Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
12 Marca - Wyzwolenie miasta Wejherowo - OP8T99
12 Marca - Wyzwolenie miasta Wejherowo
Właściciel: dawidlademann
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 29 m n.p.m.
 Województwo: Polska > pomorskie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Mikro
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 31-05-2018
Data utworzenia: 31-05-2018
Data opublikowania: 31-05-2018
Ostatnio zmodyfikowano: 25-08-2018
59x znaleziona
0x nieznaleziona
3 komentarze
watchers 1 obserwatorów
123 odwiedzających
33 x oceniona
Oceniona jako: dobra
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Dostępna rowerem  Potrzebny kompas  Szybka skrzynka  Weź coś do pisania  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp  Dostępna tylko pieszo 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

 

We wrześniu 1939 roku Wejherowo zostało zajęte przez Niemców i przemianowane na Neustadt in Westpreußen. 12 marca 1945 oddziały Pierwszej Gwardyjskiej Armii Pancernej generała Michała Katukowa oraz wchodząca w jej skład Pierwsza Brygada Pancerna Bohaterów Westerplatte wyzwolili Wejherowo spod hitlerowskiej okupacji.

12 marca 1945 roku zakończyły się w Wejherowie działania wojenne. Pierwsze dni i tygodnie po wyzwoleniu miasta spod okupacji niemieckiej były dla mieszkańców bardzo trudne i niebezpieczne. Opowiada o nich dziennikarka i pisarka Regina Osowicka, która jako dziecko była w tamtym czasie w Wejherowie.

68_06.jpg

Gdy żołnierze Armii Czerwonej oraz I Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte weszli do Wejherowa, na ulicach leżały zwłoki ludzi i koni, na poboczach stały rozbite samochody i zniszczony sprzęt wojskowy. Szabrownicy okradali sklepy i opuszczone mieszkania, a wejherowianie z trudem zdobywali pożywienie. 

Głód, bieda, choroby
Jak mówi Regina Osowicka, brakowało zboża, tłuszczu, mleka i innych artykułów pierwszej potrzeby. Doskwierał głód, szerzyły się choroby. Zniszczone były zakłady, przedsiębiorstwa, warsztaty rzemieślnicze. Dochodziło do rabunków, gwałtów i innych niebezpiecznych sytuacji.
W ratuszu miała siedzibę Komendantura Wojenna. Rosjanie przejęli władzę w mieście, rekwirowali resztki żywności, samochody, a także leki, środki opatrunkowe. Wszystko uważali za mienie poniemieckie. 

Płonące domy
– Żołnierze radzieccy podpalili wiele domów, uważanych za niemieckie. Ogień  strawił pięć kamieniczek w rynku, gdzie dzisiaj stoi budynek z arkadami oraz dwa domy, przylegające do fabryki obuwia Antoniego Lehmanna (dziś apteka) – informuje Regina Osowicka.  – Spłonęła także piękna kamienica przy ul. 3 Maja 1, w której w czasie okupacji  był to lokal prowadzony przez Niemca, Franza Ellwarta. Podobno podawano w nim ciastka w kształcie swastyki.
Rosjanie spalili willę dentysty Alberta Fischera przy ul. Sobieskiego (Adolf Hitler Strasse) i stojącą obok checz. Pożar zniszczył także budynek przy ul. Puckiej 12 (późniejsza siedziba PSS Społem).
Na terenie Fabryki Wódek, Likierów i Win T.A. Hochschultz (obecnie siedzina banków i poradni lekarskiej  w górnej częscie deptaku) czerwonoarmiści strzelali do kadzi z moszczem winnym . Pożar na terenie fabryki zniszczył butelki ze spirytusem i chemikaliami. Dwa budynki całkowicie spłonęły. Pożary gasiła straż pożarna, kierowana przez Józefa Landowskiego.

 

Uroczystośc na wejherowskim rynku, na którym pochowano grupę żołnierzy radzieckich i postawiono na ich mogile pomnik. W 1948 roku ciała przeniesiono na cmentarz, a w tym miejscu znajduje się obecnie fontanna.Uroczystośc na wejherowskim rynku, na którym pochowano grupę żołnierzy radzieckich i postawiono na ich mogile pomnik. W 1948 roku ciała przeniesiono na cmentarz, a w tym miejscu znajduje się obecnie fontanna.

 

Niebezpieczne zabawy
– Pod koniec okupacji zamieszkałam z mama, babcią i braćmi u cioci Marii Wicon przy ul. Kościuszki (Bismarckstrasse), w kamienicy przylegającej do kina „Apollo” – wspomina Regina Osowicka. –  W pierwszych dniach po wyzwoleniu, my dzieci bawiliśmy w opuszczonym kinie, m.in. oglądając filmy niemieckie, znalezione na zapleczu. Sprzęt nie był uszkodzony i ktoś z młodzieży uruchomił go. Tymczasem żołnierze radzieccy przeszukiwali miasto. W atmosferze nerwowości  mogli ostrzelać budynek, z którego dobiegała niemiecka mowa. Nie znali naszego alfabetu i nie rozumieli napisu „kino”. Na szczęście najpierw weszli do środka, przekonując się, że dźwięk dobiega z ekranu. Mogło się to jednak skończyć gorzej…

Gwałty i zabóstwa
Częste były gwałty na kobietach. Zamęczono na śmierć m.in. pewną nauczycielkę, którą przechodnie znaleźli martwą na ul. Mickiewicza. Inne kobiety poszły do komendantury, aby się poskarżyć. Od oficera Dereszki dowiedziały się, że wojnie zawsze towarzyszą gwałty.
– Czasem sołdaci urządzali polowanie na młode dziewczyny. Mnie jeden złapał za warkocz i wlókł w stronę pustego mieszkania na ul. Kościuszki – wspomina R. Osowicka. – Drugi postraszył pepeszą moją koleżankę i kazał iść za mną. Jeszcze dziś słyszę rozpaczliwy krzyk babci „Jezu ratuj, to jeszcze dzieci”. Nagle nadszedł lejtnant Iwan Dereszko z Komendantury Wojennej i przestraszeni żołnierze wypuścili nas. Nie wszystkie dziewczyny miały takie szczęście.
– Gdy po wojnie uczyłam w wejherowskim liceum, było tam dwóch uczniów, których matki zostały zgwałcone przez Rosjan. Utrzymywaliśmy to w tajemnicy, żeby chłopcy nie byli napiętnowani – mówi R. Osowicka. – Oczywiście nie każdy żołnierz Armii Czerwonej był gwałcicielem. Wojsko było bardzo zróżnicowane, od absolwentów szkół wyższych po prostych ludzi z dalekiego północy lub wschodu.

Taniec z manekinami
Rosjanie byli łasi na zegarki, które wszystkim zabierali. Nosili po kilka na przedramieniu i bardzo się tym chwalili. 
– Pamiętam jeszcze jeden incydent – mówi Regina osowicka. – Grupka młodych czerwonoarmistów, wręcz wyrostków, weszła do Domu Towarowego przed wojną należącego do Jana Guzińskiego, który zginął w Piaśnicy. Żołnierze wynieśli stamtąd manekiny w kolorowych sukienkach. Tańczyli z nimi na rynku, krzycząc „Hitler kaput!”. 

Fałszywy alarm
15 marca podczas porannej mszy św. ksiądz proboszcz przeczytał komunikat Komendantury Wojennej, że miastu grozi epidemia. Wszyscy mieszkańcy mają do godz. 12.00 opuścić Wejherowo i udać się w okolice Słupska. Brzmiało to o tyle wiarygodnie, że przebywający w mieście byli więźniowie Stutthofu  chorowali na tyfus plamisty. Gdy ludzie pospiesznie wracali z kościoła do domu,  dowiedział się o tym przypadkiem  (od mieszkającej w tym samym budynku przy ul. Puckiej Elżbiety Bieszk) pułkownik Aleksander Zbarski ps. Anatol, najważniejszy oficer polityczny w mieście. Zdziwiony, z okrzykiem „Kto tu rządzi?!” natychmiast udał się do ratusza, aby wyjaśnić sprawę. 
Wkrótce komunikat o zagrożeniu epidemiologicznym odwołano. Okazało się, że był to podstęp kilku szabrowników, którzy dogadali się z żołnierzami i oszukali nawet komendanturę. Po opuszczeniu miasta przez mieszkańców, chcieli z niego wywieść cenne rzeczy.

Pierwsza władza
13 marca zawiązał się komitet obywatelski w którego skład weszli m.in. Witold Bochnar, Stanisław Krzemiński, Józef Lendzion, Bernard Lorentz, Henryk Sadowski, Leon Seredyński, Alfons Wojewski. Zadaniem komitetu, który funkcjonował przez 5 dni  było przygotowanie do przejęcia władzy w mieście. 
16 marca do Wejherowa przyjechała grupa operacyjna, a nazajutrz w gmachu Starostwa Morskiego odbyło się zebranie Polaków. Przybyło wielu byłych więźniów Stutthofu. Wybrano komisarycznych burmistrzów, którymi zostali: Bernard Szczęsny i Władysław Szutta. Funkcję tymczasowego starosty powierzono Zdzisławowi Konopce, a od 1 kwietnia starostą został Jan Oderowski. 
Zorganizowanie MO powierzono Stefanowi Kuczmińskiemu, który wrócił z obozu w Potulicach. 
Punkt PCK w Wejherowie zorganizowała Władysława Pellowska, córka piekarza, po mężu Wisniewska. Mieścił przy ul. Przebendowskiego.

Żołnierskie groby
W walkach o wyzwolenie miasta i okolic spod okupacji niemieckiej obok żołnierzy polskich I Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, zginęło ok. 11 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej. W mieście poległo 734 żołnierzy, których grzebano w zbiorowych mogiłach m.in. na rynku, gdzie wkrótce postawiono pomnik z czerwoną gwiazdą, przy ul. Kalwaryjskiej (w obrębie dzisiejszego osiedla), w pobliżu kortów tenisowych, na placyku koło Kolegiaty i w okolicach szpitala.
W latach 45-48 władze powiatu wejherowskiego ekshumowały poległych z mogił polowych. W 1948 r szczątki żołnierzy przeniesiono na cmentarz żołnierzy radzieckich  przy ul. Roszczynialskiego. 
Żołnierzy z obszaru powiatu pochowano na cmentarzach w Bojanie ponad 6 tysięcy i w Łężycach – ponad 4 tysiące.

 

URODZIŁEM SIĘ W WEJHEROWIE I JESTEM Z TEGO DUMNY!

Kesza założyłem przy tej ulicy ponieważ tam się urodziłem, wychowałem i nadal tam mieszkam...

 

 

(Źródło informacji i zdjęcia internet i Książka Bedeker Wejherowski)

 

Uwaga na mugoli! Zalecam szukać wieczorem:)Pozdro!

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
12Marca moja ulica :)
Deptak
Powrót do przeszłości
Piękne Wejherowo
Wpisy do logu: znaleziona 59x nieznaleziona 0x komentarz 3x Wszystkie wpisy