Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
Komu bije dzwon - OP8KA9
Owner: AzotPL
Please log in to see the coordinates.
Altitude: 302 m. ASL.
 Region: Poland > podkarpackie
Cache type: Traditional
Size: Micro
Status: Ready for Search
Date hidden: 11-12-2016
Date created: 11-12-2016
Date published: 11-12-2016
Last modification: 10-04-2017
23x Found
0x Not found
0 notes
watchers 4 watchers
89 visitors
13 x rated
Rated as: Excellent
2 x recommended
This cache is recommended by: bodek73, voiperek
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Go geocaching with children  Bike  One-minute cache  Take something to write  Nature 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL

 

Zima i śniegi... Kto tęskni za keszowaniem a z różnych powodów nie może się wspinać, daleko wędrować czy zapuszczać w rejony niebezpieczne o tej porze roku to ten kesz jest dla niego. Zapaleńców zapraszam oczywiście także:)Proszę zabrać coś do pisania bo ze względu na wielkość ołówek się nie zmieścił. Ale ukryte jest 5 mikro skarbeńków :)

 

Pierwsza góra, jaka za Trepczą się wznosi ku górze to Horodyszcze. Porośnięta lasem liściastym, niegdyś podtrzymywała grodzisko istniejące tutaj pomiędzy X, a XIII wiekiem. Natomiast do dziś w pamięci najstarszych ludzi tkwi legenda, od wieków przekazywana z pokolenia na pokolenie. O cerkwi, która pogrążyła się w otchłaniach góry wraz z ludźmi, gdy klątwę rzuciła zła kobieta.

Onaż to idąc na niedzielną mszę, z obowiązku i wstydu przed sąsiadami, a nie z ludzkiej potrzeby rozmowy z Bogiem, przeklinała wszystkich tych, którzy cerkiew ową na Horodyszczu zbudowali.

Tak złorzecząc zbliżała się do świątyni. Gdy weszła do cerkwi, zatrzasnęły się za nią nagle wrota, a na zewnątrz niebo poczerniało, przecięte zostało błyskawicami. Wiatr ogromy się rozwył, wokół zaczęły pioruny uderzać z niesamowita mocą. Lunął diabelski deszcz, wyglądający jak ogromna bryła wody spadająca tylko na górę. Cerkiew zaczęła się trząść, i wraz z ludźmi obsuwać wgłąb rozmokłej ziemi. Nie było już dla nikogo ratunku. Wnętrze świątyni rozdzierały krzyki rozpaczy, a góra coraz bardziej pogrążała w swoich czeluściach cerkiew, zasypując ją zwałami błota i kamieni.

Gdy góra całkowicie przykryła świątynię, nagle burza ucichła, wiatr ustał, chmury pierzchły i pojawiło się palące słońce, które szybko osuszyło szczyt Horodyszcza. I w miejscu po świątyni pozostało tylko niewielkie zagłębienie.

Przez jakiś jeszcze czas ludzie pojawiający się w okolicach góry słyszeli dobywające się jakby z jej wnętrza lamenty, krzyki, płacze. Ale nagle wszystko ucichło. Jakby już nikt nie wierzył, w możliwość ratunku i każdy duch ludzi żywcem pogrzebanych dał za wygraną, godząc się ze swym losem.

Pozostali przy życiu mieszkańcy grodu, Ci, którzy nie zdążyli dojść do cerkwi przed złorzeczącą kobietą, i przez to ocaleli z pogromu, opuścili to miejsce. Grodzisko opustoszało. Z biegiem lat na tym miejscu wyrósł las, zasłaniając korzeniami i koronami drzew nieckę po cerkwi.

Z biegiem wieków rzeka San oplatająca górę Horodyszcze, wymyła ze swych brzegów dzwon. Odnalazła go młoda dziewica, o sercu czystym i niewinnym, piorąca bieliznę w rzece. Ze zdziwienia przetarła oczy, bo uwierzyć nie mogła, ale dotknęła dzwonu nieśmiało palcem, i on nie zniknął. Pobiegła szybko do swojej osady, leżącej pomiędzy dwoma brodami rzeki, powiadomiła ludzi. Nie chcąc uwierzyć opowieści, mieszkańcy wsi nazwanej później Międzybrodziem, poszli nad brzeg, popatrzeć na dzwon.

Zobaczyli go ludzie, zaczęli dziwić się, skąd pochodzi. A był lśniący, niczym nowy. Tylko starzy Bies-Czadnicy, pamiętający opowiadaną im niegdyś przez dziadków przy ogniskach i paleniskach przypowieść o zapadniętej cerkwi, zaczęli kojarzyć dzwon z tą historią. Najsilniejsi chłopi go złapali i idąc powolutku, bo ciężar nieśli ogromy, przenieśli dzwon na sam środek osady. Tam, gdzie miała powstać ich nowa świątynia. I zostawili go na noc.

Jakież było ich zdziwienie, gdy rankiem dzwonu nie było. Za ciężki był, by ktoś go ukradł, więc gdzie się podział? Rozbiegli się ludzie, zaczęli szukać. Chłopcy go znaleźli nad brzegiem rzeki, przy urwisku. Znowu najsilniejsi przenieśli go do wsi. Tam pozostawili. Ale w nocy dzwon niesiony magiczną siłą, cichuteńko pobrzękując, znowu przeniósł się nad rzeczne urwisko, nad przełomem Sanu. Rankiem mieszkańcy go stamtąd zabrali do osady, ale on w nocy znowu powrócił na upatrzone miejsce. Tak 3 razy się przenosił i 3 razy wracano z nim do centrum Międzybrodzia.

Wreszcie najstarsi ludzie postanowili, że świątynie trzeba budować tam, gdzie chce dzwon. Najpierw postawiono dzwonnice, zawieszono na nim ciężkiego wędrowca. Na niej przetrwał noc, nigdzie się nie przenosząc. Potem kolejną, i kolejną, mijały dni, tygodnie, a dzwon wisiał w swoim miejscu.

Postawiono cerkiew. Dzwonem zwoływano ludzi na msze. Dzwonił także, gdy zza Góry Czarownic wysnuwały się czarne, ciężkie chmury, niosące gradobicia i ulewy. Ale to już zupełnie inna historia...

Dawna cerkiew to obecnie kościół filialny rzymsko-katolicki. We wnętrzu interesujący ikonostas i polichromie – współczesne cerkwi. Murowana, potynkowana, postawiona na rzucie krzyża greckiego, jednokopułowa. Autorem zachowanego ikonostasu, pochodzącego z 1900 roku, jest Bogdanowicz ze Lwowa. Przed cerkwią murowana dzwonnica na rzucie ośmiokąta i cmentarz, oryginalnym grobowcem Kulczyckich i Dobrzańskich w formie piramidy. Klucze u Pana Mieczysława Bojeczko, Międzybrodzie 32, na drugim końcu wsi (ok. 400 m). Cerkiew stoi na początku wsi, 2 km od Sanoka, jadąc za mostem na Białą Górę wzdłuż Sanu. Dojazd ułatwiają również niebieskie znaki pieszego szlaku dydaktycznego. Od głównego szlaku czerwonego idącego drugą stroną rzeki, można przepłynąć łodzią.

Obejrzenie cerkwi z zewnątrz zajmuje około 15 minut. Więcej czasu należy poświęcić na zwiedzanie wnętrza. Można również zwiedzać cerkwie z przewodnikiem, który dokładnie zapozna z historią, budową, ciekawostkami, obrzędami związanymi z danym obiektem. 

Kesz ukryty naprzeciwko cerkwi, w zagajniku po drugiej stronie drogi

 

tekst źródłowy:

http://gminasanok.pl/legendy/legenda-ocalaly-dzwon/

http://gminasanok.pl/legendy/legenda-swiatynia-pochlonieta-przez-gore/

http://mojebieszczady.com/atrakcja/cerkiew-miedzybrodzie