W głębi Lasu Pietrasze, za starą strzelnicą i miejscem straceń, u stóp pokrytego młodym lasem pagórka wybija kilka źródeł. Pagórek jeszcze trwa, ale z coraz większym trudem zachowuje formę nadaną mu niegdyś przez wytapiający się lodowiec. Woda bez problemu radzi sobie z piaszczystym podłożem. Część wzniesienia, nieustannie podmywana przez kilka tysięcy lat, osunęła się tworząc jakby półkolisty amfiteatr - niszę źródliskową o opadających stromo kilkumetrowych ścianach. Dno wybranej przez wodę niszy zajmuje las łęgowy. Nawet w słoneczny, letni dzień jest tu bardzo ciemno. Korony olch nie przepuszczają zbyt wiele światła. W wodzie, pomiędzy kępami mchu, rzeżuchy i wielkolistnych ostrożeni, leżą pnie drzew i złamane konary. Wieczorem można spotkać tu sarny, które przychodzą do wodopoju.
Źródła dają początek wartkiemu strumieniowi. Wędrówka jego brzegiem trwa jednak bardzo krótko. Po jakimś czasie, trafiając na bardzo przepuszczalne podłoże, strumień raptownie znika pod ziemią. Takie kryjące się pod ziemią cieki nazywane bywają "ponikami". Jego dalszy, podskórny bieg można śledzić idąc wzdłuż ciągu obniżeń, zarośniętych miejscami wierzbami i trzciną. Wśród nich można odnaleźć jedną z roślin, które przetrwały na Podlasiu od ustąpienia lodowca - relikt glacjalny, wierzbę borówkolistną oraz coraz rzadszą wierzbę śniadą. "Ponik" doprowadza nas do ogródków działkowych i do nasypu kolejowego. W Lesie Pietrasze biorą początek również inne strumienie. Jeden z nich meandrując płynie od cmentarza komunalnego w stronę ul. 1000-lecia, za którą uchodzi do Białej.