Kiedy 25 lat temu pierwszy raz jechałem rowerem przez Stare Serby miałem wrażenie że jestem obserwowany, a mieszkańcy dziwnie spoglądają na mnie. Każda wizyta w tej małej wsi wiąże się z jakąś przygodą, niestety złą, a to ulewa, porywisty wiatr, a to przejeżdżający ciągnik ochlapie błotem, zawsze coś ! Parę lat temu postanowiłem porozmawiać z najstarszym mieszkańcem Starych Serbów.
Co usłyszałem ! :
Wieś Stare Serby i jej okolice od dawien dawna są nawiedzane przez wielce złośliwego skrzata. Psotnik ten aż do czasów nam współczesnych płata ludziom rozmaite figle. Często zrywa nakrycia z głów, a gdy właściciel schyla się, by złapać umykający kapelusz, kolejne podmuchy wiatru unoszą go dalej i dalej. Zdarza się, że niektórzy poszkodowani przez pół dnia ganiają, żeby dopaść porwaną przez skrzata czapkę. Bywa też – i to wcale nierzadko – że skrzat przychodzi do dziewczyn pielących np. buraki w polu, pokazując się im jako przystojny chłopak. Niby żartuje, niby pomaga w pieleniu, a w rzeczywistości zjada im ser i kiełbasę z chleba czy placek z koszyka. Na dodatek tych jego złośliwości nie można od roku zauważyć. Gdy pieli razem z dziewczynami, to pozornie przykłada się do roboty, ale wyrywane przez niego chwasty na drugi dzień stoją w tym samym miejscu.
Kiedy pobudowano pobliską sieć wodociągową, skrzat upatrzył sobie tuż za wsią położone uzbrojenie i tam harcuje regularnie do dziś dzień.
Bardzo proszę, jeżeli napotkacie na swoje drodze skrzata, w żadnym wypadku nie zabierajcie go ze sobą, bo nieszczęście gwarantowane.