Przypadł mi dzisiaj w udziale smutny obowiązek pożegnania w imieniu osiedla akademickiego śp. Kacusia - przyjaciela, kolegi, zaufanego współpracownika. Niezbadane wyroki Opatrzności sprawiły, że w sile wieku, pełni sił nadszedł dla Niego czas zakończenia ziemskiej wędrówki.
Każde pożegnanie, a szczególnie to ostatnie skłania do zadumy i refleksji. Wspominamy wszystkie sprawy i działania, które łączyły nas ze śp. Kacusiem. Było ich bardzo wiele i trudno byłoby je wszystkie wymienić.
W nich stale przewijały się dobre cechy charakteryzujące śp. odchodzącego - otwartość na ludzi, świat i jego sprawy, zaangażowanie na rzecz pomocy człowiekowi w potrzebie.
Jego uśmiech i znane powszechnie poczucie humoru, niejednokrotnie pozwalały znaleźć dobre wyjście z konfliktów i problemów alkoholowych, przywracając właściwe proporcje i podejście w różnych sprawach.
Śp. Kacuś zawsze starał się służyć swoją pomocą tam gdzie była ona najbardziej potrzebna.
Drogi Kacusiu, żegnamy Cię dzisiaj ze smutkiem, ale i z chrześcijańską nadzieją, że dobry i miłosierny Bóg, u którego "dobre czyny człowieka idą za nim" poza granicę życia, przyjmie Cię do wiecznego królestwa obdarzając wiekuistą nagrodą.
Nad Twoją trumną pochyla się dzisiaj sztandar Jedenastki, którego byłeś jednym z inicjatorów ufundowania.
Niech ten symboliczny gest będzie naszym pożegnaniem z Tobą, a jednocześnie podziękowaniem, za Twoją pracę, zaangażowanie w sprawy osiedla i Twoją obecność wśród nas, która ufam głęboko nie kończy się tym fizycznym rozstaniem, a pamięć duchowa i modlitewna pozostanie nadal miedzy nami, aż do spotkania w wieczności.