KESZ
Skrzynka znajduje się na kordach w maskowaniu leśnym.
Teren leśny, współrzędne określone z dokładnością 10 metrów.
SIEROTKA DOROTKA
W domu kasztelana Sulisława przyszła na świat dziewczynka. Nadano jej imię Bogumiła, ponieważ rodzice przeznaczyli ją do stanu duchownego. Dziecko rosło zdrowo pod opieką matki. Kiedy Bogumiła skończyła siedem lat, rodzice postanowili, że dziewczynka będzie jeszcze w domu i sama podejmie decyzję o pójściu do klasztoru. Wyrosła na piękną pannę. Była wesoła, lubiła śpiewać i tańczyć, rozmawiać z gośćmi, którzy często bywali w domu Sulisława. Mało czasu poświęcała modlitwom. Jednak zgodnie z wolą rodziców udała się w drogę do klasztoru. Zapukała w furtę, weszła na dziedziniec, ogarnęło ją przerażenie, że już nigdy stąd nie wyjdzie. Nie będzie tańczyć ani śpiewać, nie będzie oglądać turniejów rycerskich, nie będzie słuchać opowieści o dalekim świecie. Cale życie ma spędzić w malej celi? Jej wahanie zauważyła siostra Barbara i zaprowadziła do ksieni Kingi. Bogumiła zwierzyła się ze swoich rozterek .i wątpliwości. Kinga wysłuchała z uwagą słów młodej nowicjuszki i opowiedziała, ile może zdziałać modlitwa, przedstawiając jej przykład swojego życia. A było to tak. We wsi Długa Goślina mieszkała sobie dziewczynka o imieniu Dorotka. Miała liczne rodzeństwo i co roku przybywało nowe. Matka w domu tkała na krosnach materiały, szyła ubrania dla dzieci, siebie i ojca, gotowała, prała w pobliskim jeziorze. We wszystkim pomagały jej dzieci. Latem zbierali w pobliskim lesie poziomki, maliny, jagody i borówki. Jesienią zaś grzyby i orzechy. Ojciec uprawiał ziemię: orał, siał, ścinał sierpem zboże a zimą młócił je cepami. Rodzina była liczna, lecz nagromadzona w komorze żywność pozwalała przetrwać nawet najsroższą zimę. Aż przyszedł feralny rok. Wiosna była zimna i deszczowa. Chłopi późno wyszli w pole. Zboże wyrosło niewielkie. Latem lało i lalo, deszczom nie było widać końca. Tego roku głód zajrzał do domu Dorotki. Jesienią zmarł najmłodszy brat, potem siostra. Zimą ubyło pięcioro z rodzeństwa. Najgorsza była wiosna. Komora świeciła pustkami. Dzieci wygrzebywały z ziemi korzonki i młode pędy roślin. Następne lato też było deszczowe. Jesienią i zimą odchodziły kolejne dzieci. Została tylko Dorotka z rodzicami. Wszyscy we wsi myśleli, że to już koniec nieszczęść. Następnego roku na wygłodniałych mieszkańców wsi spadła kolejna klęska. Przyszła "czarna śmierć". Ludzie kładli się wieczorem spać i rano już się nie budzili. Niektórzy umierali w wielkich męczarniach. Tak Dorotka straciła matkę a potem ojca. Została sama. We wsi dużo było takich dzieci jak ona. Czasami dobrzy ludzie dali jej coś dojedzenia. Najczęściej jednak jadła to, co wygrzebała z ziemi. Wszyscy głodowali. Kolejny rok nie zapowiadał dużych zbiorów. Wiosna była ciepła i deszczowa, zboże pięknie rosło. Potem przyszły ulewy. Znów śmierć miała zajrzeć do Długiej Gośliny. Dorotka poszła na koniec wsi, tam gdzie stał krzyż z panem Jezusem. Codziennie modliła się o słońce. A tutaj dalej lało. Obiecała Bogu, że resztę życia poświęci jego służbie, byle tylko ludzie mieli co jeść. Bóg wysłuchał modlitw sierotki. Skończyły się deszcze, słońce wysuszyło ziemię, zboże dojrzało. Chłopi zebrali obfite plony. Wieś mogła się odrodzić. Dorotka udała się w długą drogę do klasztoru, by zgodnie z obietnicą służyć Bogu. Po wielu latach została ksienią zakonnic. Po wysłuchaniu opowieści siostry Kingi, Bogumiła zrozumiała moc modlitwy i radość jaką może dać służba Bogu.
Tekst pochodzi ze zbiorów Izby Regionalnej Ziemi Goślińskiej.