Przy wznoszeniu starosielskiego zamku celem wzmocnienia murów do zaprawy dodawano jaja i mleko. Zamek przechodził z rąk do rąk, był własnością Sieniawskich, Czartoryskich, Potockich. W czasie lat zdążył być gorzelnią i magazynami, a później jeszcze browarem. Piwo, warzone w zamkowych murach cieszyło się nawet dużym popytem. W końcu XIX wieku na podwórzu fortecy zbudowano wiejskie chaty, a ich resztki zostały rozebrane całkiem niedawno.
Choć poprzez lata niezdobyty zamek teraz popada coraz bardziej w ruinę. Mimo tego0, zę z boku zamek wygląda jak monolit, to od strony południowej widać dużą wyrwę w murach obwodowych, z sześciu wież pozostały do pełnej wysokości tylko trzy. Jeszcze sto lat temu, na zdjęciach widać było attyki murów oraz rzeźbione korony wież. Teraz zwiedzając ruiny trzeba uważnie patrzeć pod nogi, aby nie potknąć się o resztki renesansowego zdobienia, które osypują się z wierzchołków wież do gęstej trawy na podwórzu. Zamek nie służy nikomu. Po wewnętrznym dziedzińcu chodzą kozy i kury, pasą się krowy…
Skrzynka schowana jest w baszcie, do której należy się wspiąć po zdezelowanych drewnianych schodkach. Tu, w załomie muru, pod kamyczkami znajdziecie skrzynkę.
Koordynaty podają położenie zamku a nie samej skrzynki. Spoglądając na zdjęcia odnajdziecie jabez problemu.