Zimą 1863 r. wybuchło Powstanie Styczniowe.
Zdarzało się, że do oddziałów walczących w powstaniu przyłączali się także mieszkający na Śląsku - pruscy obywatele.
Najprawdopodobniej grupa takich Ślązaków, wyłoniła się późną jesienią 1864 roku z lasu przy tzw. drodze sośnickiej (dziś DW 907). Jeden z nich był ranny, nie mógł iść samodzielnie, więc prowadzony był przez współtowarzyszy. Pierwszym napotkanym przez nich w Kaletach człowiekiem był Friedrich Rontschky, młody gajowy (w późniejszych latach nadleśniczy księcia von Donnersmarck ze Świerklańca i nadzorca tartaku w Kaletach). Z krótkiej rozmowy wynikło, że chłopcy „byli sobie postrzelać” w powstaniu, zaś rana jednego z nich to efekt potyczki z Rosjanami. Wracali do swoich rodzinnych Bielszowic (dziś dzielnica Rudy Śląskiej). Granicę przekroczyli zapewne gdzieś w okolicach Woźnik.Gajowy Rontschky, jako człowiek o dobrym sercu, odradził im dalszą marszrutę drogą, którą obrali sobie poprzednio. Przestrzegł, że idąc w okolicach centrum ówczesnych Kalet, , którą w rejonie pomiędzy Zieloną a Bruśkiem uosabiał żandarm Eisenreich. Bielszowiczanie postanowili odpocząć w miejscu spotkania z Rontschkymi obmyślić dalszy plan drogi. Rano okazało się, że ranny kolega zmarł w wyniku odniesionych ran. Naprędce, w tym samym niemal miejscu gdzie zmarł, wykopali grób. Pochowali współtowarzysza, postawili na mogile drewniany krzyż i pomaszerowali dalej do Bielszowic. Gajowy Rontschky postanowił zaopiekować się miejscem ostatniego spoczynku powstańca. Słuchy tej historii doszły do uszu żony dyrektora Fabryki, która postanowiła postawić na mogile pomnik i zaopatrzyć w tzw. denkmal, płytę nagrobną z napisem wygrawerowanym niemieckim gotykiem (prace te zlecono niejakiemu Kwiecińskiemu z Piasku). Wraz z upływem czasu i śmiercią świadków wydarzeń, o historii mogiły zapomniano i zaczęto jej przypisywać rodowód XX-wieczny, a czas jej powstania przesunięto na okres I wojny światowej (1914-1918). Tuż wojnie, najprawdopodobniej jeden z druhów miejscowej drużyny harcerskiej, sugerując się faktem stacjonowania w bliskim otoczeniu grobu żołnierzy Armii Czerwonej (którzy pilnowali poniemieckich leśnych magazynów z amunicją przy tzw. drodze sośnickiej) powiesił na krzyżu radziecki hełm. Tym samym mogiła zaczęła być przez przejezdnych kojarzona z grobem żołnierza radzieckiego. Chichotem losu jest fakt, że to żołnierze radzieccy zniszczyli oryginalną tablicę nagrobną - uczyniwszy z niej tarczę strzelniczą.
Jednak mieszkańcy Kalet nie zapomnieli o grobie na skraju szosy. Co roku, 1 listopada, odwiedzają go, porządkują i palą znicze.