Dodatkowe atrybuty skrzynki |
Zmęczony, spocony, pogryziony, podrapany, ale szczęśliwy ... Tak się właśnie czuję.
Nareszcie udało mi się założyć skrzynkę w opuszczonej bazie 15 Dywizjonu Rakietowego. To jak zobaczyć Neapol i NIE umrzeć ...
Bunkry bazy z wolna pożera okalająca ją dżungla ... Niczym w powieści Aldissa "Cieplarnia". Jeśli się nie pospieszycie, to niedługo nie będzie już co oglądać, a las skonsumuje wszystkie zabudowania.
Kiedy spogląda się na ścianę zieleni, ma się wrażenie jak drzewa, krzewy, trawy i mchy dosłownie w oczach pochłaniają teren należący jeszcze niedawno do wojska - powoli, ale nieubłaganie ...
Smętnie wygląda porwany drut kolczasty okalający kilka lat temu ten teren. Zwisa z pochylonych i połamanych betonowych słupów, stanowiących ogrodzenie jednostki. Wszystko to razem wygląda jak po trafieniu 2 tonową bombą.
Częściowo zasypany bunkier dowodzenia góruje nad bazą. Można się do niego wślizgnąć, ale na własne ryzyko. Ja nie próbowałem. Podobnie z bunkrami dla załogi. Przykryte wyblakłą siatką maskującą i zasypane ziemią skrywają nieznane tajemnice ...
Do jednego z nich również można wejść, przez odgrzebane anonimowymi łapami wejście. Odgrzebane nie do końca, aczkolwiek na tyle, że można się tam dostać i z pomocą latarki nieco się rozejrzeć..
Swego czasu zainteresowałem się historią i budową tej bazy. Niestety poza tym, że stacjonował tam 15 Dywizjon Rakietowy, nie dowiedziałem się nic więcej.
Na stronie forum "Odkrywcy" trafiłem na ciekawy post jednego z uczestników - niejakiego Mahona. Jako były żołnierz jednostki "rakietowej" tak opisuje "architekturę Strefy" :
Droga dojazdowa najczęściej z płyt betonowych. Oczywiście brama. Cały teren ogrodzony płotem z drutu kolczastego. W środku, za murem betonowym "strefa" ze sprzętem radarowym, zestawem rakietowym, wyrzutniami i schronami. Strefa zawsze była w środku, za grodzeniem, pomiędzy strefą a ogrodzeniem były trasy dla wartowników. Jednostki były prawie identyczne i składały się z budynku sztabu, budynku koszarowego (najczęściej ze stołówką),parku samochodowego z garażami i MPS, magazynu rakiet, budynku WAK, mniejszych budynków magazynowych (uzbrojenia, żywnościowy, itp.), zbiorników ppoż. Do tego mogła dochodzić mała sala gimnastyczna oraz w zależności od jednostki różne mniejsze "kanciapy" i magazynki, np. psiarnia, wiaty na przyczepy itp. DO tego plac apelowy z obowiązkową trybuną i czasami boisko. Teraz coś o strefie, oficjalnie nazywanej "strefą B" - w odróżnieniu od pozostałej części jednostki - strefy A. Strefa B zawsze była otoczona murem betonowym i przy niej była większość posterunków wartowniczych. Jeżeli nikt nie pracował na sprzęcie, strefa zawsze była zamknięta i klucze mogła pobierać tylko kadra z baterii radiotechnicznej i startowej - przynajmniej w teorii, za moich czasów nie przestrzegano tego już tak skrupulatnie. Ale i wtedy zawsze była zamykana na noc i przekazywana pod ochronę warty - o ile dywizjon nie był wyznaczony do dyżuru - wtedy pracowało się na sprzęcie kilka albo kilkanaście dni. Centralny punkt strefy to schron ziemno - betonowy (schron dowodzenia). To tutaj był umieszczony zestaw rakietowy a wokół niego znajdowały się wyrzutnie. Schron w teorii był hermetyczny (oprócz pomieszczeń garażowych) i znajdowało się w nim pomieszczenie z urządzeniem filtro-wentylacyjnym. Schrony były praktycznie identyczne w całej Polsce. Na przykładzie dużego dywizjonu: sześć pomieszczeń garażowych chronionych zwykłymi drzwiami z blachy. W pierwszym pomieszczeniu "parkowała" kabina systemu dowodzenia "Wektor". W drugim pomieszczeniu kabina "U" gdzie siedział oficer naprowadzania, operatorzy ręcznego śledzenia , dowódca dywizjonu przy wynośnym wskażniku stacji radiolokacyjnej, ktoś z baterii startowej, technik kabiny. Następny garaż z kabiną "A" - wielki ruski lampowy komputer do wyliczania trajektorni rakiet z kilkoma technikami w stopniu chorążego. Następny garaż - kabina "R" czyli przetwornica elektryczna. Pozostałe garaże to agregaty polowe. Na górze schronu kabina "P" z nadajnikami i antenami zwana Pelaśką. Wszystko to połączone setkami metrów różnej grubości kablów i przewodów. Wszystkie kabiny były mobilne po podłączeniu ich do samochodu KRaz (mniejsze nie dawały rady ciągnąć tych niezbyt lekkich przyczep). Ze schronu biegły koncentrycznie przepusty kablowe do 6-ciu wyrzutni w odl. ok. 70 - 100m. W częsci hermetycznej schronu było kilka pomieszczeń mieszkalnych i magazynowych oraz stanowisko dowodzenia dywizjonu ze zwykłym pleksiglasowym planszetem sytuacji powietrznej i centralką telefoniczną. A teraz ciekawostka: W każdym garażu znajdował się drewniany pieniek z wbitą siekierą - w razie pożaru należało odrąbać kable a nie wyszarpywać z wtyczek i wypchnąc kabiny na zewnątrz. Obecność tych pieńków i siekier była jednym z żelaznych punktów wszystkich kontroli. Jak wypchnąć przyczepę o wadze ponad 10t w czasie pożaru - to zagadka dla mnie do dzisiaj. NIE BYŁO W TYCH SCHRONACH JAKIŚ TAJNYCH POMIESZCZEŃ CZY TEŻ INNYCH POZIOMÓW. Pomieszczenia te nie były pod ziemią. Schron był BUDOWLĄ NAZIEMNĄ przysypaną ziemią, uformowaną w charakterystyczną "górkę". Zawsze było tam zimno,wilgotno i niezbyt przyjemnie. W odległóści ok. 200-300m były stanowiska stacji radiolokacyjnych: P-17 i wysokościomierza PRW-13 na usypanej górce. Te stacje i ich agregaty zawsze stały na powietrzu, połączone przepustami kablowymi z głównym schronem i kabiną "U" w której były wynośne wskaźniki i pulpity sterownicze tych stacji. Na strefie znajdowało się też kilka (najczęściej trzy) prymitywnych schronów dla obsług wyrzutni. Te schrony również nie były pod ziemią a jedynie przysypaną ziemią budowlami. Niektóre miały hermetyczne, stalowe drzwi i prymitywne urządzenia wentylacyjne na korbę. Mówienie o tych wszystkich budowlach jako bunkry jest więc grubym nieporozumieniem, dodatkowo ich jakość wykonania była dość kiepska, więcej w tym betonie było piachu niż cementu. Dodatkowo na strefie znajdowała się strzelnica, różne kanciapy i magazynki, wkopane w ziemię niewielkie zbiorniki na paliwo i utleniacz do rakiet, stanowiska do elaboracji rakiet, miejsca postojowe dla samochodów transportujących rakiety, wiaty magazynowe, kilka szczelin przeciwlotniczych. Często na strefie, w miejscu skąd brany był piach na "górki" i schrony znajdował się mały staw - nie lada atrakcja w czasie długich dyżurów lub gorącego lata. Służył też jako dodatkowy zbiornik ppoż. Należy podkreślić ważną rzecz - w przypadku wojny każdy dywizjon opuszczał dotychczasowe miejsce stacjonowania i udawał się na określone w planach stanowisko zapasowe, kilkanaście kilometrów od dotychczasowego
Interesujące, prawda? Baza wygląda dokładnie tak, jak opisał ją Mahon. Od strony Ciągowic są budynki sztabu i parkingi, chronione przez firmę prywatną. Pomiędzy strefą, a koszarami budynek magazynu rakiet (?) - naprawdę nieźle zachowany. Do bazy można dostać się z kilku stron. Od Zawiercia, Siewierza i Poręby. Dla samochodziarzy polecałbym drogę od Zawiercia i Poręby, ale i tak pod koniec trzeba będzie iść pieszo. Dla rowerzystów w zasadzie kierunek dowolny. Istnieją różne trasy - cięższe i lżejsze. Lżejsza prowadzi od Poręby i Zawiercia. Na upartego można sobie zrobić cięższą trasę od Siewierza. W razie potrzeby służę trackami. Życzę powodzenia... Uczulam, aby patrzeć pod nogi. Zwłaszcza w okolicy bunkra dowodzenia - jest tam sporo kanałów wentylacyjnych i różnego rodzaju dziur. Można się połamać. Drażni również robactwo. W okolicy jest fajny staw. Można tam spotkać czaple, sarny i inne zwierzaki - jest tam stosunkowo cicho i spokojnie. Nie ma tabunów biegaczy, rowerzystów i innych "zakłócaczy", prócz sporadycznie przewijających się tryglodytów pozostawiających po sobie butelki po piwsku. Dla wielbicieli budynków militarnych pozycja obowiązkowa.