Ilu dokładnie więźniów straciło życie w Gliwicach, nie wiadomo. Szacunkowa liczba pomordowanych w granicach miasta wynosi ponad 70 osób. Dla większości mieszkańców Gliwic niemieckiego, jak i polskiego pochodzenia, „Marsz Śmierci” był pierwszym, realnym zetknięciem się z ogromem bestialstwa i zbrodni dokonanej przez hitlerowców pod egidą ówczesnego państwa niemieckiego, którego byli obywatelami. Więźniowie, pod eskortą luf karabinów eskortujących esesmanów, przeszli przez śródmieście i centrum miasta. Kolumny ludzi w pasiakach przechodziły m. in. dzisiejszymi ulicami: Kardynała Wyszyńskiego, Powstańców Warszawy, Ignacego Daszyńskiego, Rybnicką, Jagiellońską, Franciszkańską. Mimo grożących represji, niektórzy z mieszkańców pomagali więźniom, a nawet udzielali im schronienia. W wielu przypadkach próby udzielenia jakiejkolwiek pomocy maszerującym „skazańcom” bywały nieskuteczne. Esesmani brutalnie odpędzali ludzi od kolumn ewakuacyjnych, grożąc użyciem siły, biciem i bronią palną.
Na całej trasie „Marszu Śmierci”, po przejściu kolumn więźniów, pozostawały na poboczach dróg lub w przydrożnych rowach zwłoki więźniów zamordowanych przez konwojentów z SS, bądź zmarłych z wymęczenia. Górnoślązacy (polsko- i niemieckojęzyczni) zbierali ich ciała i grzebali w zbiorowych mogiłach, najczęściej kopanych w pośpiechu. Czasem chowano zabitych w miejscu znalezienia zwłok. Po przejściu frontu, wiosną 1945 roku, zwożono do Gliwic z najbliższej okolicy zwłoki więźniów. Część z nich spoczęła na terenie Cmentarza Centralnego, przy dzisiejszej ulicy Kozielskiej. Od roku 1948 i w następnych latach, na gliwicki Cmentarz Centralny przenoszono zwłoki więźniów z prowizorycznych miejsc pochówku wzdłuż trasy „Marszu Śmierci”, najwięcej z Rzędówki.
Co do kesza: jako że to jest cmentarz niczego nie niszczymy, nie odkrecamy itp. cmentarz jest ostwarty codziennie w godzinach od 8.00-20.00, skrzynka schowana w tui
Pamiętajcie o zanotowaniu sobie numeru z logbooka, który będzie bardzo pomocny w odnalezieniu kesza
"Podobozy oświęcimskie w Gliwicach"