W tym roku przypada 80. rocznica masowych deportacji Polaków na Sybir. 10 lutego 1940 r. władze Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich przeprowadziły pierwszą (z czterech) wywózkę obywateli II Rzeczypospolitej Polskiej w głąb państwa sowieckiego – północnej Rosji i zachodniej Syberii. Wywieziono wtedy około 140 tys. osób. W nieludzkich warunkach transportowano ich na równie nieludzką ziemię. W czasie transportu umierali z wyczerpania, głodu i zimna.
Zacisze koło Zabłudowa to osada założona przez żołnierzy, którzy służyli w legionach Piłsudskiego. Za udział w wojnie 1920 roku część z nich otrzymało tam ziemię. Nocą 10 lutego 1940 roku wszystkich mieszkańców, razem 17 rodzin, deportowano na Syberię…
20 do 30 minut – tyle, w zależności od upodobania konwojentów, mieli na spakowanie dorobku swojego życia.
„O 4.00 nad ranem wkroczyli do naszych domów, wywieźli nas wszystkich do Żedni a tam załadowali do wagonów. Ta ciężka podróż trwała 3 tygodnie. To, co przeżyliśmy, już na zawsze pozostanie w naszych sercach. Z tamtego okresu pamiętam wszystko. I nawet gdyby ktoś obudził mnie w środku nocy, to opowiem wszystko. Z naszej wsi wywieziono 82 osoby, nie wróciło 14. Dziś żyje tylko 6” – opowiada Zenon Puchalski, Sybirak z Zacisza.
Zenon Puchalski został wywieziony na Syberię w wieku 12 lat. Po latach napisał książkę „Z Zacisza na Syberię”. Autor-Sybirak opisuje losy swojej rodziny oraz innych mieszkańców miejscowości, którzy podzielili ten sam, tragiczny los. Ciężka droga na nieludzką ziemię, głód, praca ponad siły przy wyrębie syberyjskiej tajgi, tragiczne warunki zamieszkania oraz tęsknota za Ojczyzną.