Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Je moet ingelogd zijn om deze cache te loggen of te bewerken.
stats
Toon cache statistieken
EM-140 Jak utopiec krawca na moczary powiózł - OP431A
Bestiariusz Zagłębiowski #5
Eigenaar: etna&mars
Log in om de coördinaten te kunnen zien.
Hoogte: 258 meter NAP
 Provincie: Polen > śląskie
Cache soort: Traditionele Cache
Grootte: Klein
Status: Gearchiveerd
Geplaatst op: 30-10-2011
Gemaakt op: 30-10-2011
Gepubliceerd op: 30-10-2011
Laatste verandering: 08-08-2014
86x Gevonden
1x Niet gevonden
0 Opmerkingen
watchers 5 Volgers
7 x Bekeken
75 x Gewaardeerd
Beoordeeld als: uitstekend
21 x Aanbevolen
Deze cache is aanbevolen door: Agatha, brajan74, Bućki, Cyrillo, Dzyndzolina, elvis666master, Hern, KEISOR, m2m, Mario&Monia, Muffiozo, Mycka, ncmm, Nelo, odludeq, PrzemoC, Qry, rubin, Sylus&Kate, Wrzos, złodzieje czasu & Esme
Om de coördinaten en de kaart te zien
van de caches
moet men ingelogd zijn
Cache attributen

Nature 

Lees ook het Opencaching attributen beschrijving artikel.
Beschrijving PL
Dawno temu to było, gdy Czeladź i Będzin były jeszcze młode. Szedł tędy raz krawiec z Czeladzi do Będzina. Odziany był w długi płaszcz do samej niemal ziemi, w którego przepastnych kieszeniach spoczywały wygodnie krawieckie nożyce i inne drobne przybory, w tym fachu niezbędne. Wędrowiec był zadowolony, idąc pogwizdywał wesoło. Słońce już nisko wisiało na niebie, chyląc się ku zachodowi.
Wtem wychodząc zza krzewów, ujrzał smukła sylwetkę. Był to koń wielkiej piękności: smukły, długonogi, o siwej maści. Sierść miał pięknie lśniącą i jedwabistą grzywę i ogon. Jego wielkie kasztanowe oczy spoglądały rozumnie na przybysza. Piękne to zwierzę, przykryte było zielonym suknem i już osiodłane, jakby tylko czekało na swego jeźdzca. na widok wędrowca rumak zarżał radośnie i uderzył kopytami w ziemię, jakby go witając.

Uradowany krawiec zawołał doń: "Ach mój piękny koniku, toż sobie zaraz na ciebie wsiądę, a ty mnie zawieziesz, gdzie zechcę."
Rumak łbem potrząsnął i zarżał w odpowiedzi, jakby przyświadczał, że tak właśnie się stanie.

Czeladzianin podszedł do zwierzęcia. Poklepał go po boku. Koń łaskawie przyjął pieszczotę i czekał spokojnie, co dalej będzie. Krawiec wyjął nożyce i obciął połowę sukna, gdyż tam mu się spodobało, że zapragnął je wziąć. Tymczasem rumak stał spokojnie, bez strachu spoglądając na człowieka. Cierpliwie czekał, aż ten skońcy, co rozpoczął.
Gdy praca została ukończona, a sukno pieczołowicie zwinięte i schowane krawiec dosiadł wreszcie konia. A ten tylko czekał na to. Zarżał radośnie zrywając się do biegu.
I pognali z wiatrem w zawody. Pędzili, lecz nie tam gdzie chciał jeździec, jeno gdzie rumak poniósł. Biedny krawiec, z duszą na ramieniu, ściskał kurczowo wodze i modlił się do Pana, by tylko nie spaść na złamanie karku z pędzącego szaleńczo wierzchowca. Zmierzchało już gdy koń wpadł na trzęsawiska.

Niefortunny jeździec nie wiedział gdzie się znaleźli. A złośliwy rumak wspiął się na tylne nogi, a następnie jakby tańczył do jakiejś piekielnej muzyki, wykonał kilka dzikich skoków, strącając wreszcie pechowego jeźdzca ze swego grzbietu. Gdy nieszczęśnik, obolały i zszokowany leżał na ziemi, koń zarżał donośnie. Uderzył po trzykroć kopytami w ziemię, jakby z radości, po czym zerwał się do biegu. Niemal natychmiast znikł krawcowi z oczu. Nieszczęsny, leżąc w błocie, słyszał jeszcze z oddali jakby klaskanie i śmiech szyderczy.

Gdy doszedł nieco do siebie, rozejrzał się wkoło. Wieczór juz zapadł, a teren wokół niego był niepewny. Cóż miał tedy biedak począć? Nie miał innego wyjścia jak czekać świtu, modląc się o ocalenie. Jego żarliwe prośby zostału wysłuchane. O świcie ludzie wydobyli, pół żywego ze strachu i zimna, biedaka z niebezpiecznego miejsca. Okazało się wtedy, że miał płaszcz wpół obcięty.

Domyślił się wtedy, że piękny koń był utopcem, który kształt zwierzęcia przybrawszy, psotę tą niecną uczynić mu umyślił. Najpierw sprowadził nań szaleństwo, że własne odzienie obciął, a na domiar złego na uroczysko wywiózł, planując utopić. Wtedy zrozumiał, jak wiele miał szczęścia, że jedno tak się jego przygoda z utopcem w postaci konia skończyła.

Źródło: "Historie i Legendy Ziemi Będzińskiej", autor tekstu: Karina Stefaniak