Pewnej srogiej zimy śnieg pokrył całe Sherwood. Drogą wiodąca do Mansfield posuwał się niewielki orszak, składający się z dwóch par sań i eskorty kilku jezdnych. Konie coraz trudniej pokonywały każdy metr mocno zasypanej drogi.
Nagle na drodze orszaku pojawił się śmiałek z zamiarem zatrzymania całego oddziału. Dwóch jeźdźców idących z przodu nadal napierało końmi, nie bacząc na owego śmiałka. Ten jednak chwycił za uzdę konia pierwszego z nich, zwierzę zatrzymało się i przyklęknęło tak, że jeździec ledwo utrzymał się w siodle.
Jeździec próbował wyjąć miecz kiedy śmiałek odezwał się pytając kim są i dokąd jadą. Usłyszał, że to nie jego sprawa i by usunął się z drogi. Wtedy jeździec próbował uderzyć śmiałka mieczem ale ten szybko wyjął swój miecz i wytracił mu broń z ręki, dodając, że bez jego zezwolenia nikt tędy nie przejedzie. Kilku jeźdźców postanowiło ruszyć na śmiałka ale po chwili zaczęły świstać strzały i dwóch z nich zwaliło się na ziemię.
W tym samym czasie wzdłuż drogi pojawiły się kolejne postacie. Wtedy z sań wyskoczyła kobieta mówiąc, że jest hrabina Gisborne i to jej orszak, pytała jakiego okupu żąda śmiałek. Wtedy śmiałek powiedział, że jest Robin Hoodem, księciem Sherwood i że zatrzymuje każdy oddział biorąc od nich okup tylko w przypadku gdy są to zrabowane ludziom pieniądze.
Hrabina oświadczyła, że towarzyszy jej tylko Sir Gwidon Lee. Na co Robin odrzekł, że nie dręczy on biednych ludzi zamieszkałych na swoich włościach dlatego nie może ich spotkać nic złego w Sherwood. Z uwagi na zapadający zmrok Robin próbował zaprosić cały orszak do dworu Partridge ale nie skorzystali oni z tego zaproszenia i ruszyli dalej w drogę.
Po chwili cały orszak zaczął błądzić w coraz gęściej padającym śniegu, Dlatego postanowiono rozbić obóz i rozpalić ogniska. Towarzyszyło temu wycie wilków. Gałęzie niestety były zbyt mokre i ogień nie chciał się palić. Dodatkowo jeden z wilków zaatakował konia, jednak z pomocą przyszedł jeden z żołnierzy. Wtedy pojawił się ku zdziwieniu wszystkich Robin Hood, by znów zaprosić wszystkich do dworu Partridge, który był niedaleko. Wilki znowu zaatakowały konie tym razem jednego raniąc. Po długich namowach hrabina Gisborne skorzystała z zaproszenia Robin Hooda.
W dworze przywitał wszystkich właściciel Jakub Patridge goszcząc jak najlepiej. Po wieczerzy i wielu rozmowach wszyscy udali się na spoczynek. Na drugi dzień rodzina Partridgeów żegnała wyjeżdżających przygodnych gości.
Na znalazców czekają certy. Powodzenia.