Dziś znajdująca się tu niewielka górka zwyczajowo nazywana jest Śmiertką. Dzisiejsze dzieci zjeżdżające na niej z sanek nie mają pojęcia jakie wydarzenia przed laty rozegrały się w okolicy. A czasem, gdy ktoś wybierze się w deszczowy listopadowy wieczór na spacer, może zobaczyć zgarbioną postać stojącą nieruchomo u wlotu do ścieżki wiodącej do lasu…
Legenda o górce Śmiertce :
Zapadał zmrok kiedy mała Trudka wracała do domu ze szkółki niedzielnej. Jesienna szaruga i kapiący kapuśniaczek nie pozwalał widzieć zbyt dobrze. Ale już niedługo dotrze do domu, jeszcze minie ostatnie zabudowania Jędryska i pokona kilkaset metrów leśną ścieżką potem już będzie widziała światło w oknach domu w którym mieszkała w raz z mamą i piątką rodzeństwa. Przemoknięte stare buty i cieniutki płaszczyk niewiele chroniły przed porywami przenikliwego październikowego wiatru, a zjedzona w szkole kilka godzin temu kanapka nie dawała poczucia sytości. W domu nie przelewało się i nikłym pocieszeniem było, ze na obiad, który będzie także kolacją pojawi się garnek ziemniaków bez omasty. Matka na pewno znowu kaszle, a ojciec jak to ojciec pewnie przepadł swoim zwyczajem gdzieś popijając własnej produkcji samogon z kumplami z lasu. Pochłonięta ponurymi myślami szła powoli z pochyloną głową, gdy w pewnej chwili spostrzegła przed sobą idącą pochyloną staruszkę, która wspierając się na zakrzywionym kosturze powolutku szła w jej stronę. Zakutana w wielki kaptur niewidoczna twarz nie pozwalała rozpoznać w szczupłej postaci nikogo ze znajomych. Staruszka zatrzymała się tuż przed Trudką w milczeniu patrząc przenikliwie spod za dużego kaptura, z którego kapały krople deszczu. Dziewczynka westchnęła z głębi duszy i przesunęła się, aby zrobić miejsce na wąskiej ścieżce. Nieuważnie postawiona noga uślizgnęła się i drobniutkie dziecko zaczęło obsuwać się do rzeczki, która zwykle niegroźna po ostatnich deszczach przybrała i wściekle szumiała wezbranym potokiem. Staruszka w milczeniu przyglądała się scenie. W domu za lasem na próżno czekano na Trudę, która nie pojawiła się o zwykłej porze, ani za kilka godzin. Nazajutrz rozpoczęto gorączkowe poszukiwania w okolicy, ale pomimo udziału niemal wszystkich mieszkańców wioski poszukiwania okazały się bezowocne. Wielu wspominało stojącą na ścieżce samotną, nieruchomą postać staruszki wspartej na zakrzywionym kosturze. Ktoś porównał stojącą w półmroku starowinę do małej Śmierci, Śmiertki. Przedłużające się bezefektywne poszukiwania i postać babuleńki zlały się w jedno w opowiadaniach mieszkańców. Wraz z upływem czasu wydarzenie przekazywane z ust do ust przybrało charakter porwania przez duchy, uprowadzenia przez kostuchę, spotkania ze śmiercią na leśnej dróżce… Dziewczynki nigdy nie odnaleziono. Starej kobiety nikt nie rozpoznał.
Jest to pierwsza z serii skrzynek przedstawiających miejscowe podania i legendy w miarę możliwości, będę wrzucał następne zawsze ze znaczkiem Legendy #.
Kordy +/- 10 m