Tutułowa plebania, ulokowania przy kościele p.w. św. Idziego, to tradycyjna, murowana budowla nawiązująca stylem do typowych polskich dworków. I pewnie nie zapisałaby się w historii gdyby nie jej tymczasowi lokatorzy, którzy urzędowali tam w sierpniu 1920 roku.
W dniach 12-17 sierpnia 1920, gdy na przedpolach Warszawy trwały zacięte walki, które potem nazwano Bitwą Warszawską, tutaj, w zaciszu tyłów frontowych, na plebanii, czaiła się bandycka spółka trzech komunistów. Panowie ci, Julian Marchlewski, nierób i zawodowy rewolucjonista (coś jak zawodowy polityk chyba), Feliks Dzierżyński, plama na honorze szlachty polskiej i cwany Żydek Feliks Kon funkcjonowali pod wspólną nazwą Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski. To tutaj właśnie, w wyszkowskim zaciszu, blisko stolicy a zarazem na tyle daleko aby granat haubiczny na łeb nie spadł, oczekiwali na zwycięski rezultat zmagań pod Warszawą. Po zwycięskim wkroczeniu bolszewików do Warszawy mieli zainstalować się tam jako zaczątek nowego, komunistycznego rządu Polski.
Z oczekiwań nic nie wyszło i po sromotnej klęsce bolszewii z plebanii trzeba się było ciupasem ewakuować pośród potoku bojców uciekających na wschód. Ot, tak dobrze żarło i zdechło...
Plebania pozostała jako niemy świadek tamtych burzliwych dni. Na ścianie obok wejścia wmurowna tablica pamiatkowa pamięci ks. Wiktora Mieczkowskiego, uczestnika wojny 1920 roku. I pod tą tablica właśnie uprasza się o cyknięcie sobie fotki celem zaliczenia kesza.
Kordy orientacyjne ale kościoła nie idzie przegapić.