Mieszkali obok siebie: On (czyli oczywiście Marian) u kolegi, Ona - bogobojna Łucja* pod numerem dziewięć. I pewnie nie zwróciłby na nią specjalnej uwagi (nic szczególnego – takie sobie straszydło), gdyby nie pewien poranek drżących rąk i suchego gardła... W poszukiwaniu zbawienia wyszedł biedaczysko przed drzwi, a tam stała ona – potencjalne zbawienie, kobieta, która zaprosiwszy do siebie poratować flaszką mogła...
Zaprosiła, poczęstowała tym i owym, lecz wypuścić nie chciała. Walizkę od kolegi zabrała, kropielnicę z kufra wyciągnęła i księdza wołać kazała.
Nieco zamroczony całonocnym czuwaniem Marian nie bardzo wiedział, jak z tej sytuacji wybrnąć...
Łucjo, poczekaj! Przecież my koperty dla księdza nie mamy!
Oczywiście że mamy. Jest w Twoich manatkach w szafie...
* św. Łucja -Patronka krawców, chorych na oczy, szklarzy, służby, producentów lamp i świec, woźniców, rolników, szwaczek, tkaczy, krawców, woźnych, tapicerów, pracowników radia i telewizji.