Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Siny Kamień - OP8Z9W
Właściciel: chavez17306
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 173 m n.p.m.
 Województwo: Polska > podlaskie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Normalna
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 13-04-2019
Data utworzenia: 14-04-2019
Data opublikowania: 15-04-2019
Ostatnio zmodyfikowano: 15-04-2019
9x znaleziona
0x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 0 obserwatorów
51 odwiedzających
6 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
2 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: ach_a, mimi
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Dostępna rowerem  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Siny Kamień to głaz narzutowy sprzed około 300 tys. lat, pozostałość po lądolodzie skandynawskim. Obecnie jest pomnikiem przyrody. Jest to magiczne miejsce zwane na Podlasiu "miejscem mocy". Większość podobnych miejsc znajduje się na terenie Puszczy Białowieskiej. 

Z historii opowiadanych przez najstarszych mieszkańców okolicznych wsi, na początku XX wieku był tak wielki, że "jak deszcz padał można było wjechać z furą z sianem i nic nie zmokło". Obecnie głaz jest tylko częścią jego właściwej wielkości. Znajduje się wśród lasów. Dotarcie do niego będzie wymagało użycia GPS'a gdyż oznaczenia szlaku, który tamtędy przebiega są słabo widoczne lub nie ma ich wcale. Mieszkańcy na własną rękę oznaczyli dojście do głazu od strony północnej, i jest to najlepsza droga dotarcia do niego. 

Szukając informacji na temat kamienia udało się natrafić na starą legendę, które opowiada jego dzieje. Jest to oczywiście tylko legenda ale jak w każdej legendzie jest źdźbło prawdy;)a patrząc na jego obecne rozmiary i ślady po "łupaniu" coś w tym jest.

"Pewnego razu, a było to bardzo dawno temu, wracał gospodarz o imieniu Jan z cotygodniowego jarmarku w Boćkach do domu. Tobołek spory na plecach niósł, postanowił więc skrócić sobie drogę i pójść lasem, Zastała go po drodze straszna burza. Jan przystanął pod wielkim dębem, aby chociaż ukryć się przed deszczem. Nie miał jednak Jan szczęścia , piorun uderzył dokładnie w tenże dąb i roztrzaskał go w drobne wióry. Tak silne było to uderzenie, że stojącego pod drzewem Jana podrzuciło na kilka metrów w górę…

Kiedy ocknął się, już zmierzchało.cały był umorusane, a co gorsza – nie mógł ruszyć ani ręką ani nogą. Pomyślał Jan „kto mnie teraz tu znajdzie? Chyba, że zgłodniałe wilki. Nadszedł niechybnie mój koniec…”. Kiedy tak dumał nad swoim marnym losem, ni stąd ni zowąd koło Jana zjawił się dziwny jegomość w kapturze.

-„A kimże ty jesteś? A zresztą, nieważna kim jesteś i skąd przybywasz… Pomóż mi proszę!” – wyszeptał Jan i całkiem opadł z sił.

Jegomość uchylił nieco kaptur i spojrzał w kierunku Jana. A wzrok miał jakiś dziwny, przeszywający, aż ciarki przeszły Janowi po obolałych plecach. Dodatkowo, intensywny zapach spalenizny stawał się coraz bardziej nie do wytrzymania. Jan był pewien, że ów zapach pochodzi od osmolonego ogniem błyskawicy dębu…

Jegomość przemówił:

-„mogę cię uzdrowić i sam do domu wrócisz na własnych nogach. Obdarzę Cię także bogactwem, które osłodzi twoje życie. Ale w zamian podpiszesz mi pewien cyrograf. Nie bój się, ów papier w żaden sposób nie ma znaczenia dla twojego życia tutaj na ziemi, a jedynie wspólnie zadbamy o twoją przyszłość wiekuistą…”

Natychmiast Jan oprzytomniał! Już wiedział z kim ma do czynienia… Najwyraźniej przez szczelinę wyżłobioną błyskawicą w osmolonym dębie, diabeł wydostał się z czeluści piekielnych. No, ale diabeł nie diabeł. Jan nie chciał tu zostać sam, zdany na rychłą śmierć…

Jan był sprytnym człowiekiem, szybko więc wymyślił pewien fortel. Celowo udawał, że nadal nie wie z kim, ma do czynienia… i rzekł spokojnie, a nawet z uśmiechem:

-„Jakże ci jestem wdzięczny! Oczywiście podpiszę co tylko chcesz! Ale skoro to taka ważna rzecz i o wiekuistą przyszłość moją chodzi, to niech odbędzie się to w należyty sposób. Trzeba wszystkiego dopełnić w odpowiednim miejscu a najlepiej… w kościele. Tylko widzisz szlachetny panie, tutaj wszędzie leśna głusza, kościoła nijakiego w okolicy. Skoro jednak masz moc uzdrawiania, to zapewne potrafisz także kościół rychło wybudować?”

Jan, jako człowiek pobożny, dobrze wiedział, że żaden diabeł nigdy dotąd kościoła nie wybudował. A jeśli by nawet któryś wpadł na taki pomysł, to na pewno nie pozwoliliby mu dokończyć tej budowy jego rogaci współtowarzysze…

Najwyraźniej jednak diabeł nie wyczuł fortela Jana. Może był młody, niezbyt doświadczony, a może był tylko zwykłym piekielnym najemnikiem skupującym za prowizję ludzkie dusze… W każdym razie czart ochoczo przyklasnął na taką umowę! Cóż to bowiem za wyzwanie dla sił nieczystych zbudować kamienny strzelisty budynek. Umówili się zatem, że diabeł Jana uzdrowi, a ten jak tylko kościół będzie gotowy, wróci tu aby w nim uroczyście podpisać cyrograf w sprawie swojej duszy.

Jak się domyślacie, Jan żył długo i szczęśliwie i nigdy cyrografu żadnego z diabłem nie podpisał, bo ten już od setek lat kościół buduje i ukończyć pracy nie może. Jak tylko kościół prawie gotowy, tak, że na jego szczycie już krzyż zatknąć można, natychmiast piekielne moce cały budynek wciągają pod ziemię i tylko jeden siny kamień na powierzchni widoczny zostaje. Diabeł zaczyna więc w tym samym miejscu budowę od początku, i tak od setek lat to trwa… Dzięki temu jednak za porządną robotę się wziął, budowlankę doskonale opanował i ludzi na ziemi do złego już nie kusi…

Historia szybko rozeszła się po okolicy. Niektórzy śmiałkowie z ciekawości odwiedzają to miejsce, aby zobaczyć to niecodzienne zjawisko jak diabeł kościół buduje. Niektórym udaje się nawet ujrzeć już prawie gotowy budynek. Podobno diabłu coraz lepiej wychodzie budowanie, mury okazałe stawia, gładkie i lśniące, aż żal że „syzyfowa” to praca. Inni zaś tylko wielki siny kamień ujrzą, co znaczy że diabelskie siły dopiero co budynek pod ziemię wciągnęły…

A wieś gdzie wszystko się zaczęło, tam gdzie od uderzenia pioruna dąb tak bardzo osmoliło, że aż ścieżka do piekła się otworzyła, na pamiątkę Osmolą nazwano. Lata mijają, a z pracowitym diabłem po sąsiedzku tutejsi ludzie nauczyli się żyć w zgodzie. Podobno nawet interesy z nim robią – diabeł czasem trochę kamienia piekielnego odłupie i ludziom rozda, gdy potrzeba im na podmurówkę pod dom czy chlewik wymurować. Ludzie mawiają, że kamień piekielny taką ma właściwość, że każda błyskawica się go boi i wielkim łukiem omija, że nawet ogrodzenie kościoła w osmoli trochę sinego kamienia piekielnego w sobie ma, no ale może to tylko legenda…"

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
siny kamień
droga od strony północnej
oznaczenia
na leniucha