Miała na sobie kostium kąpielowy, który nie zmuszał do natężania wyobraźni.
Blondynka, na widok której biskup zdolny by był wybić dziurę w witrażu. Miała wszystko co trzeba, z którejkolwiek spojrzało się strony.
Westchnęła.
– Wszyscy mężczyźni są tacy sami.
– I kobiety... Po pierwszych dziewięciu – odparłem.
– To musiało stać się tutaj – Marlowe wskazał cygarem jedno z pomieszczeń.
– Tutaj?
– Oczywiście... Pomyśl: gdzie zraniony mężczyzna chciałby się skryć przed złym światem?
– W ramionach pięknej kobiety?
– Pięknych kobiet – poprawił Marlowe. – Yuras był playboyem. Idę o zakład, że tu już nieraz było gorąco, i że właśnie tutaj jego dusza powiedziała „pa!”. I pomyśleć, że te trzy ślicznotki musiały na to patrzeć...
Odszukaj pomieszczenie, w którym nie ma już duszy, ale są ślicznotki. Powodzenia.