Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Legenda o "Czterech cisach" - OP8NQ7
Piękno Nowego Warpna i okolic
Właściciel: Molly1 (iwmali)
Ta skrzynka należy do GeoŚcieżki!
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: -1 m n.p.m.
 Województwo: Polska > zachodniopomorskie
Typ skrzynki: Nietypowa
Wielkość: Mikro
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 23-03-2018
Data utworzenia: 26-08-2017
Data opublikowania: 23-03-2018
Ostatnio zmodyfikowano: 21-02-2021
34x znaleziona
3x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 0 obserwatorów
76 odwiedzających
22 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
1 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: Mirosław
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Zalecane szukanie nocą  Weź coś do pisania  Dostępna tylko pieszo 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

 

Działo się to pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, do podgrodzkiej szkoły z internatem zostało skierowanych wielu uczniów, którzy mieli za sobą wyroki sądów dla nieletnich, a także kontakt z alkoholem i narkotykami. Ciężko więc było utrzymać dyscyplinę i wdrożyć tych młodych ludzi do uczęszczania na zajęcia lekcyjne i katechezę. Pamiętnego roku przed świętami wielkanocnymi, w marcu odbywały się dla uczniów rekolekcje, ale kilku największych rozrabiaków nie chciało być ani w kościele, ani w świetlicy. Znaleźli sobie zabawę polegającą na bieganiu w koło kościoła, zaglądaniu do okien, a nawet pukaniu w nie. A im  bliżej było do końca roku. tym bardziej czuli się oni bezkarni, zaczęli sami wychodzić z ośrodka, oddalali się od grupy, nie pomagało zwracanie im uwagi, chłopcy po prostu mieli zakazy w nosie. Podczas jednej z wędrówek znaleźli na brzegu zalewu łódkę, od tej pory zaczęli wymykać się z internatu aby nią popływać Trwało to kilka tygodni, pewnego kwietniowego dnia w drodze do łódki spotkała ich nauczycielka. Chłopcy na jej widok schowali się za drzewa, ale ona zaczęła ich wywoływać po imieniu, chłopcy wyszli a nauczycielka kazała im wrócić do internatu, oni powiedzieli, że zaraz wrócą. Niestety chłopcy okłamali nauczycielkę i nie wrócili do internatu, poszli nad zalew, siedmiu śmiałków pobiegło do łodzi, ale wsiadło tylko sześciu, jeden przestraszył się wysokich fal i wrócił do internatu. Chłopcy dopiero, gdy z letniej pogody zrobiła się prawie zima, zaczął wiać wiatr i padać śnieg, a oni odpłynęli daleko od brzegu, zorientowali się, że nie dadzą rady wysokiej fali i zaczęli kolejno wskakiwać do wody, niestety fala i zimna woda była dla pięciu chłopców nie do przejścia, uratował się tylko jeden i to on pobiegł z tą straszną wiadomością do kierownictwa placówki. Nauczycielka, która widziała chłopców ostatnia musiała długo udowadniać, że nie miała z tą sprawą nic wspólnego. Od tego zdarzenia ludzie bali się chodzić mroczną alejką w kierunku plaży.

W październiku, podczas spaceru z psem nauczycielka pod lipą, tam gdzie stali chłopcy zauważyła 5 cm samosiejkę cisu, pod następnym drzewem rosły następne trzy sztuki. Była bardzo zdziwiona z jakiego powodu pies mógł ją zaciągnąć akurat pod tę lipę, długo myślała aż w końcu skojarzyła to z uczniami, zabrała te małe cisy i posadziła je na trawniku koło kościoła w Podgrodziu, mimo że znalazła tylko cztery postanowiła dokupić piąty, bo pomyślała że przecież zginęło pięciu wychowanków, a tylko jednego nie odnaleziono. Ale dziwna sprawa bowiem piąty krzaczek cisu cały czas marniał, przez kilka kolejnych lat kobieta dosadzała piąty krzaczek, ale w końcu doszła do wniosku że skoro znalazła cztery to coś w tym musi być i wtedy przypomniała sobie sen swojej córki, który śniła w noc po wypadku. Kiedy nauczycielka do niej zadzwoniła następnego dnia po zaginięciu uczniów ona opowiedziała jej straszny sen: „Poszłam z koleżanką z Podgrodzia na plażę, bo ktoś nam powiedział, że tam wylądowały ufoludki. Gdy doszłyśmy do trzcin, zobaczyłyśmy leżące na pograniczu wody i piasku cztery martwe ciała, ni to ludzi, ni to ryb, którymi kołysały fale... Obudziłam się przerażona”. Usłyszawszy wtedy ten dziwny sen, ogarnęło ją jakieś złe przeczucie, że uczniowie nie uciekli z placówki, jak wielu przypuszczało, ale musiało wydarzyć się coś tragicznego. Rzeczywiście, po kilku dniach poszukiwań na lądzie i wodzie przez policję, pracowników ośrodka i wychowanków, w końcu nurkowie wydobyli ciała czterech topielców i ułożyli je na piasku, tuż przy trzcinach. Piątego ucznia – Radka – nie odnaleziono i uznano go za zaginionego... I do dzisiaj rosną przy kościele w Podgrodziu cztery cisy. I „zaglądają” przez niewielkie okna do kościółka, jakby chciały do niego wejść, ale nie mogą...

                      Legendę opracowałam na podstawie legendy Barbary Sowińskiej-Adamczyk

 

                                                        

 

Keszyk ukrył się z tyłu kościoła, na wysokości ok. 1,5 m. Uważaj, nie podejmuj podczas mszy.

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
Spojler