymi czynami wojennymi. Nie mogąc udowodnić własnej odwagi postanowili zrobić zakład. Jeden z nich miał pójść o północy na cmentarz i wbić w wybrany grób kołek. Drugi miał po odczekaniu chwili ruszyć na ten sam cmentarz, odszukać grób i przynieść wcześniej wbity kołek. Kiedy nadeszła wyznaczona noc, na cmentarz poszedł pierwszy. Prawdopodobnie wbijając kołek w grób przybił również do niego fragment swojego płaszcza. Kiedy chciał się podnieść i ruszyć poczuł, że ktoś lub coś go trzyma. Przerażony padł martwy na grób. Jego kolega po odczekaniu chwili ruszył również na cmentarz. W ciemnościach odszukał właściwy grób i dalej próbował odnaleźć kołek. Prawdopodobnie wówczas natrafił na martwe ciało kolegi. Wstrząśnięty i śmiertelnie przerażony wyzionął ducha. Kiedy nad ranem odnaleziono zwłoki dwóch kolegów oraz wbity w grób kołek nikt nie miał wątpliwości co się zdarzyło.
Wiele podobnych historii krąży w okolicznych przekazach. Podobno zawsze kończą się tragicznie, gdy nieprzemyślane zabawy zakłócają spokój zmarłym.
O keszu
Skrzynka dwusystemowa