Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Tajemnica egzekucji w Pieńkach Karlińskich - OP9GBF
Właściciel: Andre0373
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: m n.p.m.
 Województwo: Polska > łódzkie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Mała
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 04-01-2022
Data utworzenia: 09-12-2021
Data opublikowania: 04-01-2022
Ostatnio zmodyfikowano: 04-01-2022
8x znaleziona
0x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 1 obserwatorów
84 odwiedzających
4 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
2 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: Jeanpaul, Wojtek.
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Dostępna rowerem  Szybka skrzynka  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp  Miejsce historyczne 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

 Podczas pracy  spotkaliśmy  starszego pana który opiekuje się pobliskim pomnikiem. Jak się okazało, był on świadkiem zdarzenia opisanego poniżej ( egzekucja).

To co opisane, to tylko mała część szczegółów, opowiadanych ze łzami w oczach. Uwierzcie że  mieliśmy wszyscy gęsią skórę słuchając opowieści tego pana

Kontakt z takim świadkiem - bezcenne.

 

Był słoneczny dzień 24 kwietnia 1945 roku. Trwała jeszcze wojna, lecz na wyzwolonej Ziemi Piotrkowskiej już naprawiano skutki długiej okupacji. Tego dnia wyznaczono ekshumację osób zamordowanych w największej egzekucji w regionie piotrkowskim. Spieszono się, żeby nie nadeszły cieplejsze dni. Zbrodni dokonano dziesięć miesięcy wcześniej, więc identyfikacja zwłok powinna być jeszcze dość łatwa.

Tego dnia wczesnym rankiem kilkaset osób z Piotrkowa i okolic udało się w stronę niewielkiego lasku przy wsi Pieńki Karlińskie.

Prace ekshumacyjne prowadził dr Leonard Szajewski. Podczas okupacji niemieckiej należał do Armii Krajowej i był szefem sanitarnym Obwodu Piotrków Trybunalski. Nosił pseudonimy "Konrad" i "Szeliga". Na co dzień pracował w ośrodku zdrowia przy ul. Piłsudskiego 14 . W konspiracji pomagał rannym i chorym, prowadził też szkolenia dla sanitariuszek. Wspierał działalność Polskiego Czerwonego Krzyża. Teraz podjął się wyjątkowo trudnego zadania.

Rozstrzelani byli pochowani na głębokości prawie 2 metrów i przysypani piaszczystą ziemią. Po wyjęciu z dołu każde szczątki badano i starano się zidentyfikować. Większość rozstrzelanych pochodziła z tych okolic, więc identyfikowali ich członkowie rodzin. Gdy to się udało, wtedy składano ciało do trumny. Nad okolicą unosił się żałosny płacz.

Ekshumacja przyniosła zaskakujące wyniki: zamiast spodziewanych 90 ciał, było ich zaledwie 59. Miejscowi doskonale zapamiętali miejsce zbiorowej mogiły i wykluczyli, żeby rozstrzelani zostali pochowani w innym miejscu. Drugim zaskoczeniem był fakt, iż wśród zamordowanych Polaków znaleziono zwłoki młodego mężczyzny w mundurze Wehrmachtu…

7F61A2B1-CA5F-156B-736C-84AAFF431149.jpg

Egzekucja w Pieńkach Karlińskich miała miejsce 24 czerwca 1944 roku. Z obwieszczenia dowódcy SS i policji w Radomiu, które można było przeczytać na słupach ogłoszeniowych w Piotrkowie, wynikało, że Sąd Doraźny Komandora Policji Bezpieczeństwa i SD na Dystrykt Radomski skazał 90 osób na karę śmierci za przynależność do niedozwolonych organizacji i za udzielanie pomocy członkom band. W dniu egzekucji niemieccy żołnierze przywieźli skazańców z piotrkowskiego więzienia do niewielkiego lasu przy drodze Piotrków-Srock. Tam ustawili ich wzdłuż wykopanego wcześniej głębokiego rowu, po czym oddali do strzały. Zwłoki zaraz zakopano i odjechano.

Świadek tych dramatycznych wydarzeń Antoni Stańczyk z Karlina tak wspomina:

- To wydarzyło się w godzinach popołudniowych, bo krowy pasły się tutaj za stodołą - mówi. - Kiedy z lasu dobiegły strzały, to bydło z pola uciekło do obory. Tych gestapowców przyjechało bardzo wielu. Przywieźli Żydów, żeby doły wykopali. Cały lasek był obstawiony. Gdy wykopali doły, to przed egzekucją zamknęli drogę do Srocka. Zatrzymali ruch, bo mieli strzelać w stronę drogi. Jak dodaje, jeden niemiecki żołnierz - młody chłopak - odmówił strzelania do ludzi. Niemcy zerwali z niego dystynkcje i założyli mu płócienny worek. Pamięta, że wśród rozstrzelanych było dużo osób z okolicy - Majciki z Majkowa, sześciu braci Węgrzynowskichz Wolborza.

- Ojciec mój był wtedy sołtysem. Gdy Niemcy odjechali, to zaraz do nas przybiegli sąsiedzi Defiński i Szulc - opowiada Antoni Stańczyk. - Wzięli szpadle i szybko pobiegli odkopywać. Tam jeszcze świeża ziemia się ruszała, jęki spod ziemi dochodziły.  Ale na Pieńkach mieszkało czterech Niemców. Mój ojciec powiedział do Dawida - Niemca, że tych ludzi trzeba ratować. A on odpowiedział: - Psia krew! Ty chcesz leżeć tu?! To odkop! Jak odkopiesz, to ty tu zaraz będziesz leżał! 

Stańczyk dodaje, że mieszkańcy bali się odkopać postrzelonych. - Gdy ojciec przyszedł do domu, to nie mógł sobie darować tego wszystkiego. To była okropność - mówi. - Ale tu blisko Niemcy mieszkali i gdyby który z nich doniósł, toby zaraz całą rodzinę wystrzelali.

Zwłoki ekshumowane w Pieńkach Karlińskich spoczęły na nowym cmentarzu w Piotrkowie. Każdy zmarły miał swój grób, jedynie na mogile rozstrzelanego Niemca była tabliczka "N.N.". Tylko nieliczni wiedzieli, że tutaj spoczywa niemiecki żołnierz, który poświęcił swe życie, bo nie chciał zabijać niewinnych.

Kilka lat temu Instytut Pamięci Narodowej prowadził dochodzenie dotyczące "egzekucji dokonanych przez funkcjonariuszy nieustalonych hitlerowskich formacji w miejscowościach Budki, Bujny, Kleszcz i Pieńki Karlińskie". W końcowym raporcie ustalono, iż "w Pieńkach Karlińskich zostało zamordowanych 59 osób, w tym 6 braci Węgrzynowskich. W stosunku do niektórych osób, których nazwiska znajdowały się na obwieszczeniach, a nie zostały one rozstrzelane, ustalono, iż zostały prawdopodobnie wykupione przez rodzinę od Niemców albo wywiezione do obozów koncentracyjnych.

Wersję tę potwierdzali kolejni przesłuchani w toku śledztwa świadkowie. Trwały poszukiwania rodzin zamordowanych. Ustalone osoby, głównie najbliżsi krewni rozstrzelanych, byli sukcesywnie przesłuchiwani w charakterze świadków. Niestety, pracownicy IPN-u zupełnie pominęli sprawę rozstrzelanego Niemca.

Pochodząca z Piotrkowa Lidia Sowińska mieszka we Frankfurcie nad Menem. Co roku jednak przyjeżdża do rodzinnego miasta i odwiedza miejsca związane ze swoim ojcem.

- Minęło półwiecze - mówi - gdy odkryłam, że najtrudniejsze doświadczenia emocjonalne w moim wczesnym dzieciństwie wydarzyły się w pobliżu Moszczenicy. 

Chodzi o ukryty w lesie, w pobliżu Karlina, pomnik uświęcający miejsce egzekucji. Jak opowiada, to dla niej miejsce święte, wśród ofiar zbrodni znalazł się jej ojciec - 34-letni Rudolf Hilgert, Czech pochodzenia niemieckiego, a z wyboru Polak. 

- Przez dziesiątki lat byłam "uśpiona" rytualnym pielęgnowaniem mogiły zbiorowej na piotrkowskim nowym cmentarzu, do której rok po egzekucji ekshumowano ofiary z lasku karlińskiego - mówi Sowińska. - Dopiero moja obecność w 2003 roku, pierwsza w dorosłym życiu, na miejscu stracenia uruchomiła we mnie proces "przebudzenia", potrzeby spenetrowania zakamarków i tajemnic mojej tożsamości.

Jak dodaje, pragnęła również trafić choćby na ślad młodego Niemca, członka plutonu egzekucyjnego w masakrze, który odmówił wykonania rozkazu zabijania bezbronnych ludzi. W konsekwencji tej decyzji postawiono go w jednym szeregu ze skazanymi na śmierć polskimi antyfaszystami.

- Przez wiele lat ten wspaniały Niemiec miał osobny grób jako "NN" w pobliżu mogiły zbiorowej zamordowanych - mówi Lidia Sowińska. - Zginął z rąk hitlerowskich. Jednak po kilkunastu latach grób zniknął i w ten sposób unicestwiono, być może, jedyny ślad na polskim cmentarzu po żołnierzu Wehrmachtu, który świadomie wybrał śmierć, aby pozostać Człowiekiem...

Podobno do Piotrkowa w końcu lat 70. przyjechała z Niemiec kobieta, która chciała odwiedzić grób ojca, żołnierza Wehrmachtu. Wiedziała tylko, że został rozstrzelany pod Piotrkowem 24 czerwca 1944. Była małą dziewczynką, gdy żegnała ojca, który wyruszył na front wschodni. Teraz próbowała załatwić tablicę z jego imieniem i nazwiskiem, lecz to się nie udało. Kilka lat później zginął nawet krzyż z tabliczką "N.N" i grób przestał istnieć.

Jolanta Olczyk z referatu usług komunalnych piotrkowskiego Urzędu Miasta twierdzi, że to niemożliwe, aby jakikolwiek grób ofiary wojny został zlikwidowany. Jednak w urzędzie brak szczegółowej dokumentacji, żeby to sprawdzić. Może ktoś nielegalnie usunął oznaczenia grobu? Gdyby znaleźli się świadkowie mogący wskazać jego miejsce, postawiony zostanie tam nagrobek.

Miejsce egzekucji w Pieńkach zostało upamiętnione przez mieszkańców. Duża w tym zasługa Józefa Danielaka, który pierwszy postawił tam prowizoryczny krzyż. W latach 60. postawiono pomnik

8523956D-358E-AEA4-1707-F05E5D598D53.jpg

źródło https://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/tajemnica-egzekucji-w-pienkach-karlinskich/ar/c1-1627467

Zasady reaktywacji Reaktywacja jest możliwa tylko po bezpośrednim kontakcie z autorem/właścicielem skrzynki
Przeczytaj więcej o reaktywacji skrzynek TUTAJ
Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
Kesz widzi.
Wpisy do logu: znaleziona 8x nieznaleziona 0x komentarz 0x Wszystkie wpisy